Wyniki, strategia i atmosfera – fenomen Trefla Gdańsk
Trefl Gdańsk od lat odnosi fantastyczne wyniki. Pomimo tego, że budżet nadmorskiej drużyny plasuje się raczej w drugiej połowie PlusLigowej stawki, to play-offy bez udziału „gdańskich lwów” to raczej rzadkość. Nie inaczej jest w tym sezonie. Zespół napotkał sporo trudności związanych z urazami i problemami, a pomimo tego plasuje się na piątym miejscu w tabeli i pewnie zmierza w kierunku play-offs. W czym tkwi tajemnica gdańskiej drużyny?
Nadmorski klimat
Przez ostatnie lata w Treflu przewinęło się wielu graczy, którzy szukali odbudowy po słabszych sezonach czy kontuzjach. To w Gdańsku największe sukcesy odnosili Artur Szalpuk, Mateusz Mika czy Damian Schulz. W zespole z Pomorza przez kilka sezonów występował także najbardziej utytułowany polski środkowy – Piotr Nowakowski. Przed sezonem 2017/2018 wydawało się, że to koniec siatkówki nad morzem, a przynajmniej tej na najwyższym poziomie. Wówczas z finansowania zespołu wycofał się paliwowy gigant – Lotos. Nad Treflem unosiło się widmo wycofania z rozgrywek, jednak wszystko udało się spiąć i jeszcze w tym samym sezonie zespół sięgnął po Puchar Polski. Kolejne sezony były w klubie znacznie bardziej skromne pod względem budżetowym, ale mimo to Gdańsk nie wypadł z górnej połówki tabeli.
Przedsezonowa rozbiórka
Przed obecnymi rozgrywkami w zespole z Trefla doszło do ogromnych zmian kadrowych. Odszedł trener Michał Winiarski i duża część sztabu szkoleniowego. Odeszli wszyscy czterej przyjmujący i większość środkowych. Zmieniono również libero. Aby tego było mało to już w drugim meczu sezonu – w Suwałkach zerwania więzadeł doznał Piotr Orczyk, który miał być główną siłą gdańszczan na lewym skrzydle. Dodatkowo przez kilka kolejek Trefl musiał sobie radzić bez Jana Martineza, więc kolejnego bardzo ważnego punktu na lewym skrzydle. Pomimo tego zespół Igora Juricicia – który jako szkoleniowiec też był zagadką – błyszczy i nie zanosi się na to, aby dopadły go większe problemy z poziomem sportowym.
Genialne transfery
Wiadomym było, że legenda polskiej siatkówki – Mariusz Wlazły w wieku 39 lat nie będzie w stanie zostać wiodącą postacią zespołu. Dlatego za odchodzącego Kewina Sasaka ściągnięto do zespołu Bartłomieja Bołądzia, który po kilku sezonach w Ślepsku Malow Suwałki miał wyrobioną markę na polskim rynku. W obecnych rozgrywkach leworęczny atakujący jedynie potwierdza swoją wartość i już teraz jest kuszony przez kluby z wyższym budżetem niż Trefl. W obecnym sezonie Bołądź przewodzi rankingowi najlepiej punktujących w lidze. W ataku notuje 53% skuteczności i 37% efektywności, co naprawdę jest dobrym wynikiem. Świetnie spisuje się również na zagrywce – jest piąty w lidze w rankingu asów serwisowych. Takim zagraniem zakończył nawet ostatni mecz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
Drugim genialnym ruchem było zakontraktowanie Luke’a Perry’ego na libero. Australijczyk należał do szerokiego grona uznanych libero na świecie, ale w obecnym sezonie nie ma sobie równych na swojej pozycji w Polsce, a próżno i szukać mu konkurenta na świecie. Ogladając mecze gdańszczan można odnieść wrażenie, że Perry jest wszędzie. Fenomenalnie gra w obronie, ale jeszcze lepszą robotę wykonuje w przyjęciu. W tym elemencie notuje 67% pozytywnego dogrania, czym zdystansował aż o 10 punktów procentowych… swojego kolegę z zespołu – Jana Martineza. 32% perfekcyjnego przyjęcia to także świetna wartość, a błędów w tym elemencie Perry zanotował zaledwie 13 w 20 meczach.
