Ceremonia otwarcia igrzysk bez Rosjan i Białorusinów
Międzynarodowy Komitet Olimpijski zdecydował, że rosyjscy i białoruscy sportowcy, którzy otrzymają prawo występu w tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu, nie będą mogli wziąć udział w ceremonii otwarcia.
Przypomnijmy, że federacje sportowe w niektórych dyscyplinach sportowych już rok temu dopuściły do udziału w zawodach Rosjan i Białorusinów. Pokłosiem tej decyzji była kolejna, tym razem podjęta w grudniu przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski.
Na jej mocy Rosjanie i Białorusini zostali dopuszczeni do igrzysk na specjalnych warunkach. Oficjalnie nie mogą reprezentować swojego kraju, używać jego flagi, barw, emblematów, nie może być również odgrywany rosyjski lub białoruski hymn. Mają również zakaz występu w sportach drużynowych. Wykluczeni z rywalizacji zostaną również ci, którzy wspierają rosyjskie działania wojskowe na Ukrainie.
W celu weryfikacji sportowców z tych krajów powołano specjalną komisję. Weryfikowani będą pod kątem wspierania armii i wojny, ale również kontaktu ze służbami bezpieczeństwa. MKOl szacuje, że Paryżu wystartować może około 36 Rosjan i 22 Białorusinów. Warto dodać, że niektórzy sportowcy z tych krajów są oburzeni decyzjami MKOl i postanowili igrzyska zbojkotować.
Tymczasem komitet postanowił, że zarówno Rosjanie jak i Białorusinie nie będą mogli wziąć udziału w ceremonii otwarcia. Nie pojawią się podczas przemarszu reprezentacji, ale zostanie im umożliwione przeżycie tego wydarzenia. Decyzja odnośnie ceremonii zamknięcia ma być podjęta w późniejszym terminie.
Ponadto, Rosjanie i Białorusini nie na wszystkich arenach w Paryżu będą mogli wystartować. World Athletics, czyli światowa federacja lekkoatletyczna wykluczyła reprezentantów Rosji ze startu na igrzyskach już w 2016 roku. Wówczas powodem było zawieszenie za zorganizowany system dopingowy. Tamta kara już wygasła, jednak rosyjskich lekkoatletów nie zobaczymy w Paryżu z powodu agresji na Ukrainę.
– Nasze stanowisko od początku było bardzo jasne i twarde. Do tej pory jesteśmy dumni z naszej postawy. W tej sprawie nie ma kroku w tył. To dość jasna deklaracja i inne federacje powinny zachować się podobnie. Nie usprawiedliwiam innych, ale my mieliśmy o tyle łatwiej, że… mieliśmy już Rosję zawieszoną. Wszyscy się do tego przyzwyczaili i zobaczyli, że świat się nie zawalił, a rywalizacja nie osłabła, choć Rosja była lekkoatletyczną potęgą – powiedział dla portalu PolskieRadio24.pl Tomasz Majewski, mistrz olimpijski w pchnięciu kulą, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.