Napastnik, którego w Newcastle chcieli, ale o tym nie wiedzieli

Jak daleka jest droga od wyobraźni do okładek gazet? Czy trudno jest nie tylko przekłamać prawdę, ale wręcz sfabrykować zupełnie nową? Media sportowe, szczególnie w tzw. sezonie ogórkowym, kiedy dyskurs przeskakuje od plotki do plotki, dobitnie pokazują jak subiektywna potrafi być prawda. Polska jeszcze nie tak dawno zachłysnęła się wymyślonymi rewelacjami „Jeziora Sportu”, natomiast podobne „dowcipy” wykręcano już co najmniej dekadę wcześniej. Oto historia Jong-Il Gwana, „północnokoreańskiego Messiego”, którego na radarze Newcastle umieściła grupka zdeterminowanych żartownisiów.

There’s only one Graham Carr!

Początek drugiej dekady tego wieku to był czas Grahama Carra. Były piłkarz i trener (w obu profesjach bez większych sukcesów) dopiero w kwiecie wieku znalazł swoje zawodowe miejsce na ziemi, przyjmując posadę skauta. Zbierając dobre noty w Tottenhamie i w Manchesterze City, przekonał do siebie włodarzy Newcastle, którzy poruszyli niebo i ziemię, by go sprowadzić na St James’ Park.

Kibice Srok wnosili Carrowi ołtarze, a ten przybijał na swoim paszporcie kolejne pieczątki, zjeżdżając pół globu w poszukiwaniu przyszłych gwiazd Premier League. To jego działania doprowadziły do sprowadzenia Hatema Ben Arfy, Yohanne’a Cabaye’a czy Cheicka Tioté, a w efekcie – wskoczenia Newcastle na piąte miejsce w ligowej tabeli.

Carr z pełnym przekonaniem opowiadał, że ekipę ówczesnego menedżera Alana Pardew czekają „bardzo ciekawe czasy”, a każdy piłkarz z jego notesika był przez kibiców i włodarzy postrzegany jako drugie przyjście Pelégo. Desperacko chcąc utrzymać Midasa w swoich szeregach, zarząd Newcastle położył na jego biurku 8-letni kontrakt.

 

Czar prysł w 2016, kiedy Newcastle spadało do Championship. Wówczas Rafa Benitez, który obiecał przywrócić Srokom Premier League, zażądał pełnej kontroli nad poczynaniami transferowymi – wtedy podziękowano Carrowi za współpracę. Ale nie o tym jest ta historia.

Plotka, która powstała z niczego

Równie znudzeni okresem przerwy od czołowych rozgrywek co wszyscy dookoła, użytkownicy internetowego forum boards.ie postanowili połączyć siły, by nieco pomajstrować przy rynku transferowym. Burza mózgów doprowadziła ich właśnie do Grahama Carra – zapatrzeni w niego kibice Newcastle byli skłonni zaufać każdej z jego możliwych sugestii transferowych.

Podkręcając jeszcze trochę kurek z absurdem, drugiego elementu układanki zaczęli szukać w możliwie najbardziej egzotycznych miejscach. Tym sposobem trafili do Korei Południowej, a konkretniej do Rimyongsu. Tamtejszy klub miał w swoich szeregach 19-letniego Jong Il-Gwana, napastnika, który 2 lata wcześniej za swoje występy w młodzieżowych mistrzostwach Azji otrzymał statuetkę dla najlepszego młodego zawodnika kontynentu.

Mimo to, ze względu na jego narodowość, słuch o nim nie poniósł się dalej. W barwach Rimyongsu grywał w krajowej lidze, bez szczególnych sukcesów ani wyróżnień. Kontekst był jednak dla forumowiczów idealny – wiedzieli, że w Północnej Korei nie ma żadnego dziennikarza, z którym można by było się skontaktować, żeby zweryfikować Informacje. Tak właśnie narodziła się plotka transferowa o zainteresowaniu Newcastle koreańskim talentem.

