Czy można w Polsce żyć z szermierki? Sukces Warszawianki

Jak przekonuje były zawodnik, a obecnie trener w klubie Warszawianka – Piotr Sadowy – można. Zdradza też swoją receptę na prowadzenie w Polsce klubu w tej niszowej, jak nasze krajowe warunki dyscyplinie.

Piotr Sadowy był szpadzistą, wielokrotnym medalistą i mistrzem Polski, zawodnikiem kadry narodowej. Swoją karierę rozpoczął w klubie Kolejarz Wrocław, a zakończył w KS Warszawianka. To właśnie w stolicy postanowił kontynuować swoją przygodę z białą bronią, ale już w roli trenera. Wspólnie ze swoją żoną Katarzyną Sadowy – również byłą szpadzistką medalistką i reprezentantką Polski rozpoczęli pracę z dziećmi i młodzieżą.

Dobre wzorce

– Jako zawodnicy mieliśmy okazję zobaczyć, jak wyglądają kluby w Europie i na świecie. Ze swojego doświadczenia wiedzieliśmy jakimi trenerami na pewno nie chcemy być i jak nie chcemy prowadzić klubu – mówi Piotr Sadowy. – Chcieliśmy natomiast przenieść na nasz grunt jak najwięcej praktyk z innych krajów m.in. z: USA, Francji czy Europy Wschodniej – dodaje.

– Obecnie szermierka jest naszą pracą. Nie dodatkową czy z doskoku, ale na pełen etat – przyznaje Piotr Sadowy. Żeby tak mogło być, trzeba połączyć ze sobą wiele kwestii. Pierwszą z nich jest finansowanie. – W takiej dyscyplinie jak nasza, nie mam mowy, żeby klub, trenerzy utrzymali się ze składek członkowskich. Finansowanie musi być wielopłaszczyznowe, żeby miało to sens. My stworzyliśmy model, którego trzymamy się od lat. Zdecydowanie w Polsce nie da się szkolić dzieci i młodzieży, odnosić sukcesy i jeszcze z takiej pracy żyć, trzeba robić dużo więcej, żeby móc wychować medalistów mistrzostw Polski czy imprez międzynarodowych – tłumaczy.

Finansowanie

W klubie, który jest stowarzyszeniem, podstawą jest sekcja wyczynowa, której  uczestnicy opłacają składki członkowskie. Obecnie liczy blisko 200 osób w różnych kategoriach wiekowych. Prowadzone są również zajęcia dla amatorów. Każdy, kto ma ochotę spróbować swojej siły w szermierce, a konkretnie w szpadzie może na takie zajęcia się zapisać. – Można uczestniczyć w treningu jednorazowo, wykupić karnet miesięczny lub na dziesięć wejść. Staramy się do grupy amatorskiej podchodzić elastycznie, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że obowiązki domowe, praca czasem uniemożliwiają uczestniczenie w zajęciach. Grupa amatorska liczy ok. 50-70 osób – opowiada Piotr Sadowy.

Nie ukrywa również, że zajęcia dla amatorów są kolejnym sposobem na finansowanie wyczynu. – Kolejne źródła, z jakich pozyskujemy środki to oczywiście Miasto Stołeczne Warszawa oraz Ministerstwo Sportu. Startujemy w różnych konkursach, staramy się również o dofinansowania z fundacji. Oczywiście kosztuje to nas mnóstwo pracy, bo wnioski trzeba napisać, a później dotacje rozliczyć. Ale warto. W ostatnich latach za środki pozyskane z fundacji oraz podmiotów, które nas wspierają, udało nam się zakupić klubowego busa, którym teraz zawodnicy wygodnie podróżują na zawody – mówi.

Finansowanie

Sponsorzy? O nich w dyscyplinie, jaką jest szermierka, niestety wciąż jest trudno.

– Bardzo rzadko udaje się nam od sponsorów pozyskać pieniądze. Otrzymujemy natomiast wsparcie w formie barterowej. Zdarza się, że jakaś firma ufunduje coś dla danego zawodnika, dla klubu. Dobrym sposobem na pozyskanie wsparcia jest organizacja eventów firmowych. Pracownicy przychodzą, prezes może walczyć ze sprzedawcą. Zabawa z reguły jest świetna. Takie wydarzenia cieszą się sporym zainteresowanie, a dla nas są sporym zastrzykiem finansowym. Pozyskane w ten sposób środki możemy przeznaczyć m.in. na opłaty za trenera personalnego czy opiekę psychologa dla najlepszych zawodników – tłumaczy.

Wyniki

W przypadku Warszawianki ilość przekłada się na jakość. Duża liczba zawodników uprawiających szermierkę idzie w parze z osiąganymi wynikami. – W naszym klubie trenujemy wyłącznie szpadę, a minionym sezonie nasi podopieczni wywalczyli siedem medali na arenie krajowej i międzynarodowej. To najwięcej w historii klubu. W zeszłym roku tych krążków było sześć. Nie spoczywamy jednak na laurach. Każdy weekend spędzamy z naszymi zawodnikami na zawodach w różnych kategoriach wiekowych – kończy Piotr Sadowy.

Udostępnij

Translate »