Nie sposób nie wspomnieć również o Mikołaju Sawickim, który miał być trzecim, wchodzącym z ławki przyjmującym, a kontuzja Orczyka otworzyła przed nim ogromną szansę, którą ten wykorzystuje. „Sawik” słynął ze świetnej zagrywki, którą zadaniowo punktował w PGE Skrze Bełchatów w poprzednich sezonach. Teraz grając regularnie, jedynie potwierdza swoją wartość. W rankingu zagrywających jest trzeci z 35 asami na koncie. Mikołaj ma problemy z przyjęciem, ale jak widać wyżej – jego partnerzy z tej formacji robią lwią część pracy za niego. 37% pozytywnego i 15% perfekcyjnego przyjęcia, a do tego 34 błędy w tym elemencie to liczby dalekie od ideału, ale dużą wartość Sawicki dodaje też w ataku, gdzie notuje 50% skuteczności i 35% efektywności.
Ciekawy system gry
Trener Juricić ma do dyspozycji głównie młody zespół z doświadczonym Lukasem Kampą jako rozgrywającym. Patrząc na to, jaką rolę odgrywa w zespole Jan Martinez, można stwierdzić, że Trefl gra na dwóch libero. Argentyńczyk nie jest skuteczny w ataku, gra w tym elemencie po prostu słabo, ale nie ma też parametrów, aby wyglądało to lepiej. Mimo tego cechuje się dużą mądrością w grze i potrafi nabijać piłkę, opierać o blok aż nie stworzy się dogodnej sytuacji, aby Kampa mógł ją posłać do innego gracza. Niemiecki rozgrywający ma zapewnione dobre przyjęcie i uruchamia też środkowych, którzy w osobach Niemca i Urbanowicza rozgrywają bardzo solidny sezon. Poza tym, że Gdańsk bazuje na dobrym przyjęciu i głównej armacie na prawej stronie w postaci Bołądzia, trzeba zaznaczyć, że jest to świetnie taktycznie ułożony zespół. Perry i Martinez świetnie czytają grę obronną i dużo dobrego daje także blok, który nie zawsze jest punktowy, ale często pasywnie wyłapuje ataki rywali.
Gdańsk kocha siatkówkę
Przy okazji pisania o Treflu nie sposób też nie wspomnieć o świetnych kibicach tego klubu. Gdańszczanie mają do dyspozycji największą halę w PlusLidze – Ergo Arenę. Nadmorscy fani tworzą świetną atmosferę na meczach, widać, że na trybunach zawsze siedzi wiele młodzieży zafascynowanej siatkówką. Aż trzy z pięciu meczów cieszących się największą frekwencją na trybunach w tym sezonie to dzieło Trefla. Warto dodać, że klub cyklicznie i corocznie organizuje akcję nazwaną „Kaszubskim Meczem”, gdzie zapraszane są dzieci z nadmorskich szkół. W tym sezonie tym meczem było spotkanie z LUKiem Lublin, które na żywo w Ergo Arenie oglądało ponad 6,5 tysiąca widzów. Mecze ze Skrą Bełchatów i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle na żywo śledziło przeszło 4 tysiące widzów.
Treflowi trudno jest nie kibicować. Klub cieszy się świetnym wizerunkiem i pod tym względem też należy do ścisłej ligowej czołówki. I choć coraz głośniej jest o tym, że klub po sezonie mogą opuścić ważne postacie to można być pewnym, że prezes Dariusz Gadomski znów poczyni ciekawe, choć budżetowe transfery i Gdańsk pozostanie mocnym punktem na siatkarskiej mapie Polski.
Podobają Ci się nasze teksty? Wesprzyj nas na BuyCoffee! To dzięki Wam treści na TheSport.pl nadal mogą być ogólnodostępne. Dziękujemy za regularne odwiedzanie naszego portalu!