Carlos Tevez – Apacz chodzący własnymi ścieżkami

Carlos Tevez poinformował, że odwiesza buty na kołek. Po blisko 20 latach gry w seniorskim futbolu Apacz odchodzi na w pełni zasłużoną emeryturę. W Europie wygrał wszystkie najważniejsze trofea, jakie mógł, zasmakował życia w Azji, a ostatni mecz zagrał wśród swoich. Tevez grał w piłkę nożną po swojemu. I trzeba przyznać, że całkiem nieźle mu to wyszło.

Droga na szczyt Carlosa Teveza nie była usłana różami – można ją określić stwierdzeniem: Ze slumsów na salony. Piłkarz pochodzi z przedmieścia Buenos Aires, Ciudadely. Konkretnie z dzielnicy Barrio Ejército de los Andes, znanej lepiej jako Fuerte Apache. Stąd wziął się pseudonim zawodnika – Apacz.

Wyrwać się z piekła

Fuerte Apache to przeludnione i pełne niebezpieczeństw blokowisko. Nazwanie go slumsami w żadnym stopniu nie jest na wyrost. Wszechobecna bieda, narkotyki i morderstwa były tu na porządku dziennym, co przyznał sam Tevez.

– Moje dzieciństwo było ciężkie. Żyłem w miejscu, gdzie narkotyki i zabójstwa były częścią codziennego życia. Doświadczanie trudnych rzeczy, nawet jak jesteś małym dzieckiem oznacza, że dorośniesz szybko.

Wysoki wskaźnik przestępczości i patologii w tej dzielnicy wynikał z faktu, że przesiedlono tam ludzi z likwidowanych dzielnic przy stadionach, gdy Argentyna organizowała Mistrzostwa Świata w 1978 roku. Chcieli w ten sposób ukryć biedę przed przyjezdnymi z całego świata i zamieść problem pod dywan.

Nic więc dziwnego, że Tevez szukał ucieczki od tego ciężkiego życia. Miał do wyboru dwie drogi. Dołączenie do lokalnych gangów lub piłka nożna. Zdecydował się na tą drugą, która jak w przypadku wielu młodych mężczyzn z Ameryki Południowej okazała się dla niego wybawieniem.

Inną ścieżkę wybrał jego przyjaciel, Dario Coronel. Również był on początkującym piłkarzem, którego wielu skautów oraz trenerów określało jako jeszcze bardziej obiecującego niż Tevez. Niestety jego życie nie potoczyło się tak jak późniejszego gwiazdora. Został członkiem organizacji przestępczej i jako 17-latek odebrał sobie życie, aby uniknąć aresztowania przez policję.

– Każdy odpowiada za siebie w kontekście tego co będzie robił. Dario miał wszystko, czego potrzebował, aby odnieść sukces. Zdecydował się jednak wybrać inną drogę — przestępstwa oraz narkotyki i ostatecznie skończyło się to tak, że nie ma go już z nami.

Przed przyjrzeniem się czysto sportowemu aspektowi życia Apacza trzeba również wspomnieć o tym, że miał on bardzo skomplikowaną sytuację rodzinną. Urodził się nie jako Carlos Tevez, a jako Carlos Alberto Martinez. Jego ojciec zginął w strzelaninie, a matka mająca problem z narkotykami oraz psychiką uznała, że nie poradzi sobie z wychowaniem dziecka i oddała go pod opiekę swojej siostrze i jej mężowi. To ich synów nazywa braćmi, a o tym biologicznym raczej niechętnie się wypowiada i nie utrzymuje z nim bliższych relacji.

Gdy miał 10 miesięcy prawdziwi rodzice nie upilnowali go i wylał na siebie wrzątek, który pozostawił na jego ciele wielką bliznę. Tevez podczas swojej kariery wielokrotnie był obiektem drwin i karykatur jednak nie przejmował się tym. Gdy sugerowano mu operacje plastyczne ten odmawiał. Wolał, aby blizna przypominała mu skąd pochodzi i jaki mógł spotkać go los.

– Boca Juniors zaproponowało mi, że zapłacą za usunięcie blizn. Byli zdziwieni, gdy odmówiłem. Gdy zapytali czemu, powiedziałem im: „Bierzecie mnie takiego, jakim jestem, albo nie bierzecie wcale”. Blizny są częścią tego kim byłem, oraz kim wciąż jestem. To samo tyczy się zębów. Nie będę zmieniał tego, jaki jestem.

Przeszłość piłkarza ciągnęła się za nim nawet gdy wyjechał do Europy. W 2014 jego ojczym został porwany. Carlos Tevez zapłacił wtedy około 30 tysięcy funtów okupu. Inną sytuacją gdy pochodzenie z Fuerte Apache mu o sobie przypomniało była rozprawa jego biologicznego brata. Pomimo niechęci do członka rodziny, Carlos opłacał jego adwokata. Ostatecznie Juan Alberto Martinez został skazany na 16 lat więzienia za napad z bronią.

