Wszyscy chcą biegać nocą. Rekordowy 11. PKO Wrocław Półmaraton
Witajcie w Polsce 2025 roku, gdzie zapisy na półmaraton stały się emocjonującym maratonem samym w sobie. Jeśli ktoś myślał, że bieg na 21 kilometrów wymaga przygotowań i determinacji, to najwyraźniej nie próbował kupić pakietu na 11. PKO Nocny Wrocław Półmaraton. Wszystko wyprzedane w 30 godzin, a emocje? Sięgnęły zenitu. Niestety, nie zawsze tych pozytywnych.
Zapisy na 11. PKO Nocny Wrocław Półmaraton. Sylwestrowa gonitwa po tańsze pakiety
Organizatorzy uznali, że nowy rok najlepiej zacząć od szalonego wyścigu do komputera lub smartfona. I rzeczywiście, 12 tysięcy miejsc rozeszło się jak ciepłe bułeczki, ale zanim to się stało, biegacze musieli zmierzyć się z przeciążonymi serwerami i systemem, który skutecznie uprzykrzył im pierwsze godziny 2025 roku.
Najtańsze pakiety za 149 zł zniknęły w godzinę. Reszta? Kolejne progi cenowe – 189 zł i 220 zł – zdążyły wzbudzić dyskusje w sieci, czy to jeszcze sport, czy już sportowy biznes. Zresztą nie ma się co dziwić, skoro w innych miastach, jak Szczecin, pakiet startowy kosztuje nieco ponad stówkę.
Biegowy “wstyd roku” na starcie
Media społecznościowe zawrzały. “Serwery leżą, a my razem z nimi” – pisali sfrustrowani uczestnicy. “Ściągnęli pieniądze, ale potwierdzenia brak. To jak, jestem zapisany czy nie?” – dopytywał kolejny. Dla niektórych rejestracja była bardziej stresująca niż sam bieg. Organizatorzy? Twierdzą, że system działał świetnie, choć wiele osób miało inne zdanie.
Nie brakowało też propozycji, żeby wprowadzić bardziej przejrzyste zasady: cena zależna od daty, a nie od prędkości klikania. “Może wzorujcie się na Krakowie czy Warszawie” – sugerowali użytkownicy.
Organizator tłumaczy duże zainteresowanie
Młodzieżowe Centrum Sportu, organizator półmaratonu, nie twierdzi, żeby problemy techniczne były bardzo dotkliwe. System rejestracyjny został bowiem przygotowany we współpracy z „doświadczonym partnerem technologicznym”, który stosował system poczekalni, oparty o wydają infrastrukturę.
– Duża liczba jednoczesnych prób wejść na stronę zapisów w większości w okolicach północy, mogła powodować naturalne opóźnienia. Trudności wynikały w dużej mierze z przeciążenia sieci komórkowych (większość wejść na stronę odbywała się za pomocą smartfona). System stale obsługiwał biegaczy, a widać to po czasie dokonywania transakcji. W ciągu pierwszych 30 minut aż 3 tys. osób zdołało kupić pakiety. W naturalny sposób, kiedy 8 tys. osób próbuje zdobyć 4 tys. produktów, połowa z nich niestety nie zdąży dokonać zakupu – mówił „Gazecie Wrocławskiej” Maciej Fedorczuk, rzecznik prasowy spółki.
Tegoroczny system miał być bardzo skuteczny, ponieważ udało się obsłużyć rekordową liczbę zgłoszeń w krótkim czasie.
Dlaczego biegacze płacą każdą cenę?
Cóż, dla wielu start w takim biegu to nie tylko sport, ale i prestiż. Bieganie stało się nową modą, symbolem zdrowego stylu życia i sposobem na pokazanie, że “ja też mogę”. A organizatorzy dobrze wiedzą, że popyt napędza ceny. I choć frustracja uczestników jest głośna, równie głośno biją dzwony kasy fiskalnej.
W Warszawie cena za pakiet na półmaraton to już koszt rzędu 200 złotych. 180 złotych kosztuje występ na ulicach Poznania. Poza samym udziałem i drobnymi upominkami od partnerów w zestawie nie ma nic innego. Za koszulkę należy płacić osobno, tak samo za grawer na pamiątkowym medalu.
Organizatorzy bronią się rosnącymi kosztami logistyki, wynajmu przestrzeni miejskich czy zabezpieczenia medycznego. Jednak wielu uczestników zwraca uwagę, że ceny rosły znacznie szybciej niż inflacja.
Dlaczego więc biegacze godzą się na takie wydatki? Odpowiedzi jest kilka. Po pierwsze, biegi masowe stały się wydarzeniami towarzyskimi. Udział w nich to nie tylko sportowa przygoda, ale również okazja do pokazania się w gronie znajomych czy współpracowników. Zdobyty medal trafia na Instagram, a licznik polubień rośnie w szybkim tempie. Po drugie, bieganie masowe buduje wrażenie przynależności do pewnej elitarnej grupy – tych, którzy mają siłę i determinację.
FOT: Nocny Wrocław Półmaraton / Facebook