Doping zaczyna się od… energetyka
Problem dopingu w sporcie od lat wzbudza emocje. Największe wykryte afery dopingowe z Lancem Armstrongiem na czele, wykluczenie Rosji za systemowe przyzwolenie na doping czy choćby historia braci Zielińskich, rozpalają umysły kibiców na całym świecie. Mało kto się zastanawia, że doping istnieje także w sporcie amatorskim. I jest o wiele groźniejszy, bo praktycznie niekontrolowany.
W jednym z badań ankietowych przeprowadzonym wśród triathlonistów kilka lat temu okazało się, że 1 na 7 zawodników stosował doping. 13% ankietowanych przyznało się do przyjmowania EPO, sterydów lub hormonu wzrostu, zaś 15% korzystało z substancji psychoaktywnych i psychotropowych. Przepytano blisko 3 tysiące amatorów. Te liczby wprost prowokują do zadania pytania, już nie o to czy amatorzy biorą, ale dlaczego się dopingują?
Niewinne początki
W 2015 roku w ramach projektu ESPAD, czyli europejskiego projektu dla szkół na temat alkoholu i narkotyków, we Francji przeprowadzono badania wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Średnia wieku badanych wynosiła 17 lat. Niemal połowa z nich deklarowała częste uprawianie sportu. Ponad 2% ankietowanych zadeklarowało stosowanie zakazanych środków w celu poprawy wyników sportowych. Uczniowie najczęściej wskazywali na marihuanę (1,8%) i stymulanty – zwłaszcza kokainę (1,3% mężczyzn vs. 0,3% kobiet). Zwraca uwagę fakt, że niewiele więcej badanych deklarowało użycie dozwolonych w sporcie środków. Wśród nich były napoje energetyczne (5%), suplementy diety (4%) oraz leki przeciwbólowe i przeciwzapalne (3%).
Oszacowano, że w grupie studentów, którzy spożywali napoje energetyczne w celu poprawy wyników sportowych istniało dwukrotnie wyższe prawdopodobieństwo zastosowania dopingu w porównaniu ze studentami, którzy nie korzystali z energetyków. Zaobserwowano również, że zażywanie środków przeciwbólowych generowało ponad trzykrotnie większe prawdopodobieństwo zastosowania środków dopingujących. Wreszcie, w populacji studentów przyjmujących suplementy diety, prawdopodobieństwo zastosowania dopingu było ponad 10-krotnie wyższe niż w grupie studentów, którzy nie korzystali z takiego wspomagania żywieniowego.
– Wyniki tych badań są bardzo interesujące. Dają bowiem pewną wiedzę, którą w szczególności powinni wykorzystać, z myślą o młodych ludziach, ich najbliżsi. Te badania to dowód na to, że należy zwracać uwagę na z pozoru niewinne nawyki, jak choćby spożywanie napojów energetycznych. Uzależnienie od nich czy też pewna podatność sięgania po nie może prowadzić do kolejnych etapów zażywania mocniejszych stymulantów. Najpierw energetyki, później suplementy, na końcu doping – zauważa Michał Rynkowski dyrektor POLADA.
Profil psychologiczny dopingowicza
Z tych samych badań wynika również, że częściej i konsekwentniej doping stosują młodzi mężczyźni. W porównaniu z kobietami prawdopodobieństwo zażywania przez nich dozwolonych substancji poprawiających wyniki w sporcie jest trzykrotnie wyższe. Prawdopodobieństwo rośnie jeszcze bardziej w przypadku stosowania środków zabronionych.
Na podstawie analiz stwierdzono również, że nie tylko płeć ma znaczenie w kontekście zażywania środków dopingujących. Odkryto pewne zależności pomiędzy konkretnymi zachowaniami a sięganiem po tego typu środki. Są to m.in.: opuszczanie zajęć szkolnych, codzienne palenie tytoniu, częste spożywanie alkoholu, częste używanie konopi indyjskich i używanie nielegalnych substancji psychoaktywnych. Niezwykle istotna jest także kondycja psychiczna zawodnika. Badania pokazały, że poważne ryzyko depresji może wiązać się nawet z pięciokrotnie wyższym prawdopodobieństwem stosowania dopingu.