Najpierw zaczęli graficznie (za pomocą funkcji „zbadaj element”) fabrykować artykuły o tym, że Jong trafił na radar klubu z Premier League. Potem zalali tą wieścią Twittera i stworzyli filmik z najlepszymi zagraniami Jonga (poniżej). Wkrótce dziennikarze bliscy klubowi zaczęli otrzymywać „insiderskie” maile o młodym Koreańczyku. Część z nich zadeklarowała, że przyjrzy się tematowi – tak ruszyła lawina.

– Prawdę mówiąc, mieliśmy już wszyscy dosyć codziennego czytania wyciągniętych z czapy plotek transferowych, niemających żadnego przełożenia na rzeczywistość. Chcieliśmy sami zweryfikować jak łatwo jest trafić na łamy brytyjskiej prasy z losową plotką transferową – opowiada nam autor powyższego filmiku, jeden z grupy odpowiedzialnych za cały eksperyment. 

Ufamy Carrowi!

Na jednym z kibicowskich forów ostał się artykuł o sensacyjnym napastniku, którego na jednej ze swoich eskapad wypatrzył Graham Carr (podejrzeń kibiców nie wywołała nawet rzekoma podróż skauta do Północnej Korei). Znakomitym podsumowaniem skuteczności całego procederu jest umieszczony pod nim komentarz:

„Jestem Azjatą, a przysięgam, że nigdy o nim nie słyszałem. Trochę pogooglowałem, nawet wpisując hasła w języku japońskim czy chińskim, nic nie znalazłem. Mimo to, ufam ocenie Carra.”

Prawdziwą wisienką na torcie całej tej historii był „raport transferowy” umieszczony na łamach „Daily Mail” (artykuł wisi do dziś). W cotygodniowej kolumnie Simon Jones, tytułowany przez DM jako „insider” oceniał ruchy transferowe, które według jego (insiderskiej!) wiedzy mogą się wydarzyć. W skali od 1-5 ocenił ruch Jong Il-Gwana do Newcastle na 3. W opisie czytamy:

„Skaut Newcastle Graham Carr podpisał dziś nowy, ośmioletni kontrakt, a on bryluje w wyszukiwaniu talentów. Jednym z najnowszych celów jego zainteresowania jest napastnik z Korei Północnej Jong Il-Gwan. 19-latek był łączony z PSV Eindhoven i Partizanem Belgrad, ale Newcastle ma go na oku od czasu jego hat-tricka dla Korei Północnej w Młodzieżowych Mistrzostwach Azji przeciwko Australii w 2010 roku. Alan Pardew chce rozbudować swój skład i zainwestuje około 10 milionów funtów w zawodników drugiego planu, którzy mogą się rozwinąć. Dodatkowym plusem byłyby przychody marketingowe, które mógłby wygenerować taki zawodnik jak Il-Gwan”.

Źródło: Daily Mail

W symulacjach było inaczej…

Nie w każdej historii jest ziarnko prawdy. Ale zawsze można je zasiać, co świetnie pokazał przypadek Jonga. Kiedy sprawa już wymknęła się daleko poza kontrolę twórcom tej plotki, jego nazwisko krążyło już nawet w… serbskich i holenderskich mediach (łączono go z transferem do Partizana lub PSV).

Znalazł się nawet serbski agent specjalizujący się w azjatyckim rynku, który zaczął udzielać wywiadów, podając się za agenta młodego napastnika. O Koreańczyku wypowiadał się też reprezentant Partizana, rozważając zaproszenie go na testy do Belgradu.

 

Ostatecznie doczekał się przygody w Europie. Szansę dało mu szwajcarskie FC Luzern, w barwach którego zagrał 6 meczów i zanotował jedno trafienie. Potem rozegrał jeszcze 6 spotkań na wypożyczeniu w FC Wil, po czym wrócił do Rimyongsu.

I tak właśnie Newcastle nie pozyskało Jong Il-Gwana, perełkę znalezioną w Północnej Korei przez Grahama Carra.

Fot. Twitter

Rafał Hydzik

Udostępnij

Translate »