Adamek wraca, by nagłośnić nowy projekt?

To już pewne – 45-letni Tomasz Adamek wraca na ring. 24 kwietnia skrzyżuje rękawice z amerykańskim przeciwnikiem podczas gali w Radomiu, co pokaże telewizja Polsat. Po co to byłemu pretendentowi do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej, który zapewnia, że dobrze zainwestował pieniądze? Być może sprawa jest nieco bardziej złożona, niż mogłoby się wydawać.

Tomasz Adamek karierę kończył już dwa razy. Mieszkający za oceanem pięściarz z Gilowic walkę życia stoczył ponad 10 lat temu. 10 września 2011 roku na Stadionie Miejskim we Wrocławiu mierzył się ze starszym z braci Kliczków Witalijem, a stawką był należący do Ukraińca pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC. Polak przegrał ten pojedynek przed czasem, ale i tak zarobił na czysto około 10 mln złotych.

Wcześniej Adamek był mistrzem świata WBC w kategorii półciężkiej oraz mistrzem świata IBO i IBF w wadze juniorciężkej. Po walce z Kliczką marzył o rewanżu. Wciąż wierzył, że będzie w stanie doprowadzić do kolejnej walki o tytuł królewskiej kategorii, której pas był jego największym niespełnionym marzeniem. Początkowo szło dobrze. Wygrał kolejno z Nagym Aguilerą, Edwardem Chambersem, Travisem Walkerem, Steve’em Cunninghamem i Dominickiem Guinnem.

Wszystko się posypało po porażce na punkty z Ukraińcem Wiaczesławem Hłazkowem. „Góral” stracił nadzieję na kolejną walkę o pas i zaczął myśleć o końcu kariery. 8 listopada 2014 roku wrócił do Polski, by zmierzyć się z jednym z ciekawszych wówczas prospektów w naszym kraju, Arturem Szpilką. Miało to być symboliczne przekazanie pałeczki. Pięściarz z Wieliczki pokonał Adamka po jednogłośnej decyzji sędziowskiej (92:98 94:96 94:96), ale stary mistrz nie chciał żegnać się porażką.

Rok później w Łodzi wszedł do ringu z Przemysławem Saletą, który jednak w 6. rundzie wycofał się przez kontuzję barku. Taka wygrana również nie pasowała „Góralowi”, więc chciał kolejnej walki. 2 kwietnia 2016 roku zmierzył się w Krakowie z sześć lat młodszym i będącym w nieco innym punkcie kariery Amerykaninem Erikiem Moliną. Trudno powiedzieć, czy Adamek szukał dla siebie weryfikacji z tak mocnym rywalem, czy uznał, że zdoła go pokonać i zejdzie ze sceny jako zwycięzca. Finalnie został znokautowany w 10. rundzie i pierwszy raz odwiesił rękawice na kołku.

Nie żyć na kredyt swojej przeszłości

Tomasz Adamek to majętny człowiek. Najwięcej zarobił na walce z Kliczką, ale później dzięki takiemu starciu w CV miał inną pozycję negocjacyjną i umiejętnie odcinał kupony. Inkasował znacznie więcej, aniżeli do tej pory, bo wiedział, że ewentualna wygrana z nim będzie miała swój wydźwięk dla jego rywali. Nie przejadł majątku, inwestował m.in. w nieruchomości. Ma kilka domów w New Jersey, które wynajmuje.

„Pieniądze mam, dobrze zainwestowałem to, co zarobiłem i teraz nie muszę się martwić. Mam kilka domów, które wynajmuję i do pierwszego wystarcza. Spokojnie mógłbym prowadzić życie rentiera” – powiedział jednemu z najbardziej uznanych polskich dziennikarzy od boksu Januszowi Pinderze.

Pindera nie rozmawiał z Adamkiem z nudów, bez powodu, ani tylko po to, by przypomniał się kibicom w Polsce. Powyższy cytat pochodzi z rozmowy, którą panowie przeprowadzili przed powrotem „Górala” do ringu po nieco ponad rocznej przerwie. Adamek namawiany m.in. przez innego znanego dziennikarza, a od tamtej pory także promotora Mateusza Borka stoczył jeszcze cztery walki: wypunktował reprezentanta Nowej Zelandii Solomona Haumono w Trójmieście, nie dał szans na punkty Kameruńczykowi Fredowi Kassiemu w Częstochowie i znokautował Amerykanina Joey’a Abella (także w Częstochowie). Szukając jeszcze jednej dużej, intratnej finansowo walki, wrócił boksować do USA. W październiku 2018 roku w Chicago został znokautowany przez reprezentanta gospodarzy Jarrella Millera. To miał być definitywny koniec Adamka w ringu.