„Gracz ludu”

Bo tak właśnie nazywany był Carlos Tevez, jak widać jest stwierdzeniem trafnym. Był to prosty chłopak z Fuerte Apache, który marzył o normalnym życiu. To marzenie pozwoliło mu spełnić Boca Juniors, które wzięło go pod swoją opiekę.

Przez Genueńczyków został zauważony w wieku 13 lat, pozyskano go wtedy z akademii All Boys. Talent Teveza był tak duży, że 4 lata później miał on już za sobą debiut w najpopularniejszej argentyńskiej ekipie. Szybko rozkochał w sobie kibiców i z każdym kolejnym rokiem zdobywał kolejne trofea.

Tak oto do 2005 roku miał już na koncie: Złoty medal za igrzyska olimpijskie (gdzie został również królem strzelców), Copa Sudamerica, Copa Libertadores, puchar Interkontynentalny oraz mistrzostwo Argentyny.

Warto wspomnieć, że piłkarz miał wtedy dopiero 21 lat. Mimo tego, że jego gablota wyglądała już tak imponująco, a w Boca odnosił coraz większe sukcesy zdecydował się opuścić kraj. Nie ruszył jednak podbijać Europy. Odszedł do Corinthians, które oferowało mu o wiele lepsze zarobki, a dla Boca potężne na tamten czas pieniądze, czyli około 15 milionów euro. W Brazylii spędził jedynie półtora roku. Świetnie spisywał się w nowych barwach, jednak jego karierę w ekipie Timão przekreślił konflikt z menedżerem oraz innymi zawodnikami. W sierpniu 2006 roku postanowiono sprzedać Teveza, a ten powędrował wreszcie do świata wielkiej piłki. Jego nowym pracodawcą został West Ham.

W Londynie nie było dobrze, ale nie było też źle. Carlos w swoim debiutanckim sezonie w Europejskiej piłce strzelił 7 bramek i dołożył do tego 5 asyst. Najważniejszą bramką Apacza w West Hamie jest ta przeciwko Manchesterowi United. Młoty wygrały ten mecz 1:0 co walnie przyczyniło się to do ich utrzymania w lidze. W młodym Argentyńczyku coś specjalnego dostrzegł wtedy szkoleniowiec Czerwonych Diabłów, Sir Alex Ferguson. Powiedział on wtedy działaczom klubu, że chce mieć Teveza u siebie.

Transfer ten nie był prosty. Za transfery Apacza w tamtym czasie odpowiadała firma MSI i nie wiadomo było do końca kto posiada prawa do zawodnika. Sprawa była na tyle poważna, że została skierowana do Trybunału Arbitrażowego. Ostatecznie Manchester United uzgodnił warunki dwuletniego wypożyczenia piłkarza i takim sposobem Carlos, zaledwie rok po przyjeździe do Europy trafił do jednej z największych drużyn na świecie. Pomimo tego, że w ich klubie Tevez zagrał jedynie 29 spotkań to kibice West Hamu zawsze będą dobrze go wspominać.

Przygoda Teveza z Manchesterem United była udana, choć nie tak bardzo jakby tego chciał. Szczególnie dobry był ten pierwszy sezon, gdy we wszystkich rozgrywkach zdobył 19 bramek i zanotował 7 asyst. Zdobył przy tym Mistrzostwo Anglii, Ligę Mistrzów oraz Superpuchar Anglii. Wszystko zaczęło się komplikować w następnym sezonie. Manchesterowi United udało się pozyskać Dimitara Berbatova i Tevez nie był już tak często wybieraną opcją przez Fergusona. Sezon Premier League skończył z dorobkiem zaledwie 5 goli i władze Czerwonych Diabłów zadecydowały, że nie będą kontynuować współpracy z Argentyńczykiem.

Jak duży był to błąd dowiedzieli się już w następnym sezonie. Tevez został wykupiony przez Manchester City. W barwach lokalnego rywala w 42 meczach do siatki trafiał 29 razy co było fenomenalnym wynikiem. Cel Teveza w niebieskiej części Manchesteru był prosty — pomóc klubowi w wywalczeniu mistrzostwa kraju. Podczas swojej przygody z Obywatelami nie powiększył w znaczny sposób swojej gabloty. Największe sukcesy osiągnęli pod jej koniec. Wygrali Puchar Anglii i upragnione Mistrzostwo kraju. Trzeba przyznać, że czas spędzony w Manchesterze City był najlepszym okresem w karierze Argentyńczyka, udowodnił on to chociażby tytułem króla strzelców Premier League w sezonie 10/11.

Nie można jednak pomijać tego, że w pewnym momencie zaczął stwarzać poważne problemy dyscyplinarne dla ówczesnego menedżera, Roberto Manciniego. Historia ta była dość barwna. Wszystko zaczęło się od niezrozumienia obu panów w kwestii wejścia zawodnika na boisko, Tevez miał wówczas odmówić Manciniemu polecenia zaczęcia rozgrzewki. Relacje obu Panów na tyle się pogorszyły, że Carlitos poleciał do Argentyny bez zgody klubu i średnio chciał wracać. Na Teveza zostały nałożone w tamtym okresie spore kary finansowe, piłkarz po jakimś czasie ostatecznie wrócił do klubu, a jego relacje z Mancinim uległy normalizacji. Było to na tyle zaskakujące, że trener Obywateli wprost mówił o tym, że Tevez nie ma już po co wracać do Manchesteru. Niedługo po zwolnieniu Włocha, historie z klubem zakończył również Apacz, który opuścił Anglię i udał się do Juventusu.

