Milan trafił na Amerykanów, którzy znają się na rzeczy

Odkąd w czerwcu tego roku fundusz RedBird Capital po raz pierwszy postawił stopę w Mediolanie, AC Milan w błyskawicznym tempie zaczął kształtować wizerunek idealnie prowadzonego przedsiębiorstwa sportowego. Kolejne współprace zawierane przez amerykańskich właścicieli są nie tylko innowacyjne i dochodowe, ale też spójne z celem (po marketingowemu – „purpose”) klubu. A to, w dzisiejszym piłkarskim biznesie, istny ewenement.

Inwestycja RedBird Capital w klub z Mediolanu miał sens z każdego punktu widzenia – na fali rosnącego „trendu” (ażeby tej frazy zbędnie nie spłaszczać) przejmowania europejskich klubów przez amerykański kapitał, okazja niemal dosłownie leżała na ulicy.

Tymczasowy „opiekun” Rossonerich, Elliott, przekazał większościowe udziału w klubie z dużym poczuciem spełnienia. Milan, który przejęli w 2018 roku, był niczym więcej jak żałośnie smutnym wrakiem, pokrytym pojedynczą, ale jakże tandetną warstwą farby. Eliminując po drodze każdy z problemów, od niestabilności finansowej po sportową bylejakość, doprowadzono Milan tam, gdzie Milan ma być.

RedBird przejął więc projekt niemalże gotowy, choć posiadający nieskończone możliwości rozwoju. Wystarczy powiedzieć, że według badań Nielsena, spośród wszystkich włoskich klubów, Milan jest w USA (czyli stale niezwykle obiecującym rynku) najpopularniejszy.

Pomysłem na kapitalizację tej perspektywy jest swoisty mariaż merchandisingowy pomiędzy Milanem a (proporcjonalnie) równie ikonicznymi Jankesami. Koncepcja szalenie prosta, bowiem oba kluby zwyczajnie… wymieniają się produktami. W efekcie produkty sygnowane herbem Milanu znajdą się na Yankee Stadium, a te opatrzone znakiem NY trafią do sprzedaży w okolicach San Siro.

Tony Bruno, reprezentant Yankees, podkreśla, że ten projekt znakomicie wpisuje się w obustronną strategię marek dotyczącą angażowania nie tylko ludzi zakochanych po uszy w sporcie, ale i tych, którzy zwyczajnie meandrują między różnymi stylami modowymi.

Włosi, w swojej zrewitalizowanej strategii e-commerce’owej, podjęli także kolejny, względnie przełomowy krok, jakim było powierzenie handlu swoimi zasobami podmiotowi trzeciemu – w tym przypadku eBayowi. Ulokowanie produktów Milanu w przestrzeni eBaya jest nie tylko – czysto pragmatycznie – odciążeniem własnych kanałów, ale i wysoko perspektywiczną możliwością rozwoju i budowania nowych, ekskluzywnych doświadczeń dla kibiców.

Także w tym przypadku podpisanie kontraktu zestawiono z kompilacją klubowych wartości. „Uruchomienie sklepu na EBay podkreśla innowacyjnego ducha klubu, który zawsze koncentruje się na ulepszaniu doświadczeń naszych fanów, także w świecie cyfrowym” – czytamy w klubowym oświadczeniu.

NFT – ostoja etyki i moralności?

To właśnie wspomniany „świat cyfrowy” zdaje się, szczególnie zdaniem zagorzałych jego krytyków, być punktem w którym kończą się wartości, a zaczyna kapitalistyczny pragmatyzm. Nieco innego zdania jest członek zarządu włoskiego (włosko-amerykańskiego?) klubu, James Murray.

Trudno (i próżno) bowiem zakłamywać rzeczywistość i przekonywać, że blockchain drastycznie odmieni życie kibiców (chyba że utopią w nim grube majątki, tak jak u rywali zza miedzy) – można natomiast zamiast środków uświęcić cel, czyli w tym przypadku pomoc potrzebującym. Pierwszy NFT Milanu, stworzony we współpracy z BitMex, wygenerował bowiem zyski, które zostały rozdzielone charytatywnie (a sam projekt potraktowano jako element rozwoju cyfrowego klubu).

W miarę tegoż rozwoju, Amerykanie niedawno podpisali kolejny kontrakt – tym razem z Monkey League (jak dobrze wiadomo, powiązanie krypto z małpami to szalenie skuteczna strategia namingowa). Milan jako pierwszy klub zagląda więc w przestrzeń tej gry, gdzie pojawi się szereg cyfrowych przedmiotów obrandowanych przez Rossonerich.

To, co kibice lubią najbardziej

Poza merchandisingiem i digitalem, Amerykanie także działają w tych sferach, które przeciętnego kibica grzeją najmocniej. Niedawno podpisano warte 30 milionów dolarów rocznie przedłużenie umowy z Pumą, na mocy którego niemiecka firma zyskuje także prawa do grup młodzieżowych i kobiecych.

Domem młodych Rossonerich od teraz jest więc „Puma House of Football”, czyli przestrzeń łącząca ekspozycję obu marek.

A propos przestrzeni, najistotniejszym ruchem jest bez cienia wątpliwości pożegnanie z ikonicznym San Siro, na którego od sezonu 2027/28 miejscu stanie „The Cathedral”. Co jednak kluczowe, w przeciwieństwie do wielu innych projektów, mediolańskie kluby na tej zmianie zarobią i to konkretnie – do obu kas wpłynie 120 milionów euro, nie wliczając w to wpływów biletowych. Katedra to oczywiście działanie zaplanowane jeszcze przez Elliott, jednak to RedBird będzie nadzorować prace.

Jedna z angielskich gazet rzuciła niedawno hucznym nagłówkiem, w którym przybycie Todda Boehly’ego na Wyspy określono „końcem ery cichych amerykańskich właścicieli”. O ile RedBird się z Boehlym nie przekrzykuje, o tyle na ich przykładzie znacznie cieplej byłoby przywitać inną erę – amerykańskich właścicieli, którzy nauczą Europę robienia biznesów.

Fot. AC Milan

Rafał Hydzik

Udostępnij

Translate »