Wyścigi konne – czy w Polsce to już biznes?

Pół miliona euro – tyle wygrał w 2018 roku trenowany w Polsce Fazza Al Khalediah w najbardziej prestiżowej gonitwie dla goni czystej krwi arabskiej na znanym w Europie francuskim torze Longchamp. Czy to oznacza, że wyścigi konne w naszym kraju traktowane są już jako niezły biznes?

W sumie przez cztery sezon Fazza zarobił: 178 000 zł, 572 500 euro, 500 000 dolarów i milion dirhamów Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Był najwybitniejszym koniem arabskim w historii polskich wyścigów. Jego trener Michał Borkowski pokazał, że także trenowane w Polsce wierzchowce mają szansę walczyć na świecie.

W ostatniej dekadzie polskie wyścigi konne bardzo się zmieniły pod wieloma względami. Po pierwsze: publiczność. Zarówno na Służewcu, jak i na Wrocławskim Torze Wyścigów Konnych Partynice w najważniejsze dni trybuny pękają w szwach, bite są kolejne rekordy frekwencji. Przekłada się to na grę, to znaczy obstawianie zwycięzców poszczególnych gonitw. – Ludzie grają, ale nie traktują tego na zasadzie hazardu, a raczej dobrej zabawy. Z tego, co wiem to przychody z zakładów wzajemnych bardzo wzrosły w ostatnich latach – mówi Robert Świątek – trener koni wyścigowych 

Publiczność jest, bo gonitwy stały się dużo ciekawsze. Wrocławski tor specjalizuje się w gonitwach przeszkodowych, natomiast warszawski w płaskich. Znacznie wzrosła pula nagród wyścigów, co przyciąga trenerów z całej Europy. 

– Obecnie w Wielkiej Warszawskiej pula nagród wynosi 100 000 euro, w Wielkiej Wrocławskiej w sumie wygrać można ponad 100 000 zł, Crysal Cup to kolejne 85 000 zł. Jest się o co bić, co spowodowało wzrost konkurencji. Trenerzy przyjeżdżają do nas, my też ruszyliśmy poza granice Polski – opowiada Robert Świątek.

Obecnie trenerzy koni wyścigowych funkcjonują na zasadach firm. Po pierwsze muszą być konkurencyjni, żeby właściciele im zaufali i powierzyli trening swojego konia. Po drugie muszą utrzymać stajanie, pokryć koszty pożywienia dla zwierząt, opłaty za media oraz wynagrodzenia dla pracowników. 

– Powiem szczerze, że nie mamy problemów z pozyskaniem kolejnych właścicieli. Stajnie wyścigowe stoją pełne, co oznacza, że posiadanie konia wyścigowego stało się w wielu kręgach modne. Średni miesięczny koszt treningu konia, który ponosi jego właściciel to 2500 zł. Oczywiście umowy zawierane są na różnych zasadach i z reguły jest to układ pomiędzy trenerem, a osobom, która powierza mu swojego wierzchowca – tłumaczy Świątek. 

Jedną z największych stajni wyścigowych – przeszkodowych wśród osób prywatnych ma obecnie Tadeusz Sieradzki, który w sumie posiada 11 koni. Tadeusz Sierdadzki ściga się w całej Europie i odnosi sukcesy. Z kolei Sławomir Pegza posiada 30 koni głównie specjalizujących się w gonitwach płaskich. Koszt zakupu zwierzęcia, które może przynieść nam potencjalny sukces, waha się od 2 000 nawet do miliona euro. 

– Wszystko zależy od polityki właściciela. Jeśli chcemy ścigać się lokalnie w Polsce, to nawet koń za 2000 – 2500 euro będzie w stanie wygrać. Oczywiście zawsze jest ryzyko, że się nie uda dobrze trafić. Niestety pieniądze i rodowód nie biegają. Może też być tak, że kupimy konia za 5 000 euro, który będzie miał wspaniałą karierę, jak trenowany przeze mnie Haad Rin, który zajmował nagradzane miejsca na europejskich torach – przyznaje Robert Świątek.

Świątek dodaje, że inwestycję w konie trzeba traktować jako inwestycję w dobra luksusowe. 

– Posiadanie konia wierzchowego otwiera nam drzwi do pięknych sportowych emocji, a także specjalnej grupy osób. Owszem spore pieniądze też można zarobić, ale myślę, że nie jest to jedyna motywacja właścicieli do zakupu zwierzęcia – dodaje najbardziej utytułowany polskie trener przeszkodowy. 

W przypadku kiedy koń wygra gonitwę, 85% nagrody trafia w ręce właściciela, 10% otrzymuje trener, a 5% dostanie jeździec. 

– Faktycznie jest tak, że trenerzy przede wszystkim żyją właśnie z procentów od wygranych gonitw. Z samego wynagrodzenia za trening byłoby ciężko w dzisiejszych czasach pokryć wszystkie koszty. Dlatego tak ważne jest dla nas pozyskać właścicieli, którzy chcą inwestować, ścigać się za granicą. Marzeniem chyba każdego trenera jest start i wygrana w gonitwie Łuk Triumfalny we Francji, w której pula nagród wynosi 4 000 000 euro. Póki co, pozostaje to w sferze marzeń, bo samo wpisowe to 80 000 euro, ale przykład Faazy pokazuje, że niemożliwe nie istnieje – stwierdza Świątek.

AS

FOT. Unsplash

Udostępnij

Translate »