Chcieli go zamordować, dziś rozdaje karty – Eto’o na czele kameruńskiego związku

– Chcieli mnie zamordować – w 2013 roku opowiadał ówczesny napastnik Anży Machaczkała, Samuel Eto’o. – Po tym jak oskarżyłem kameruński związek o korupcję, próbowali dokonać na mnie zamachu. Na zgrupowania jeżdżę z ochroniarzami i uważam co jem – mówił legendarny napastnik. Dziś sam zasiada w fotelu prezesa kameruńskiego związku (Fecafoot) i własnymi rękoma planuje rozprawić się z jego grzechami. 

Wybory w Fecafoot odbyły się w sobotę 11 grudnia. Na „placu boju”, po wycofaniu się trzech kandydatów, pozostał właśnie 40-letni Eto’o, a także urzędujący prezes, Mbombo Njoya. Ten szefował kameruńskiemu związkowi od 2018 roku na mocy tymczasowego zezwolenia od FIFA (po unieważnieniu jego elekcji przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie). 

Za jego kadencji tamtejszy futbol nie zrobił ani pół kroku do przodu, po drodze notując jedną z największych kompromitacji w swojej historii – Puchar Narodów Afryki z 2019 roku. Wówczas Kamerun na ostatnią chwilę musiał przekazać rolę gospodarza Egiptowi ze względu na opóźnienia w budowach stadionów i infrastruktury. W międzyczasie prawie 2 miliony dolarów z publicznych kas utopiono w niezrealizowanych kontraktach. 

Z Eto’o Njoya przegrał w stosunku 31:43. Za niespełna miesiąc rusza tegoroczna edycja PNA, tym razem już na kameruńskiej ziemi. I tym razem – czego zwiastunem ma być elekcja czterokrotnego afrykańskiego piłkarza roku – największa z piłkarskich imprez kontynentu ma przebiec bez kompromitacji. 

 

Mogli mieć Mbappe, mają długi i dziury w budżecie

Narzekanie na piłkarskie związki to narodowe hobby niemal każdego kraju na świecie. Biorąc jednak pod uwagę pewne proporcje, trudno w tej kategorii znaleźć drugi tak groteskowy, a zarazem żałosny rejon, jak Afryka. Ręce opadły nawet Didierowi Drogbie, który w sierpniu zrezygnował z funkcji wiceprezesa iworyjskiego związku piłkarzy. W czterostronicowym oświadczeniu zarzucił związkowi brak kompetencji i jakiejkolwiek czynności. 

Ale Kamerun wydaje się być jeszcze półeczkę wyżej od wszystkich swoich sąsiadów. Korupcja i „kolesiostwo” tłoczą związek od lat, co swego czasu wytykał już sam Eto’o. – Kilkoro dżentelmenów chce tylko wypełniać kieszenie pieniędzmi. Chcą zbierać przelewy, podróżować pierwszą klasą i kupować piękne samochody i domy za koszt naszego wysiłku. A kiedy im to wytknąłem, chcieli mnie zabić – opowiadał prawie dekadę temu. 

Później Kamerun znowu trafił na łama światowej prasy, „dzięki” brazylijskiemu mundialowi w 2014 roku. Jeszcze przed otwarciem turnieju, uparci piłkarze nie chcieli wsiąść na pokład samolotu. Sprawa, która okazała się powtórką z rozrywki z 1994 i 2002, dotyczyła bonusów finansowych – zdaniem piłkarzy znacząco zbyt niskich.

A na miejscu „Nieposkromione Lwy” zagrały co najwyżej jak przestraszone dachowce, nie zdobywając nawet punktu w swojej grupie. Porażka 0:4 z Chorwacją, podczas której Alex Song obejrzał czerwoną kartkę, trafiła krótko potem na biurka śledczych, którzy zaobserwowali znamiona manipulacji wynikiem. Wilson Raj Perumal, Singapurczyk znany policji za ustawianie meczów, „przewidział” dokładny wynik i czerwoną kartkę. Siedmiu piłkarzy wpisano na listę podejrzanych. 

Kilka lat do przodu – ze zdumiewającą informacją na światło dzienne wychodzi ojciec i agent Kyliana Mbappe, Wilfried. Ten, rodowity Kameruńczyk, włożył mnóstwo wysiłku, by zobaczyć syna w koszulce reprezentacji swojego kraju. Kiedy jednak nawiązał kontakt z Fecafoot, usłyszał, że musi za tę „przysługę” słono zapłacić. – Nie miałem wówczas takiej sumy, więc odpuściłem. Francja nie chciała żadnych pieniędzy – wyznał Wilfried Mbappe. 

To miało miejsce za kadencji Tombiego A Roko Sidikiego, który – niedługo po upływie swojego czasu na stołku – został dożywotnio zawieszony przez Fecafoot. Iście zaskakująco, jako przyczynę wskazano korupcję i konflikt interesów. 

Eto’o lekiem na całe zło? 

Ludzie w Kamerunie przywitali Samuela Eto’o jak zbawiciela. Liczne uliczne imprezy, całe tłumy pod siedzibą związku – przyjazd Kameruńczyka przypomina wizytację papieża. 

 

Przede wszystkim wydaje się, że były piłkarz m.in. Barcelony zdecydował się objąć tę funkcję w pierwszej kolejności dlatego, że sam od lat z obrzydzeniem patrzy na działania związku. Szeroko zakrojoną kampanią, ze wsparciem byłych piłkarzy, zdobył serca ludności obiecując, że rozprawi się z korupcją. 

W międzyczasie, postawił sobie w ojczyźnie solidne fundamenty wiarygodności. Ma w Kamerunie trzy rozpoznawalne firmy – telekomunikacyjną, bukmacherską oraz akademię piłkarską, w której pierwsze kroki stawiał m.in. Andre Onana. Od momentu zakończenia kariery w końcówce 2019 roku, współpracował z Fecafoot, doradzający prezesowi Njoyi. To o tyle kluczowe posunięcie, że właśnie brak wcześniejszej aktywności w ojczystym sporcie zamknął drogę do stołka prezesa iworyjskiego związku Drogbie. Eto’o nie miał tego problemu. 

Tuż po przejęciu władzy, zaczął od wywrócenia wszystkiego do góry nogami. Ci pracownicy, którzy dotarli do pracy po godzinie 8, zostali odesłani z powrotem do domów. Na jednej z konferencji wysunął śmiały pomysł, by związek organizował szkolenia dla dziennikarzy sportowych, którzy zdaniem Eto’o również odgrywają kluczową rolę w narodowej piłce. Niektórzy kameruńscy kibice zarzucają mu autorytaryzm i dyktaturę, ale przeważa przekonanie, że narodowy futbol potrzebował twardej ręki. 

 

Jako były piłkarz, Eto’o w centralnym punkcie swojej polityki postawił właśnie zawodników. Jest przekonany, że to im należy zapewniać najlepsze możliwe warunki – od infrastruktury po finanse, bowiem obiecał zwiększenie płac. Jeszcze podczas swojej kariery „zasłynął” z sytuacji, w której odmówił zakwaterowania z resztą drużyny, bo hotel nie spełniał jego standardów. Teraz jako prezes zamierza samodzielnie czuwać nad jakością. 

Przede wszystkim jednak niezwykle ciekawie będzie obserwować ewolucję Eto’o w roli prezesa. Nie on pierwszy przejmował wysoką funkcję niesiony ideałami, by potem przegrać z pogrążającymi makiawelistycznymi potrzebami, albo – co pokazali nam choćby Michel Platini czy Davor Šuker – zrozumieć, że jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one.

autor rafał hydzik

Udostępnij

Translate »