Afrykański rozłam w kadrze Kanady

Reprezentacja Kanady po 36-latach przerwy awansowała na mundial. Radość po awansie szybko opadała, bo już zaczynają się problemy. Najpierw Kanadyjczycy jednostronnie odwołali zaplanowany na 5 czerwca mecz z Iranem, a 6 czerwca odmówili wyjścia na mecz z Panamą. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi.

Kanadyjczycy w ostatnich latach znów pokochali soccer. Słowo futbol za oceanem cały czas mocniej kojarzone jest z tym amerykańskim, ale powoli tendencja zaczyna się odwracać. To już nie te czasy, kiedy chłopcy szli uprawiać piłkę nożną, gdyż okazali się za słabi, by grać w koszykówkę, futbol amerykański, hokej i bejsbol. Piłka nożna przestała być w dwóch największych krajach Ameryki Północnej sportem niższej kategorii.

Rosnąca w siłę amerykańsko-kanadyjska liga MLS to jedno. Za oceanem mocno postawiono na szkolenie, dzięki czemu coraz więcej młodych piłkarzy trafia do Europy i zaczyna robić kariery. Ostatnie przykłady to Alphonso Davies z Bayernu Monachium i Jonathan David z OSC Lille. O sile i gwiazdach kanadyjskiej piłki pisaliśmy już na The Sport (CZYTAJ TUTAJ), o euforii po awansie także, ale to już tylko wspomnienie. Obecnie kanadyjscy piłkarze są w poważnym sporze ze swoją federacją.

Nie sianka, nie ma granka

Zaskakujące informacje podał „The Athletic”. Zdaniem tego tytułu Kanadyjczycy odmówili wyjścia nie tylko na mecz, ale nawet na treningi przed spotkaniem z Panamą. Wszystko przez nieuczciwy zdaniem zawodników podział pieniędzy, wypłacanych przez FIFA każdej federacji za awans na mundial. Z założenia środki mają zostać podzielone między federacje a piłkarzy, ale światowa centrala piłkarska nie wnika, w jakich proporcjach. To wedle Daviesa, Davida i spółki wykorzystał kanadyjski związek, oferując zawodnikom tylko 40% tej kwoty.

To niejedyna finansowa kość niezgody. Drugą jest niezadowolenie z warunków finansowych na nowej umowie zbiorowej, którą przedstawiła CAS (kanadyjski odpowiednik PZPN). Reguluje ona m.in. podział pieniędzy od sponsorów i z wpływów reklamowych, a ten zdaniem rady drużyny także jest krzywdzący. Piłkarze wydali nawet stosowne oświadczenie w tej sprawie.

  

Czytamy w nim m.in. o tym, że „Canada Soccer czekała do 2 czerwca wieczorem z przedstawieniem archaicznej oferty, a sekretarz generalny i prezes federacji byli dostępni dla piłkarzy dopiero 4 czerwca o godz. 16. Z tych powodów podjęliśmy niechętnie decyzję, żeby nie rozgrywać dzisiejszego meczu z Panamą” – wyjaśniają zawodnicy. Żądają także… wyrównania opłat z drużynową narodową kobiet, która odnosi nieporównywalnie większe sukcesy. Obie strony nie mogą dojść do porozumienia, co obrazują słowa Nicka Bontisa, prezesa CAS.

„Moja praca jako prezesa to odpowiedzialność za funkcjonowanie organizacji, nie tylko przez ostatnie 120 lat jej istnienia, ale przez następne 100 lat. Nie mogę przyjąć oferty, która postawi naszą organizację w trudnej sytuacji finansowej” – powiedział dopytującym o sprawę kanadyjskim mediom.

Druga poważna rysa na wizerunku

Początek czerwca to nie jest dobry okres dla zespołu przygotowującego się do MŚ w Katarze. Można powiedzieć, że reprezentacja prowadzona przez Johna Herdmana, który dźwignął ją z 96. na 38. miejsce w rankingu FIFA, straciła nie jeden, a dwa terminy w tym okienku na mecze kadr narodowych. Wszak pierwotnie 5 czerwca Kanada miała zagrać z Iranem. Wszystko było już dogadane, ale na przeszkodzie stanął kanadyjski rząd, który mocno (i jak się okazuje skutecznie) naciskał na federację, by wycofała się z tego pomysłu.

Wszystko przez napięte stosunki dyplomatyczne między krajami. To pochodna zestrzelonego nad Teheranem w styczniu 2020 roku samolotu pasażerskiego. Meczowi Iran — Kanada sprzeciwiły się także rodziny ofiar tamtej tragedii. Irańska federacja piłkarska zamierza pozywać CAS o 10 milionów dolarów za naruszenie umowy z powodu jednostronnego odwołania spotkania. Nie dziwi więc, że Bontis szuka oszczędności.

Cała sytuacja dla osób niewnikających w szczegóły wygląda co najmniej niesmacznie: zarabiający często nieprzyzwoicie duże pieniądze piłkarze obrażają się na to, że zamiast 500 tys. do podziału dostają 400 tys. Na myśl przychodzą skojarzenia z wałkami robionymi przez afrykańskie federacje i tamtejszych piłkarzy, którzy już dawno powiedzieli (np. Ghana i Nigeria), że za darmo grać w kadrach nie będą. Nigeryjczycy potrafili w trakcie mundialu zagrozić, że nie wyjdą na mecz, a polski selekcjoner Henryk Kasperczak potrafił podać się do dymisji… w trakcie Pucharu Narodów Afryki. Kłótnie o pieniądze nie są także obce kadrze Senegalu (także podczas MŚ), ale Kanada — mimo wszystko — dołącza do tego grona dość niespodziewanie. Oby nie trwało to zbyt długo, bo pod względem potencjału to jedna z fajniejszych ciekawostek na zbliżającym się turnieju.

Fot. Pixabay

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »