Hamilton postawił wszystkie żetony na czerwony. Idzie nowe w F1
Lewis Hamilton w Ferrari od 2025 roku to news, który mógłby wywrócić do góry nogami całą Formułę 1. Wielokrotny zwycięzca całego touru przechodzi do ekipy, która od lat aspiruje do sukcesów, ale osiągnąć ich nie może. Czy Hamilton spowoduje „efekt motyla” i wywoła tsunami na drugim końcu motorowego świata?
Dlaczego Lewis Hamilton zmienia team?
Hamilton skończył 7 stycznia 39 lat. Choć Fernando Alonso jest dowodem na to, że kierowcy wyścigowi mogą stanowić konkurencję dla najlepszych nawet w 40. roku życia, to siedmiokrotny mistrz F1 wie, że ma niewiele czasu, aby ustanowić nowy rekord ośmiu tytułów mistrzowskich.
Decyzja Brytyjczyka jest wyraźnie wyrazem braku zaufania do Mercedesa-AMG, który nie zapewnia Hamiltonowi samochodu, którego on potrzebuje. Żywa legenda F1 wielokrotnie podkreślała, że to jego partner z zespołu, George Russell, może konkurować z Red Bullem i Maxem Verstappenem, choć nie robi tego właściwie.
Oczywiście nie ma gwarancji, że Ferrari to zrobi, ponieważ Charles Leclerc również ma potencjał na zostanie fantastycznym kierowcą i ewentualnym zwycięzcą kolejnego sezonu. Wydaje się, że Hamilton rozważył swoją najlepszą szansę – i postawił wszystkie żetony na kolor czerwony.
Transfer do Red Bulla jest niemożliwy. Obie strony, zarówno Hamilton jak i Verstappen, straciliby na tym marketingowo i wizerunkowo. To dwie mocne osobowości, które przez lata ze sobą rywalizowały. To zbyt wiele historii, zbyt wiele napięć, zbyt wiele potencjalnych problemów i zmartwień, aby to była realistyczna perspektywa.
Co przekonało Hamiltona do transferu?
Ferrari przegrało z Mercedsem zaledwie o trzy punkty w zeszłym sezonie. Pięć pole positions Charlesa Leclerca w SF-23 podkreślało, że bolidy Włochów są gotowe i nie stanowią problemu. Carlos Sainz był dodatkowo jedynym kierowcą spoza Red Bulla, który wygrał Grand Prix w 2023 roku – triumfował w świetnym stylu w Singapurze.
Tymczasem forma Mercedesa wahała się z weekendu na weekend, nawet do samego końca sezonu, na przedostatnim wyścigu w Brazylii, gdzie zespół spodziewał się być „w gazie”, tylko po to, aby zawieść. Zespoły F1 nie lubią przykrych niespodzianek, a Mercedes miał ich za dużo również w zeszłym sezonie.
Zespół przyznał na początku 2023 roku, że pozostawanie przy swoim koncepcie samochodu wprowadzonym dla zresetowania zasad efektu przyczepności do podłoża w 2022 roku było błędem. Twierdzi, że wyciągnął wnioski na ten sezon, kiedy wprowadzi zupełnie nowe podejście. Model W15 jeszcze nie ruszył, ale Hamilton stracił już wiarę.
Wielu kibiców sądzi, że Hamilton jest niewdzięczny, bo odwraca się od producenta, z którym współpraca sięga aż do jego młodości. Hamilton zawsze był kierowcą Mercedesa – od swojego pierwszego sezonu w McLarenie w 2007 roku. Mógłby być ambasadorem marki do końca życia.
Kluczowym elementem, który mogłoby Hamiltona przyciągnąć do Ferrari, jest z pewnością osoba Frédérica Vasseura, który rozpoczyna swój drugi rok na stanowisku szefa zespołu Ferrari. Vasseur i Hamilton pracowali razem, gdy Francuz prowadził zespoły Brytyjczyka z Formuły 3 i GP2, ponad 20 lat temu.
Mercedes znajdzie kierowcę na czas?
W połączeniu z Leclercem Ferrari prawdopodobnie będzie miało najmocniejszy skład na torze w przyszłym roku, a obecność Hamiltona pobudzi i dodatkowo zmotywuje zespół. Być może również pomoże Vasseurowi w rekrutacji nowych specjalistów do zespołu.
W historii F1 widzieliśmy już taki scenariusz. Alonso został ogłoszony kierowcą McLarena przed sezonem 2006, ale oficjalnie wylądował w Renault. A co z nadchodzącym sezonem? Hamilton podpisał przedłużenie dwuletniej umowy z Mercedesem jeszcze w sierpniu zeszłego roku, ale zapisy w umowie pozwalają mu na zakończenie współpracy po jednym roku. Na razie pozostaje kierowcą Mercedesa. To może być kłopotliwe.
Decyzja Hamiltona może wywołać jego natychmiastowe odsunięcie i powstanie dużych kłopotów nie tylko dla samego kierowcy, ale i zespołu Mercedesa. Kogo Toto Wolff mógłby pozyskać w miejsce siedmiokrotnego mistrza F1?
W drodze na szczyt
Kibice F1 przyznają, że miniony sezon w F1 był nudny jak flaki z olejem. Max Verstappen dominował na niemal wszystkich torach. Czy właśnie taką rywalizację chcemy oglądać? Historia Hamiltona w Ferrari to przede wszystkim ogromna dawka adrenaliny w narrację F1, której bardzo brakowało.
Wróci sportowa złość, wróci Netflix ze swoim dokumentem i tworzeniem narracji pod wszelkie wyścigi. Wróci więc hype na serial „Drive to Survive”, a telenowela będzie trwała nadal. Jeśli przy okazji Lewis Hamilton zdetronizuje Holendra, wszyscy będą to pamiętać. Dokładnie tak, jak koniec sezonu 2021, gdy Verstappen wyprzedził w ostatnim wyścigu Brytyjczyka na kilka zakrętów przed końcem sezonu.