Wszyscy biorą
Słabsza kondycja psychiczna, oznacza także słabsze wyniki sportowe. Wtedy właśnie mogą pojawiać się pokusy związane z dopingiem: „wezmę, bo jestem w kryzysie”, „zrobię to tylko raz”. Ale przekroczenie tej granicy może sprawić, że wyniki osiągane po sztucznym wspomaganiu staną się na tyle zadowalające, że trudno będzie się z tych działań wycofać. Później zaczną się dobrze znane usprawiedliwienia brzmiące: „przecież i tak wszyscy biorą”. O tym, że sportowcy amatorzy właśnie tak o sobie myślą świadczą badania przeprowadzone dekadę temu wśród uczestników maratonów w Poznaniu i Warszawie. Aż 70% z 1419 biegaczy badanych w roku 2012 podejrzewało o stosowanie dopingu… swoich rywali (!) a 13% ankietowanych przyznało się, że faktycznie miało kontakt z substancją zabronioną.
Kilka dni temu w Magazynie Sportowym Radia dla Ciebie, Agnieszka Kobus Zawojska – dwukrotna medalistka olimpijska stwierdziła, że odwiedzając siłownię czy fitnessklub nie potrafi wytłumaczyć obecnym na sali, że swoje wyniki osiąga w naturalny sposób.
– Jest mi przypisywana łatka, że skoro osiągam tak dobre wyniki, zdobywam medale igrzysk olimpijskich, to na pewno biorę. Jest mi z tym bardzo ciężko, bo nie umiem ich przekonać do tego, że jednak istnieje czysty sport. Mnie przecież nikt na dopingu nie złapał, więc nikt nie ma prawa mnie oceniać – powiedziała Zawojska.
Ale taka łatwość oceny może również wynikać z pewnej specyfiki danej dyscypliny sportu. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że siłownie nasączone są testosteronem i to nie tylko tym naturalnym. Zdarzają się takie dyscypliny, w których wzajemna tolerancja na doping jest wyższa.
– Kiedy jeszcze Polski Związek Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego podlegał jurysdykcji Polskiej Agencji Antydopingowej, wykrywalność naruszeń przepisów antydopingowych była tam wysoka. Dla przykładu, w 2015 roku trójbój siłowy wraz z kulturystyką odpowiadał za ponad 1/3 wszystkich naruszeń przepisów antydopingowych w Polsce. Na podium w tamtym czasie plasowało się też podnoszenie ciężarów – wyjaśnia Rynkowski.
Biegam z czystą przyjemnością
W sporcie zawodowym zjawisko dopingu w znaczącej większości przypadków jest celowe. W sporcie amatorskim duża część dopingowiczów robi to nieświadomie. Podążając za wynikami i chęcią zaimponowania innym, zaczynają sięgać po polecane („bo skuteczne”), ale kompletnie niesprawdzone środki, jak choćby suplementy diety zakupione w internecie.
– Nie chodzi o to, by sportowcy zawodowi czy amatorzy nagle zrezygnowali ze stosowania np. napojów izotonicznych. Warunkiem powinien być jednak ich zakup od sprawdzonego producenta, najlepiej działającego od lat na rynku sportowym. W przypadku suplementów diety ich pochodzenie ma jeszcze większe znaczenie. Dostępne w internecie, do złudzenia przypominające dobrze znane produkty, mogą przynieść opłakane skutki dla kupującego. Nie raz w przeszłości zdarzało się, że producent takiego specyfiku „zapomniał” wspomnieć na etykiecie o wszystkich substancjach znajdujących się w produkcie. A gro z nich jest niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia – wyjaśnia dr n. farm. Andrzej Pokrywka, konsultant naukowy POLADA.
Nieświadome zagrożenia dla amatorów, ale i ich działania celowe coraz silniej dostrzegalne są dla Polskiej Agencji Antydopingowej. POLADA od początku swojego istnienia stawia na edukację antydopingową w sporcie. Dlatego zapewniając najwyższe standardy zawodowcom, postanowiono zadbać o amatorów. Stworzono akcję „Biegam z czystą przyjemnością”. To pierwszy event w historii polskich imprez masowych, który powstał z idei dbania o czysty sport. To projekt charytatywny, łączący światy sportu zawodowego i amatorskiego, w którym ważne są cele: wsparcie finansowe sportowców profesjonalnych, zaktywizowanie Polaków do ruchu w pandemii oraz edukacja o negatywnych skutkach dopingu.
– Chcemy przypomnieć amatorom o tym co najważniejsze, o czystej przyjemności z uprawiania sportu. Bez presji na wyniki – kończy Rynkowski.
Druga edycja biegu odbędzie się 9 kwietnia 2022 roku.
Tekst powstał dzięki współpracy POLADA (Polska Agencja Antydopingowa) i TheSport.pl na rzecz promowania czystego sportu.