Czy Probierz naprawi kadrę? 8 razy TAK!
Reprezentacja Polski wydaje się być okrętem bez bosmana, za to z samymi majtkami, którzy nawet nie potrafią korzystać z busoli. Czy Michał Probierz, który ma już w roli selekcjonera cztery spotkania, sprzątnie bałagan po swoich poprzednikach i zapewni awans naszej drużynie na Euro 2024? Choć w opinii wielu kandydatem nie jest idealnym, to ma mocne argumenty, dla których warto sądzić, że tak.
Z niejednego pieca chleb jadł
Przez lata pracy w roli trenera w różnych klubach Michał Probierz zdobył cenne doświadczenie. Z Jagiellonią rywalizował o mistrzostwo Polski, w ŁKS-ie był bliski utrzymania. Miewał do czynienia z ekscentrycznymi właścicielami (patrz: Wisła Kraków), a także miał większy wpływ na zespół niż którykolwiek inny szkoleniowiec w Polsce (patrz: Cracovia). Probierz ma więc umiejętność radzenia sobie z różnymi sytuacjami na boisku i poza nim, co pomaga mu w zarządzaniu zespołem.
Jak ojciec z synem
Choć nie jest zwolennikiem przepisu o młodzieżowcu w Ekstraklasie, Probierza młodzi piłkarze lubią. Wiedzą bowiem, z kim mają do czynienia i jak trener do nich dociera. Choć na jego opinię rzutuje przygoda z Cracovią, Probierz wypromował z Jagiellonii dzisiejszych reprezentantów, m.in. Przemysława Frankowskiego i Karola Świderskiego.
Selekcjoner zna rynek młodych piłkarzy, ponieważ w zaledwie 10 meczach młodzieżówki skorzystał aż z 42 piłkarzy. Co ciekawe, komplet rozegrał u niego Patryk Peda, który niedawno zadebiutował w dorosłej kadrze. Probierz ma historię pracy z młodymi graczami i potrafi wspierać ich rozwój.
Zna piłkarzy!
Po tym, jak Fernando Santos lekceważąco traktował polską piłkę, na pewien czas wychodzą nam bokiem obcokrajowcy. Teraz znajomość twarzy i nazwisk reprezentantów nie jest już żadnym wyznacznikiem. Kto inny może lepiej znać swoich podopiecznych, jak nie Michał Probierz. Przez jego ręce przewinęło się bowiem wielu graczy, którzy obecnie stanowią trzon kadry A lub znajdują się w sferze zainteresowań selekcjonera.
Są to m.in. wcześniej wspomniani Świderski i Frankowski, ale także Drągowski, Damian Szymański, Paweł Dawidowicz czy Krzysztof Piątek. Choć selekcjoner miał na pieńku z Kamilem Grosickim, nie boi się go wystawiać w trudnych momentach, gdy kadra ma do odrobienia bramki lub musi utrzymać wynik.
Patryk Peda.
🗣️ Probierz: Fala krytyki, jaka na niego spadła, bo gra w Serie C… To jest bolesne. Zamiast go pchać do przodu, my go dołujemy.
🔗 Cały wywiad ⤵️ pic.twitter.com/IDD5TQWgEW
— Meczyki.pl (@Meczykipl) November 22, 2023
Wyniki w klubach go broniły
Niestety, ale na większość wyników pracy Probierza należało poczekać. Kąpani w gorącej w wodzie kibice mogą zarzucać selekcjonerowi, że nie wygrał jeszcze z nikim poważnym, a remis z Mołdawią przekreślił nasze szanse na awans. Prawda jest taka, że gdzie nie przybywał, tam potrafił odcisnąć swoje piętno.
To za jego kadencji Jagiellonia osiągnęła swoje najlepsze wyniki. Najpierw stabilizacja zespołu w Ekstraklasie – 8. 11. i 4. miejsce, a następnie Puchar Polski, Superpuchar Polski, aby zakończyć dwukrotnie na podium. Jaga gra nieprzerwanie w najwyższej lidze dzięki pracy Probierza.
Choć ligowa sytuacja Cracovii była nieco gorsza, to Pasy zagrały w pucharach i zdobyły Puchar Polski. To również zasługa Probierza.
