10 rzeczy, których nie wiesz o Pelé

29 grudnia odszedł jeden z największych, a zdaniem niektórych największy piłkarz w historii futbolu. Brazylijczyk Pelé był kimś znacznie więcej niż tylko piłkarzem, a potem ambasadorem futbolu. Zebraliśmy najciekawsze fakty z barwnego życia 82-latka.

Pelé w swej karierze reprezentował tylko dwa kluby: Santos FC i New York Cosmos. Stał się ikoną popkultury, prekursorem na wielu polach, aktorem, muzykiem, a nawet politykiem. Oczywiście miał też ciemniejszą stronę. Trzykrotny mistrz świata prowadził ciekawe życie towarzyskie, ale w jego czasach nie było jeszcze tabloidów, co nie znaczy, że ludzie nie gadali. Każdy kibic wie, kim jest, a w zasadzie był Pelé, choć nie każdy wie, co robił poza graniem w piłkę oraz po odwieszeniu butów na kołku.

Imię na cześć wynalazcy

Zacznijmy od tego, że zdecydowana większość piłkarzy z krajów portugalsko i hiszpańskojęzycznych na boisku używa pseudonimów. Bierze się to z tego, że ich prawdziwe imiona i nazwiska są zwykle bardzo długie. Jedni do swoich ksywek przywiązują się bardziej, inni mniej, ale na początku życia legendy futbolu niewiele wskazywało na to, że zapamiętamy Edsona Arantesa do Nascimento (jego płne imię i nazwisko) jako Pelé.

Rodzice nazwali go Edson, na cześć amerykańskiego naukowca Thomasa Edisona, wynalazcy żarówki. To pomysł jego mamy, która marzyła o karierze naukowej pierwszego syna. Ojciec Pelé też był piłkarzem, całkiem niezłym i dość popularnym, ale wtedy piłka nie przynosiła pieniędzy i rodzina klepała biedę. Celeste Arantes nie chciała, by Edson szedł w ślady ojca i początkowo sprzeciwiała się jego wyjazdowi do Santosu. Na szczęście w końcu dała za wygraną. Edson nie był wybitnym uczniem, a do tego jako dziecko borykał się z wadą wymowy (mówiąc kolokwialnie — seplenił), z czego wziął się jego późniejszy pseudonim. Koledzy śmiali się z niego, bo źle wymawiał nazwisko ulubionego bramkarza, którym był Bile z Vasco da Gama. W jego ustach brzmiało to bardziej jak „Pelé” i tak już zostało.

  
Pierwszy piłkarz celebryta

Pelé przecierał szlaki na wielu polach. Jednym z nich były reklamy telewizyjne, regularne pojawianie się na szklanym ekranie i zarabianie na swoim wizerunku. Niebagatelną rolę odegrała tutaj partnerka piłkarza Xuxa, z którą zdradzał swoją pierwszą żonę Rosemeri dos Reis Cholbi, o czym ta zresztą wiedziała. Xuxa zaczęła się spotykać ze sławnym rodakiem mając zaledwie 17 lat, ale już wtedy była rozpoznawalną prezenterką telewizyjną, którą szybko pokochały miliony Brazylijczyków. Mówi się, że to dzięki niej Pelé tak często i przede wszystkim sprawnie pojawiał się i prezentował w telewizji. Formalnie nigdy się ze sobą nie związali, zresztą Xuxę ciągnęło do wielkich sportowców, bo potrafiła jednocześnie spotykać się np. z Ayrtonem Senną.

  

Nie zmienia to faktu, że dzięki jej pomocy i kontaktom genialny Brazylijczyk dostawał pierwsze kontrakty reklamowe i to z gigantycznymi markami takimi jak Coca-Cola, Hublot itd. Do studnia telewizyjnego także nie przychodził za darmo i choć z samego grania w piłkę żyło mu się bardzo dobrze, to równie dużo, a z czasem znacznie więcej zaczął zarabiać na swoim wizerunku. To było zupełne novum w piłce nożnej i wbrew pozorom nie miało swojego początku w Anglii, we Francji czy innych krajach Europy, a właśnie w Brazylii za sprawą Pelégo.

Szafka, której nikt nie ma prawa otwierać

Santos FC, z którym związany był przez zdecydowaną większość kariery, do dziś umiejętnie zarabia na jednym ze swoich najwybitniejszych wychowanków. Jedną z legend tłumnie odwiedzanego nie tylko przez kibiców, ale także turystów Estádio Urbano Caldeira, na którym swoje domowe mecze rozgrywa Santos, jest szafka należąca do Pelé w czasach jego gry dla tego klubu. To znaczy szafka jest prawdziwa, ale nie można jej otworzyć, bo klubowa legenda głosi, że odchodzący z Santosu król futbolu coś do niej włożył i od tamtej pory nikt nie ma prawa do niej zaglądać.

