Czimajew – nowa kontrowersyjna gwiazda UFC

Życie nie znosi próżni. Po rozmienieniu się na drobne Conora McGregora, upadku – przede wszystkim wizerunkowym – Jona Jonesa i zakończeniu kariery przez Chabiba Nurmagomiedowa, na nową postać numer 1 w federacji UFC wyrasta inny Czeczen – Chamzat Czimajew. I już wzbudza nie mniejsze kontrowersje, niż słynni poprzednicy.

Pokrótce: Chamzat Czimajew ma 27 lat i status niepokonanego w oktagonie. Jego aktualny bilans 11-0 może jeszcze nie rzuca na kolana, ale jeśli przyjrzymy się, w jakim stylu wygrywa walki, to łatwiej będzie nam zrozumieć argumentację szefa UFC Dana White’a, który zaczyna porównywać Czimajewa do dwóch największych gwiazd w historii UFC – Conora McGregora i Rondy Rousey.

 
 

Czimajew na świat przyszedł w maju 1994 roku w maleńkiej miejscowości Beno-Yurt na terenie Republiki Czeczeńskiej. Od dziecka uprawiał zapasy, które potem płynnie przeszły u niego w zyskujący popularność w tamtej części świata wrestling. Jako 13-latek zdążył zdobyć brązowy medal na mistrzostwach Rosji juniorów w zapasach, będąc najmłodszym zawodnikiem w stawce. Nie startuje pod flagą Rosji, bo mając 18 lat, wyemigrował z matką do Szwecji i uzyskał tamtejsze obywatelstwo.

W Skandynawii kontynuował przygodę ze sportami walki. Dość szybko został okrzyknięty najlepszym zapaśnikiem w stylu wolnym bez podziału na kategorie wagowe w całym kraju. O jego wszechstronności w walce najlepiej świadczy fakt, że z powodzeniem startował także w kilku turniejach judo i czterech walkach sambo.

Talent czystej wody

Do klatki MMA wszedł stosunkowo późno, bo zaczął uprawiać ten sport, mając już skończone 23 lata. W Sztokholmskim klubie Allstar Training Center szybko zdali sobie sprawę, że mają do czynienia z niebywałym talentem. Miał kto go oceniać, ponieważ pracowali tam m.in. trzykrotny pretendent do pasa UFC Alexander Gustafsson (bilans 10-7 w UFC), Ilir Latifi (8-6 UFC) czy Reza Madadi (3-4 UFC). Gustafsson, który zasłynął dwoma kapitalnymi walkami z Jonem Jonesem, na rozkładzie ma także m.in. Jana Błachowicza i brazylijską legendę Glovera Teixeirę, to główny sparingpartner Czimajewa.

„Chamzat to najlepszy zawodnik, z jakim kiedykolwiek skrzyżowałem rękawice. On jest kompletny, ma fenomenalne zapasy, niewiarygodną gibkość, a do tego robi szybkie postępy w stójce. Ma imponujący zasięg ramion i potrafi z niego korzystać. Jest też nieprzewidywalny w nagłym skracaniu dystansu, gdzie potrafi uśpić rywala mocnymi łokciami” – taką laurkę Czimajewowi w rozmowie z jednym szwedzkich portali wystawił starszy klubowy kolega.

Gustafsson wiedział co mówi, i osobiście zwrócił uwagę Dany White’a na pochodzącego z Czeczenii fightera. W efekcie po sześciu walkach dla mniejszych federacji (bilans 6-0, wszystkie wygrane przed czasem) podpisał kontrakt z UFC, gdzie idzie jak burza. Borz – bo taki ma pseudonim – w debicie na gali w Abu Zabi poddał Walijczyka Johna Phillipsa efektowną techniką, jaką jest duszenie d’arce, zgarniając przy okazji nagrodę za występ wieczoru. Później znokautował reprezentanta Irlandii Północnej Rhysa McKee i Amerykanina Geralda Meerschaerta, pokonał przez duszenie zza pleców Chińczyka Li Jinglianga i w końcu jednogłośną decyzją sędziów rozprawił się z Brazylijczykiem Gilbertem Burnsem w ubiegły weekend (9 kwietnia w Jacksonville na Florydzie). Za KAŻDĄ z tych walk zgarniał bonus za walkę wieczoru, więc słowa prezydenta UFC nie mogą dziwić:

„Chamzat zyskuje popularność tak szybko jak McGregor i Rousey. Fight Island, pamiętacie to? – Chcę bić się tydzień później – powiedziałem OK, zróbmy to. Od tamtej pory jego popularność wystrzeliła. Ma teraz bodajże ponad 3.5 miliona fanów na Instagramie. Widzieliście, co się dzisiaj wydarzyło” – powiedział White po wojnie w oktagonie z Burnsem.

„Pomyślcie o tym – kiedy widzieliście coś takiego? Nikt nie wiedział, kim on jest. Pojawił się znikąd, potem zawalczył kilka razy i teraz bił się z numerem dwa na całym świecie. Do tego wygrał. Kiedy dostajesz się do pierwszej piątki w UFC – tu już nie ma żartów, szczególnie w tej dywizji. Tam są sami zabójcy. Przeszedł wielki test” – dodał.

Przyjaźń z terrorystą

Stety albo niestety „wielkiego testu” nie zobaczyli kibice w Polsce. Wszystko przez kontrowersje, jakie wzbudza naturalizowany Szwed. Prywatnie jego wielkim przyjacielem jest uznawany za terrorystę Ramzan Kadyrow. Odpowiedzialny za kilka ludobójstw szef Republiki Czeczeńskiej wspiera zbrojnie agresję Rosji na Ukrainę. Choć kiedyś byli rywalami, to dziś trzyma się z Putiniem i bez oporów posłał swoje elitarne jednostki wojskowe, mające pomóc przy zajęciu kluczowych celów na Ukrainie.

Kadyrow i Czimajew znają się od dawna i jeden drugiego bez wahania nazywa przyjacielem. O ich zażyłych relacjach świadczy choćby fakt, jak 25-letni wówczas prospekt ciężko przechodził zakażenie koronawirusem. Był tak osłabiony i rozbity, że przebąkiwał nawet o zakończeniu kariery. Kadyrow wysłał wówczas po niego swój prywatny odrzutowiec, którym przyleciał do Czeczeni. Od tamtejszych lekarzy usłyszał, że może mieć raka. Kiedy okazało się, że to tylko powikłania pocovidowe, oświadczył, że wraca do oktagonu.

 

Ciągle utrzymuje bliskie kontakty z czeczeńskim terrorystą, co postanowił upublicznić na swoim Instagramie, zamieszczając taki oto screen:

 

To natychmiast wywołało lawinę negatywnych komentarzy, na które UFC oczywiście pozostaje głuche. Co innego media i kibice, którzy obecnie postrzegają Czimajewa jako czarny charakter i osobę popierającą inwazję Rosji na Ukrainę. Z ulubieńca publiczności szybko przeistacza się we wroga publicznego nr 1 w amerykańskiej federacji. Polska telewizja (prawa do pokazywania UFC ma Polsat) galę UFC 273 pokazała, ale walki samego Czimajewa na niej – już nie.

„Borz” już teraz wzbudza wielkie kontrowersje. Do tej pory nie zajął stanowiska w sprawie utrzymywania bliskich kontaktów z Kadyrowem. Dale w ten sposób do zrozumienia, że w jego ocenie nic złego się nie dzieje, a to już jest niepokojące.

Fot. twitter.com/KChimaev

Piotr Janas
MMA

Udostępnij

Translate »