Czym jest World Tour w short-tracku i na co stać w nim Polaków?
Światowa czołówka w short-tracku wraca do ścigania. W ten weekend w Montrealu wystartują zawody World Touru, który w tym sezonie zastąpi Puchar Świata.
Globalna seria zawodów dla najlepszych łyżwiarzy szybkich z krótkiego toru po raz trzeci z rzędu rozpocznie się w Ameryce Północnej. Tym razem stawką będą medale w World Tourze, a nie w Pucharze Świata, który do tej pory obok światowych i kontynentalnych mistrzostw czy igrzysk olimpijskich był głównym punktem sezonu.
Zmiana nie jest wyłącznie kosmetyczna. Poza inną nazwą pojawią się nowe zasady startowe dla zawodników. Ci będą mogli bowiem rywalizować w danym World Tourze we wszystkich trzech konkurencjach, a nie w dwóch, jak było w PŚ. Nowością będzie także brak podwójnych dystansów w poszczególnych WT – nie dojdzie już więc do sytuacji, gdy w ciągu trzech dni uczestnicy staną przed szansą na dwa medale na 500, 1000 czy 1500 metrów.
Wprowadzone zmiany są szansą zwłaszcza dla zawodników, których cechuje wszechstronność. W polskiej kadrze na tym etapie sezonu wyróżnia się nią zwłaszcza dwoje zawodników. Zarówno Kamila Stormowska, jak i Michał Niewiński imponowali na każdym z dystansów, podczas prestiżowego Bormio Cup, który stanowił krajową kwalifikację do kadry narodowej na WT. W poprzednim sezonie oboje zbierali pochlebne recenzje za swoje występy, pojawiając się na podium i w finałach PŚ czy ME, dlatego to ich należy upatrywać jako głównych polskich kandydatów do medali, nie tylko w Montrealu.
– Kamila i Michał prezentują wysoką formę, jednak przy zmianie formatu zawodów obsadzanie dystansów będzie się nieco różniło od lat ubiegłych. Musimy poczekać na pierwsze zawody, aby zobaczyć, na ile, nas stać. Celujemy zawsze wysoko i chcemy się ścigać do finałów – zapewnia Urszula Kamińska, trener główna seniorskiej reprezentacji Polski w short-tracku wspieranej przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A.
– Plan jest taki, żeby Stormowska z Niewińskim startowali na każdym z dystansów. Nadchodzące WT w tym sezonie będą wstępem do igrzysk olimpijskich w Mediolanie oraz Cortinie d’Ampezzo, gdyż zmieni się system kwalifikacji i będzie się liczyć powtarzalność we wszystkich trzech indywidualnych konkurencjach. Ale nie tylko Kamila z Michałem, bo i Diane Sellier czy Gabriela Topolska są w stanie równocześnie dobrze sobie radzić w kilku rywalizacjach – dopowiada Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
Do ścigania po długiej przerwie wraca natomiast Natalia Maliszewska. Wielokrotna medalistka największych imprez na świecie, tak jak pozostali kadrowicze, podejmuje walkę o udział w swoich trzecich zimowych igrzyskach olimpijskich, która już za niecałe półtora roku rozegrane zostaną w Mediolanie oraz Cortinie d’Ampezzo.
– Na pewno jest to inne rozpoczęcie, niż dotychczas. Z drugiej strony jest to nowy sezon, nowy format Pucharu Świata. Mam wrażenie, że ten sezon będzie inny dla każdego. Fajnie to się wpasowało, że wracam do rywalizacji właśnie w tym momencie. Będę starała się odnaleźć z powrotem w czołówce. Nie chcę składać żadnych deklaracji o wynikach, tylko chcę w końcu wystartować na zawodach i poczuć adrenalinę – mówi Maliszewska.