„Żona i córki nie były zadowolone z mojego powrotu. Nie mogły przylecieć ze mną do Polski. Żona Danuta pracuje jako pielęgniarka na Manhattanie. Córka Roksana idzie w jej ślady i studiuje pielęgniarstwo, a młodsza – Weronika – w moje i trenuje boks. Dałaby sobie radę w ringu, bo ma silny cios, ale nie chcemy, by to robiła w życiu. Ćwiczy dla siebie, walczyć nie będzie” – mówił jeszcze przed powrotem na ring w 2017 roku. Porażka z Millerem sprawiła, że Adamek znów zaczął wieść spokojne życie rentiera w Newark, bogatszy o kolejne setki tysięcy dolarów i miliony złotych.

„Tomek wróć, bo nie ma komu boksować”

Adamek wychodząc do starcia z Millerem miał niespełna 42 lata (urodziny obchodził niecałe 2 miesiące później). Już wtedy wielu pukało się po czole, a Mateusz Borek setki razy tłumaczył różnym ludziom, dlaczego to wciąż ma sens i nie można z tego powodu z „Górala” szydzić. Finał tej historii był daleki od wymarzonego, ale nikomu nie chodziło już po głowie, by ponownie reanimować zawodowo zasłużonego pięściarza. Do czasu.

Pod koniec ubiegłego roku gruchnęła wiadomość, że 45-letnia legenda boksu nad Wisłą znów wyjdzie do ringu. Na początku były to szczątkowe, niepotwierdzone informacje, ale w końcu głos zabrał sam zainteresowany. Adamek wyznał w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że zadzwonił do niego Zygmunt Solorz-Żak, właściciel stacji Polsat i zaproponował powrót.

„Dzwonił do mnie i mówił: Tomek, wróć, bo nie ma komu boksować w Polsce. Takie słowa dają naprawdę dużo motywacji do trenowania” – tłumaczył Adamek, który propozycję przyjął. Wyjdzie do ringu na gali organizowanej przez Polsat 24 kwietnia w Radomiu.

Z kim będzie walczył? Trudno powiedzieć. Raz mówi, że obecnie ma zupełnie inne podejście i nie interesuje go walka z najlepszymi na świecie, a zaraz potem, że będzie to ktoś z wyższej półki z Ameryki. Mało tego – jeśli dobrze zaprezentuje się w Radomiu, to chce stoczyć jeszcze jedno starcie późnym latem albo na jesień.
„To naprawdę ostatnie dwa pojedynki, więcej walk nie będzie. Dłużej nie będę przeciągał” – zapewnia Polak.
Broniący go wcześniej przed oskarżeniami o walkę wyłącznie dla kasy w tym wieku Borek tym razem powiedział, że sam jest zdziwiony powrotem Adamka i wyraźnie zaznaczył, że nie ma z tym nic wspólnego.

 
 

Były mistrz chce uzdrowić polski boks

Zagłębiając się w powrót 46-letniego rocznikiem zawodnika, napotykamy na ciekawą opinię jednego z pracowników stacji Polsat, która będzie pokazywała ostatnie walki „Górala”. Adamek zgodził się wrócić pod pewnymi względami i wygląda na to, że pieniądze – choć na pewno były ważne – mogły nie być decydującym czynnikiem. Adamek chciałby udzielać się w boksie jako działacz, kiedyś być może promotor. Czuje potrzebę uzdrowienia pięściarstwa w ojczyźnie i ma na to pomysł.

– Droga jest tylko jedna. Nasi chłopcy muszą przyjeżdżać i trenować w USA. Muszą sparować z Amerykanami. Już kiedyś z powodzeniem próbował tego Mariusz Kołodziej (promotor Mariusza Wacha). Teraz finansowanie tego nie powinno być indywidualne i prywatne, ale kolektywne. Musi być wsparcie ze związku, a wszystkiemu ma pomagać telewizja. Innej drogi nie ma – wyjaśnia.

Okazuje się, że tą telewizją ma być właśnie Polsat, a ewentualna walka pod koniec lata lub jesienią 2022 roku mogłaby być symbolicznym początkiem projektu. Adamek wyszedłby do ringu z jednym z polskich talentów, który potem wraz z nim poleciałby za ocean i tam się rozwijał. Z czasem dołączaliby kolejni, a całość mogłaby przybrać postać telewizyjnego show.

To scenariusz idealny, ale nawet jeśli nie będzie środków, by zrobić z tego program, to Solorz miał zadeklarować, że i tak pomoże Adamkowi finansowo i medialnie w rozwoju młodych polskich talentów, które później będą mogły walczyć na jego galach. Docelowo tacy chłopcy mają być w stanie nawiązać do największych sukcesów polskich bokserów na zawodowych ringach. Wychowanie choćby jednego pretendenta do walki o pas WBA czy WBC już będzie sporym sukcesem.

FOT. twitter.com/wpolskimmiescie

autor-janas

Udostępnij

Translate »