I to właśnie chyba kibice Starej Damy najlepiej wspominają zawodnika. Problemów nie stwarzał zarówno dla Antonio Conte jak i Massimiliano Allegriego. Tevez w Serie A robił po prostu to co potrafił najlepiej, grał i strzelał mnóstwo goli. Jego przygoda z Juve trwała dość krótko. Po dwóch latach, w 2015 roku, postanowił, że jego misja w Europie jest już skończona i wraca do Boca Juniors. Zrobił to jako piłkarz będący w genialnej formie co wywołało zdziwienie wśród Europejskich kibiców. Tevez Włochy opuszczał jako dwukrotny mistrz kraju oraz zdobywca Pucharu i Superpucharu. Z Juventusem dotarł również do finału Ligi Mistrzów, który ostatecznie przegrał z FC Barceloną. Ten ruch był tylko potwierdzeniem tezy, że Tevez grał w piłkę po swojemu i robił co chciał.

Historia dwóch powrotów

Tevez wreszcie wracał do swoich, do domu. Argentyna go kochała, traktowany był na równi z największymi postaciami w historii tego kraju. Nic dziwnego, przecież każdy mógł się z nim identyfikować. Carlos Tevez był po prostu jednym z nich. W Boca nie zagrzał jednak miejsca na długo. Zaledwie rok po powrocie znowu spakował walizki i wyjechał. Tym razem do Państwa Środka, do Shanghai Shenhua. W Chinach został przywitany jeszcze lepiej niż w Buenos Aires. Był to sygnał wysłany przez chińską piłkę. Pokazała tym ruchem, że wyrasta na poważnego gracza i jest skłonna zrobić naprawdę wiele, aby podnieść poziom ligi. Szczególnie sporo byli gotowi zapłacić i to dosłownie. Tevez w Szanghaju zainkasował kilkadziesiąt milionów dolarów. No i nie da się ukryć, że to właśnie aspekt zarobkowy był najważniejszy w tej przeprowadzce. Piłkarsko w Chinach niczego ciekawego nie pokazał. Strzelił tam przecież zaledwie 4 bramki, pomimo zdobycia krajowego pucharu szybko zdecydował się na kolejny powrót do ojczyzny.

– Kiedy wylądowałem w Chinach zorientowałem się, że chce wrócić do Boca. Byłem na wakacjach przez 7 miesięcy.

Po tej krótkiej przygodzie Carlos Tevez trzeci raz związał się kontraktem z Boca. Tym razem został tam już do końca swojej kariery. Podczas swoich dwóch powrotów do szuflady z medalami dołożył kolejne 4 za mistrzostwo Argentyny. O końcówce jego kariery nie można napisać wiele, grał w Boca Juniors i pomagał im zdobywać kolejne puchary, wrócił wreszcie do swojego miejsca na ziemi. Warte wspomnienia wydarzenie z tego okresu to pocałowanie… Diego Maradony! Carlitos przed decydującym o mistrzostwo meczu podbiegł do Diego Maradony i pocałował go w usta przy pełnej La Bombonerze. Po meczu tłumaczył, że musiał to zrobić, aby przynieść drużynie szczęście. I jak się okazało miał racje. Tevez swoim trafieniem zapewnił klubowi zwycięstwo 1:0.

„Dałem z siebie wszystko”

Takie słowa padły w oświadczeniu Carlosa Teveza dotyczącym zakończenia piłkarskiej kariery. Argentyńczyk od 1 lipca 2021 roku nie był związany z żadnym klubem, ale buty na kołek zdecydował się odwiesić dopiero teraz. Przyznał, że miał oferty z MLS jednak zadecydował, że nie ma już dalszej motywacji do gry w piłkę nożną. Wszystko to ma związek ze śmiercią ojczyma Teveza.

– Jako gracz dałem z siebie wszystko. Zeszły rok był bardzo trudny. Przestałem grać, ponieważ straciłem mojego najwierniejszego fana oraz motywację. Teraz chcę się cieszyć spokojem i spędzać więcej czasu z rodziną.

Carlos Tevez zrobił niesamowitą karierę w piłce nożnej między innymi dzięki swojemu trudnemu i niezłomnemu charakterowi. Zawsze chodził własnym ścieżkami i nie dawał sobą pomiatać. Do miana najbardziej profesjonalnego zawodnika w dziejach bardzo mu daleko. Jednak czy to właśnie poniekąd nie za to zwykli Argentyńczycy pokochali Apacza?

Fot. Twitter

autor patryk smyk

Udostępnij

Translate »