Nadzwyczajny minister sportu

Po karierze Pelé imał się wieloma działalnościami skupiającymi się przede wszystkim na zarabianiu pieniędzy. Wbrew stereotypom przerwą w tych działaniach była kariera polityczna, do której wkraczał już jako człowiek bardzo majętny. W 1995 roku, czyli na początku demokratycznych przemian w Brazylii, pełnił urząd nadzwyczajnego ministra sportu. Nie miał być tylko popularną uśmiechniętą twarzą, potrzebną do ocieplania wizerunku i podbicia poparcia ówczesnej władzy. Szedł do polityki z konkretnym zamiarem i trzeba mu oddać, że cel osiągnął.

Zależało mu na zmianie regulacji kontraktowych, które w tamtym czasie powodowały, że zawodnik nawet po wygaśnięciu kontraktu był de facto niewolnikiem klubu. To klub decydował, czy dany piłkarz może odejść, dokąd itd. Gracz nie miał nic do powiedzenia. To był zresztą jeden z punktów zapalnych jego konfliktu z João Havelangem, który w późniejszych latach przybrał na sile, ale do tego dojdziemy.

  
Aktor, który grał ze Stallonem i… Kazimierzem Deyną

Pelé jako ikona popkultury był także zapraszany na plany filmowe. Sama możliwość umieszczenia go w obsadzie w tamtych czasach gwarantowała wzrost frekwencji w kinach — zwłaszcza w Brazylii, ale nie tylko. Łącznie wystąpił w 11 filmach, serialach i dokumentach. Najsłynniejsza była jego rola w głośnym filmie „Ucieczka do zwycięstwa” z 1981 roku, gdzie zagrał u boku Sylvestra Stallone’a, Michaela Caine’a, a także innych gwiazd piłki, takich jak Bobby Moore, Zoltán Gera czy… Kazimierz Deyna.

  
Próba muzyczna

Brazylijską legendę futbolu możemy podziwiać nie tylko na szklanym ekranie, ale także posłuchać na popularnych serwisach streamingowych. Mimo setek ofert od wielu wytwórni Pelé nigdy nie nagrał i nie wydał płyty. Zwyczajnie zdawał sobie sprawę, że to nie jego bajka. Nie miał wyróżniającego się głosu, naturalnej swady i luzu jak np. Ronaldinho, który po karierze odnalazł się w branży muzycznej. Mimo to w 2016 roku dał się namówić do nagrania utworu „Esperança” (z portugalskiego: mieć nadzieję), mającego promować igrzyska olimpijskie w Brazylii. Namówiły go do tego władze państwowe, bo kraj był szargany przez wewnętrzne konflikty i protesty ludzi sprzeciwiających się wydawaniem setek milionów dolarów na organizację igrzysk. Zdolności wokalne Pelégo każdy może dziś ocenić sam.

Marionetka w rękach dyktatury

Nagranie piosenki dla ocieplenia wizerunku władzy to i tak jedna z mniej kontrowersyjnych rzeczy, jakie Pelé robił dla pieniędzy. Jako piłkarz wielokrotnie spotykał się z najważniejszymi politykami w kraju, nawet w 1964 roku, kiedy władzę przejęła wyjątkowo brutalna wojskowa junta. Mawiał wtedy, że „w piłkę cały czas gra się tak samo, a on do polityki w zasadzie się nie miesza”. Chcąc nie chcąc, stał się twarzą mitu budowanego przez ówczesnych generałów o potędze gospodarczej, militarnej, politycznej i sportowej. Jeździł na tournée po Europie z Santosem nie tylko po to, by promować piłkę i samego siebie na Starym Kontynencie, ale też po to, by ściskać dłonie zagranicznych przywódców i w pewnym sensie zachęcać ich do współpracy z brazylijską dyktaturą.

Niechęć do gry w kadrze

Wspomniana dyktatura traktowała go jak dobro narodowe i nałożyła na niego coś w rodzaju zakazu eksportu. Nie mógł odejść z ligi brazylijskiej, choć nieustannie był do tego namawiany przez kluby z Europy. Dla nich był znany przede wszystkim z mundiali, bo trzykrotnie wracał ze złotym medalem na szyi. Mało kto pamięta, że Pelé co najmniej kilkukrotnie rezygnował z gry w reprezentacji. W pewnym momencie wbił sobie do głowy, że mundiale są dla niego pechowe, bo dwukrotnie doznawał na nich kontuzji.

