Polacy mistrzami świata! Semeniuk i Leon triumfują
Kamil Semeniuk i Wilfredo Leon z kolejnym trofeum w tym sezonie. Po zdobyciu Superpucharu Włoch tym razem reprezentanci Polski sięgnęli po klubowe mistrzostwo świata. Sir Safety Susa Perugia była najlepszym zespołem rozgrywanego w Betim turnieju.
Włoski zespół do turnieju przystąpił ze względu na zaproszenie organizatorów – Perugia w poprzednim sezonie nie została ani mistrzem Włoch, ani nie zagrała nawet w finale Ligi Mistrzów. Po rezygnacji z udziału w turnieju ZAKSY Kędzierzyn-Koźle na jej miejsce wszedł właśnie zespół polskich przyjmujących i wykorzystał szansę w 100 procentach.
Niepokonany zespół
Podopieczni dobrze znanego w naszym kraju Andrei Anastasiego do Brazylii wylatywali jako zespół niepokonany zarówno na krajowym, jak i europejskim podwórku. 11 wygranych meczów w lidze na 11 rozegranych i ani jednego straconego punktu. 3 wygrane na 3 rozegrane mecze w Lidze Mistrzów i również żadnego straconego punktu. Największe kłopoty Sir Safety miało w Superpucharze Włoch, gdzie półfinał z Trentino i finał z Lube wygrało dopiero po pięciu setach, jednak trofeum i tak powędrowało w ręce Włochów.
W Betim Perugia zmagania rozpoczęła od zwycięstwa 3:0 w grupie z Volei Renatą, co już dało przepustkę do półfinału. W drugim meczu grupowym trener Anastasi rotował składem, ale nie przeszkodziło to jego zespołowi w zwycięstwie 3:1 z obrońcami tytułu – Sadą Cruzeiro. Półfinał okazał się dla włoskiego zespołu formalnością. Minas w żadnym z trzech setów nie doszło nawet do 20 punktów.
Finałowe pallavolo
W finale los ponownie skojarzył Perugię z Trentino. Oba zespoły od kilku lat grają ze sobą niezwykle często. W tym sezonie w trakcie zaledwie 70 dni był to trzeci bezpośredni pojedynek między tymi drużynami i ponownie górą był zespół ekscentrycznego prezesa Sirciego. Mecz finałowy stał na bardzo wysokim poziomie. Pierwszą partię wygrało Trentino, ale trzy kolejne padły łupem Perugii w dużej mierze dzięki… zmiennikom. Kolejny raz głębia składu zespołu Anastasiego dała o sobie znać. Już w pierwszym secie słabego tego dnia Semeniuka zmienił Płotnicki, a w 3. secie Herrera wszedł na boisko za Rychlickiego i dał jakość nie tylko w ataku, ale popisał się także dwoma świetnymi obronami już w trybunach. Ta przy stanie 23:23 w 3. partii prawdopodobnie uratowała Perugii seta. Oba zespoły nie szczędziły sobie ciosów na zagrywce, co przełożyło się na dobrą grę w bloku. Obie drużyny zanotowały dwucyfrową zdobycz w tym elemencie. Perugia pomimo dużo słabszego przyjęcia lepiej atakowała i to był bardzo ważny czynnik meczu finałowego.
Semeniuk i Leon indywidualnie
Wilfredo Leon ten turniej będzie wspominał fantastycznie. Zdobył swoje drugie klubowe mistrzostwo świata po pięciu latach przerwy. W 2017 roku sięgnął po to trofeum z Zenitem Kazań. W Betim spisywał się świetnie w każdym meczu i trafił do dream teamu turnieju. Finał był jego popisem. Kamil Semeniuk zagrał świetny mecz otwarcia, nieco słabsze miał drugie spotkanie, w półfinale ponownie zagrał kapitalnie, a w finale w pierwszym secie opuścił plac i później pojawiał się jedynie na pojedynczych zmianach. Dlatego „Semen” może mieć mieszane odczucia po turnieju w Betim, ale sukces drużynowy na pewno osłodził mu indywidualne występy „w kratkę”.
Sezon tak naprawdę nie jest jeszcze na półmetku. Perugia będzie miała szansę na zdobycie jeszcze trzech trofeów. Przed nią rywalizacja o Puchar Włoch, mistrzostwo Włoch oraz Liga Mistrzów. I jak widać po dotychczasowej grze i wynikach – jest faworytem do zdobycia każdego z nich.
__________
Podobają Ci się nasze teksty? Wesprzyj nas na BuyCoffee! To dzięki Wam treści na TheSport.pl nadal mogą być ogólnodostępne. Dziękujemy za regularne odwiedzanie naszego portalu!