Uczy się na błędach
Jednym z błędów w karierze Probierza było przyjęcie posady trenera Wisły Kraków. Były to czasy, gdy Bogusław Cupiał nie dotował już hojnie drużyny, a ta błyskawicznie zamieniała się w ligowego średniaka. Z Białej Gwiazdy sam zrezygnował, podając się do dymisji.
– Wisła Kraków zobowiązuje. Trzeba umieć zachować się jak mężczyzna. Jestem trenerem, który chce wygrywać – mówił Probierz. Trenerem Białej Gwiazdy był tylko przez osiem miesięcy.
W 2022 i 2023 roku, udzielając wywiadów, podkreślał, że ponad dekadę temu powiedział właścicielowi Wisły za dużo gorzkich słów, których żałuje.
Dyscyplina w grupie
Dotychczasowe osiągnięcia trenerskie Probierza to oczywiście mniejsze wyzwania w porównaniu z prowadzeniem reprezentacji. Niemniej jednak warto zaznaczyć, że choć 50-latek stawiał sobie zawsze mniej wymagające cele, potrafił zawsze utrzymać dyscyplinę w swoich drużynach. Zawsze stał w pierwszym szeregu, broniąc swoich piłkarzy, oraz był twórcą dobrej atmosfery. Jako trener potrafił również nawiązać silny kontakt z zawodnikami, co przyczyniło się do spójności w grupie.
W 2016 roku Probierz nawet zaangażował się w awanturę z kibolami po meczu Jagiellonii – Podbeskidzie. Jego przeciwnikiem był wówczas „Grucha”, niedawny ochroniarz PZPN, zawieszony za przeszłość związana z przestępczością i neofaszyzmem.
Jak łyse konie
Michał Probierz był drugim po Marku Papszunie kandydatem. Kibice życzyli sobie tego drugiego, wybór padł – wiadomo, jaki. Kulesza z obecnym selekcjonerem doskonale się rozumieją, nadają na tych samych falach, przeszli wiele razem, a przede wszystkim – wszelkie sukcesy w świecie piłkarskim zawdzięczają głównie sobie.
Nic dziwnego, że po dwóch obcokrajowcach, z którym trudno było wymienić kilka zdań w rozmowie towarzyskiej, a także selekcjonerem, który na mundialu kazał swoim piłkarzom grać tak, że aż bolały zęby od patrzenia, nadszedł czas na kogoś zaufanego. I Probierz kimś takim jest.
Prezes PZPN wie, że jak już rozpoczął współpracę z Probierzem, zawsze będzie mógł na niego liczyć, a ewentualne nieporozumienia rozwiążą między sobą, bez angażowania osób trzecich.
Ta sytuacja może być postrzegana zarówno jako zaleta, jak i wada obecnej sytuacji. Wynik końcowy poznamy wiosną po meczach barażowych.
Jeśli chodzi o przekaz publiczny, to @ProbierzMichal jest jedyny w swoim rodzaju i… niech się nie zmienia. #Probierz : „Złośliwi mówią, że Probierz nie ma stylu, tylko dośrodkowuje”. Hm, to sprawdzamy z Markiem Marciniakiem z @football12wins, jak naprawdę zagraliśmy z Czechami… pic.twitter.com/wLna8RPTJe
— Roman Kołtoń (@KoltonRoman) November 20, 2023
Widoczny styl(?)
Choć Probierz poprowadził w zaledwie czterech spotkaniach, na drugim zgrupowaniu można było już widzieć zalążki stylu gry ofensywnej. Nie odbiega ona zbytnio od tego, do czego nas przyzwyczaił wcześniej – akcje oskrzydlające i dośrodkowania. Mimo prostych środków widać było z Czechami i Albanią powtarzające się schematy.
Przykład: Nicola Zalewski dobrze wrzucający piłkę w pole karne do nadbiegających, często dwóch, atakujących pole karne. Robert Lewandowski cofający się do rozegrania, ale nie w środku, a schodzący do skrzydła, gdzie jest nieco więcej miejsca i łatwiej osiągnąć przewagę. Gegenpressing po utracie piłki — trzech środkowych pomocników z defensywnymi inklinacjami, mający stłumić akcję rywali w zarodku.
Może to niewiele, ale po Santosie w kadrze zostało pogorzelisko. Czy udało się je uprzątnąć? Niech każdy uczciwie dokona rachunku.