Francuzi nie chcą „drugiego Amsterdamu”. Antyterroryści w akcji

Dziś o godzinie 20:45 reprezentacja piłki nożnej Francji zmierzy się z kadrą Izraela. Wydarzenie na Stade de France zabezpieczają tysiące funkcjonariuszy. Policja nie chce dopuścić do „drugiego Amsterdamu”.

W czwartek 7 listopada Ajax Amsterdam wygrał u siebie 5:0 z Maccabi Tel Awiw. Po meczu  Ligi Europy doszło do zamieszek pomiędzy kibicami drużyny z Izraela a lokalną społecznością arabską. Według mediów rannych było 10 osób, a pięć trafiło do szpitali.

Przemoc na ulicach Amsterdamu nie pozostała bez reakcji polityków. Premier Holandii Dick Schoof kontaktował się z Binjaminem Netanjahu, zapewniając, że sprawcy przestępstw zostaną zidentyfikowani i zatrzymani. Ryzyko podobnych zdarzeń wisi dziś nad Paryżem.

Tysiące policjantów zabezpiecza mecz Francja-Izrael

Tydzień po atakach w stolicy Holandii, Francuzi nie chcą dopuścić do „drugiego Amsterdamu”. Szef paryskiej policji Laurent Nuñez przekazał, że 4 tys. funkcjonariuszy patroluje ulice miasta, a 2,5 tys. pełni służbę w okolicach Stade de France i przedmieściach na północy Paryża. 

Dodatkowo policja pojawi się także w środkach transportu publicznego. Działania funkcjonariuszy wesprze 1,6 tys. pracowników ochrony firm zewnętrznych. Natomiast drużyna Izraela otrzyma ochronę jednostki antyterrorystycznej

– To mecz wysokiego ryzyka ze względu na niezwykle napięty kontekst geopolityczny – przekazał Laurent Nuñez cytowany przez bbc.com. Francuska policja już interweniowała, tłumiąc protesty organizacji propalestyńskich na ulicach Paryża.

Meczowi Ligi Narodów towarzyszą restrykcyjne ograniczenia

Ścisła kontrola i wysoki poziom ryzyka spowodowały wyjątkowe ograniczenia. Mecz Ligi Narodów Francja-Izrael jest pod ścisłą kontrolą policji. Kibice zostali poinformowani o możliwych kontrolach tożsamości. Od popołudnia zamknięte są też bary i restauracje.

Stade de France o pojemności 80 tys. widzów będzie zajęte w 25 proc. Wśród 20 tys. kibiców pojawi się tylko 100 przyjezdnych z Izraela. Na trybunach będą mogli jednak zasiąść lokalni mieszkańcy sympatyzujący z drużyną prowadzoną przez Ran Ben Shimona.

Autor: Marcin Gościński

Udostępnij

Translate »