Trzeba pamiętać, że w jego czasach trzeba było kogoś zabić na boisku, żeby dostać czerwoną kartkę. Nieumiejący go zatrzymać sfrustrowani rywale często uciekali się do skrajnie brutalnych fauli, przez co 30-letni organizm Pelé przypominał ciało weterana wojennego.

Na ostatni mundial w 1970 roku nie chciał jechać za nic. W końcu interweniować musiały władze państwowe, by przekonać ikonę futbolu do jeszcze jednej próby. Udało się i dzięki świetnej postawie Pelégo Canarinhos wrócili z Meksyku z pucharem — trzecim już w CV Boga futbolu.

  
Nieślubne dzieci

O wielu z nich możemy usłyszeć w najbliższych dniach, tygodniach, miesiącach a może i latach, bo pewnie chętnych do podziału majątku po wielkim Brazylijczyku nie zabraknie. Oficjalnie Pelé miał szóstkę dzieci. Trójkę z pierwszego małżeństwa z Rosemeri dos Reis Cholbi: Kelly Cristinę (ur. 13 stycznia 1967), Jennifer (ur. 1978) i Edsona („Edinho”, ur. 27 sierpnia 1970). W kwietniu 1994 roku Pelé poślubił piosenkarkę gospel Assírię Lemos Seixas, która 28 września 1996 roku urodziła mu bliźniaki Joshuę i Celeste.

Miał też co najmniej kilkoro nieślubnych dzieci, do czego przyznał się w jednym z wywiadów. – Powiem szczerze, miałem kilka romansów. Z niektórych wyniknęły dzieci, ale często dowiadywałem się o nich dopiero po latach – przyznał.

Jednym z nich była Sandra Machado, urodzona w 1964 roku w wyniku przelotnego romansu z pokojówką Anizią Machado. Kobieta przez lata walczyła o uznanie ojcostwa, ale Brazylijczyk odmawiał poddania się testom DNA. Ustąpił dopiero po sądowym nakazie. Test wykazał, że dziewczyna jest jego córką i to ona jest w świetle prawa jego szóstym dzieckiem (choć nie najmłodszym).

Pelé miał także córkę Flávię Kurtz, z pozamałżeńskiego związku dziennikarką Lenitą Kurtz. Wiadomo już, że były inne dzieci, ale podobnie jak Flávia nie mają takiego statusu. Niektóre sprawy sądowe wciąż się toczą.

100 mln $ i dwukrotne bankructwo

Mimo że Pelé przykładał ogromną wagę do pieniędzy, to nie zawsze je miał. Dwukrotnie bankrutował wskutek nietrafionych inwestycji albo złego doradztwa finansowego. Miał wokół siebie ludzi, którzy chcieli na nim zarabiać, a wręcz cynicznie go wykorzystywali. Zawsze prędzej czy później się w tym orientował, lecz dwukrotnie było za późno. Zawsze stawał na nogi, bo jego wizerunek wciąż warty był miliony „zielonych”.

Według danych serwisu Celebrity Net Worth, Pelé zarobił do 2022 roku około 100 mln dolarów. Zdecydowana większość pochodziła z kontraktów reklamowych i uczestnictwa w wielu wielkich wydarzeniach, ale spore dochody przynosiły mu także inne biznesy, w które się angażował.

Jednym z ciekawszych (choć tu majątku nie zbił) była branża telewizyjna. Pelé chciał handlować prawami do transmisji. Założył w tym celu firmę, ale na przeszkodzie stawał mu jego skorumpowany rodak João Havelange. Będąc prezydentem FIFA dbał, by przetargi na sprzedawanie praw do transmisji największych imprez wygrywała… firma jego zięcia, a nie organizacja założona przez Pelégo, mimo iż składała korzystniejsze finansowo oferty. To było przyczyną zaognienia istniejącego wcześniej konfliktu na linii Pelé – Havelange. Ten pierwszy nie gryzł się w język i korzystając ze swojej pozycji w mediach, często otwarcie krytykował prezydenta FIFA, zarzucając mu nepotyzm i korupcję.

U schyłku życia Pelé skupił się na odcinaniu kuponów od dawnej kariery. Żył z reklam, raz promował nawet polski bank, zwracając się łamaną polszczyzną do polskich kibiców. Na więcej nie pozwalało mu zdrowie, bo od lat zmagał się z nowotworem jelita, a potem licznymi przeżutami. Miał też ogromne problemy z biodrami i lewym kolanem. Na miejsce pochówku wybrano najwyżej położony cmentarz świata — Memorial Necropole Ecumenica. Najwyraźniej uznano, że Bóg futbolu musi spocząć możliwie najbliżej niebios.

FOT. Wikimedia Commons

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »