Kto wygra siatkarskie Serie A?

Najlepszą siatkarską ligę na świecie – Serie A – w tym sezonie można dodatkowo tytułować „ligą mistrzów świata”. Najbardziej uznane nazwiska światowej siatkówki i mistrzowie globu występują właśnie w niej. Coraz więcej zespołów konstruuje naprawdę mocne składy – jak wygląda rozkład sił na starcie Legavolley?

Faworyci:

Sir Safety Perugia

Zespół z Umbrii wygląda na mocniejszy niż kiedykolwiek. Cała 14-stka, jaką będzie miał do swojej dyspozycji trener Anastasi jest niezwykle wyrównana. Na każdej pozycji znajdzie się wartościowy zmiennik, a i pierwszy skład wygląda na niezwykle mocny. Względem poprzedniego sezonu zmiany zaszły tylko na środku – dołączył Flavio, a Matta Andersona na przyjęciu zastąpi Kamil Semeniuk. Właśnie przez wzgląd na niego oraz jego partnera z linii przyjęcia – Wilfredo Leona w Polsce będziemy obserwować Perugię ze wzmożoną uwagą. Od czasu dołączenia do zespołu właśnie Leona Perugia nie może zdobyć ani Scudetto, ani Ligi Mistrzów. Teraz wydaje się, że nie mają potencjałem równych sobie zespołów i powinni wrócić na szczyt włoskiej siatkówki. Sam prezes Sirci powiedział, że to jego najdroższy zespół w historii. Nasze zdanie co do faworyta podziela Rafał Tomkowiak:– Po pozyskaniu Kamila Semeniuka Perugia wydaje się być wreszcie zespołem kompletnym. Jeżeli Wilfredo Leon będzie znów swoją najlepszą wersją, zespół Andrei Anastasiego może wygrać wszystkie rozgrywki, w których weźmie udział. Drobnym mankamentem Perugii może okazać się obsada pozycji atakującego. Kamil Rychlicki nie jest światową megagwiazdą, a jego zmiennik Jesus Herrera ogranicza się do łupania przed siebie z ogromną mocą. Jako cały organizm Perugia jest jednak potęgą i potencjalnie najsilniejszym zespołem w całej stawce.

Pretendenci:

Itas Trentino, Gas Sales Bluenergy Piacenza

Trentino to finalista dwóch poprzednich edycji Ligi Mistrzów. Ich skład względem poprzednich rozgrywek niemalże nie uległ zmianie – do zespołu dołączył jedynie Donovan Dzavaronok, który wzmocni rywalizację wśród skrzydłowych. Itas to zespół, który gra w innowacyjny sposób, bez nominalnego atakującego, a na 3 przyjmujących. Ten system pozwala na większe rotowanie zawodnikami przyjmującymi, jednak jeden z nich zmuszony jest wtedy grać na prawym skrzydle. W zeszłym sezonie tę funkcję pełnił Daniele Lavia, a on znacznie lepiej czuje się przy lewej antence. Trener Lorenzetti ma zagwozdkę jak ułożyć zespół, ale zawsze może wrócić do sprawdzonych schematów z zeszłego sezonu.

W tym sezonie do grona faworytów dołącza również zespół z Piacenzy. Od czasu powrotu do elity zespół z Regio-Emilii sukcesywnie wzmacnia kadrę i w tym sezonie jest być może najsilniejsze w historii. Za przyjęcie odpowiadać ma brazylijski duet LealLucarelli, na środek po 8 latach wraca Robertlandy Simon, a na ataku występować będzie mistrz świata – Yuri Romano. Piacenza ma argumenty, by myśleć o mistrzostwie, jednak zagadką jest jak ułoży to wszystko Lorenzo Bernardi. Takie zbiory indywidualności nie zawsze funkcjonują należycie, a Bernardi w ostatnich sezonach miał problemy z poskładaniem swoich zespołów. Tu ponownie zgadzamy się z Rafałem Tomkowiakiem:– Na pewno aspiracje mistrzowskie posiada potężna personalnie Piacenza, z Lealem i Lucarellim na przyjęciu, Simonem na środku i objawieniem światowej siatkówki, Yurim Romano. W przypadku tego zespołu kłopotem jest jednak słaba ławka, która w przypadku jakichkolwiek kontuzji może być czynnikiem eliminującym Piacenzę z walki o najwyższe laury. Jeżeli przejdą przez sezon w dobrym zdrowiu, mogą wygrać z każdym. Mocne powinno być również Trentino, które utrzymało trzon składu z poprzedniego sezonu. Nieco słabiej niż rok wcześniej wyglądają natomiast na papierze drużyny Lube i Modeny, choć żadnego z nich nie należy skreślać w kontekście walki o Scudetto.

Czarny koń:

WithU Verona

Zespół trenera Radostina Stojczewa jest jedną wielką niewiadomą, dlatego można zaliczyć ich do tej kategorii. Mają niezwykle młode i efektowne skrzydła, co czyni z nich „team to watch”. W zespole pozostał zeszłoroczny lider – Rok Mozić, a na przyjęciu dołącza do niego niesamowity Noumory Keita. Malijczyk jest po dwóch sezonach spędzonych w Korei, gdzie zdobywał horrendalne ilości punktów i był niezwykle mocno obciążony ofensywnie. Na pozycji atakującego gra potężny Maksim Sapożkow, a w odwodzie jest jeszcze doświadczony Perrin, który może poprawić przyjęcie i odesłać Keitę po przekątnej z rozgrywającym. Jeżeli Keita z Moziciem utrzymają ofensywną dyspozycję z poprzednich sezonów, to Verona może nawet zakończyć sezon w TOP4. Nieco inaczej uważa nasz ekspert, który jako czarnego konia widzi zespół z Mediolanu, ale dokłada również Weronę:– Moim zdaniem Allianz Mediolan może sporo namieszać. Zespół może niepozorny personalnie, ale bardzo zbilansowany i starannie zbudowany. Powinni przede wszystkim świetnie grać w bloku i obronie. Najwięcej będzie zależało od Jeana Patry’ego. Jeżeli Francuz przypomni sobie swoje najlepsze występy w reprezentacji i udźwignie rolę lidera drużyny, mediolańska ekipa może powalczyć nawet o półfinał. Rewelacją rozgrywek może być również drużyna z Werony. Rok Możić i Noumory Keita to potencjalnie ogromna siła na skrzydłach, a nie zdziwi również eksplozja talentu mierzącego 220 cm Sapożkowa – mówi Tomkowiak.

Zawód:

Valsa Group Modena Volley

Modena po sezonie, w którym skonstruowała sobie istny gwiazdozbiór, ponownie musi obniżyć koszty i grać słabszym składem. Co prawda w zespole został Earvin Ngapeth, ale nie znaleziono wartościowego zastępstwa za Leala, bo Tommaso Rinaldi zwyczajnie nie jest graczem na pierwszy skład zespołu z aspiracjami mistrzowskimi. Młody Włoch niewątpliwie jest talentem, ale jest po słabym sezonie w Latinie. Jego atutem jest zagrywka, ale w najważniejszych dla przyjmującego elementach niestety nie daje wymaganej jakości. Znaleziono wartościowe zastępstwo za Nimira Abdel-Aziza w postaci Adisa Lagumdziji, jednak jako całokształt Modena jest znacznie słabsza niż rok temu i wątpliwe, aby liczyła się w walce o medale. Inny zespół w roli potencjalnego zawodu typuje Tomkowiak:– Dla Lube Civitanova każdy inny wynik niż mistrzostwo Włoch jest rozczarowaniem. Wydaje się jednak, że tym razem może się nie udać. Oczywiście jest to zespół z oczywistymi atutami na pozycjach rozgrywającego (Luciano De Cecco), libero (Fabio Balaso) czy przyjmującego (Marlon Yant), ale na walkę o mistrzostwo może po prostu zabraknąć mocy. Zaboli na pewno brak Ricardo Lucarellego, po odejściu którego w Lube nie będzie żadnego w pełni zbilansowanego przyjmującego klasy światowej. Mattia Bottolo i Aleksandyr Nikołow raczej nie będą w stanie wejść w buty Brazylijczyka.

Spadek:

Gioella Prisma Taranto

Zespół trenera Di Pinto kadrowo prezentuje się zdecydowanie najsłabiej z całej stawki. W drużynie doszło do sporych zmian względem ubiegłego sezonu i nie wygląda to najlepiej. Wszystko będzie spoczywać na barkach dużego talentu – 21-letniego atakującego Tommaso Stefaniego, który jednak może nie wystarczyć do utrzymania się. Lewe skrzydło w osobach Loepkky’ego i Antonowa wygląda biednie, a w zespole brakuje też ławki. Dla Taranto utrzymanie się będzie sporym sukcesem. Tomkowiak nie jest tak jednoznaczny w ocenie potencjalnego spadkowicza:– Trudno wskazać jeden zespół, który wyraźnie odstawałby poziomem od reszty. Walka o utrzymanie będzie zatem bardzo zacięta. Personalnie najsłabiej wyglądają Cisterna, Padwa i Taranto, nieco tylko lepiej drużyna ze Sieny. Spadek żadnego z wymienionych zespołów nie będzie zaskoczeniem.

W lidze włoskiej będziemy mieli jedynie dwóch naszych przedstawicieli. Wcześniej wspomniani Semeniuk oraz Leon mają poprowadzić naszą reprezentację do medalu igrzysk w Paryżu, dlatego poczynania tego duetu będziemy obserwowali ze szczególną uwagą. Trudno będzie także oderwać oczy od Verony, która będzie niezwykle efektownym zespołem. Podobnie jak PlusLiga – Serie A powinna przynieść wiele emocji.

Fot. Legavolley.it / Fabrizio Zani

Autor Marcin Gałązka

Udostępnij

Translate »