eFootball 2023: za darmo to uczciwa cena

Odwieczna rywalizacja pomiędzy dwoma najpopularniejszymi grami piłkarskimi na świecie, czyli wydawaną przez EA Sports FIFĄ, a produkowanym przez KONAMI Pro Evolution Soccer, już na zawsze przeszła do historii. Japończycy PES-a zastąpili tytułem eFootball i właśnie wypuścili jego drugą wersję: eFootball 2023. To w 100% darmowa pozycja i choćby z tego względu warto jej się przyjrzeć.

Kto żyje na co dzień piłką nożną, ma mniej niż 35 lat i nigdy nie grał w FIFĘ albo w PES-a, niech pierwszy rzuci kamieniem. 90% takich osób, jeśli same nigdy nie były w posiadaniu swojej kopii na PC lub którejś z najpopularniejszych konsol, to przynajmniej grały kiedyś u znajomych. Mini turnieje na domówkach to nie rzadkość, coraz więcej pubów organizuje zawody lub po prostu udostępnia konsole z FIFĄ swoim klientom. Wirtualna piłka nożna ma całą rzeszę fanów, których z roku na rok przybywa, nawet jeśli ta najbardziej popularna produkcja, jaką jest wydawana przez EA Sports FIFA, nie zawsze spełnia oczekiwania.

Autor tego tekstu sam posiadał i grał w każdą FIFĘ od FIFA 98′, wspominaną z sentymentem przez możliwość gry na „hali”. Poza zwykłymi stadionami był jeden obiekt przypominający halę, na jakiej grało się na lekcjach WF-u. Parkiet otoczony szklanymi bandami, żadnych autów i wybić na oślep. Piłka — o ile nie wpadła do bramki — zawsze wracała…

Do 2010 roku grałem na PC, zdarzało się także pyknąć na PlayStation 2, potem już regularnie Xbox360, Xbox One i teraz Xbox Series. Pamiętam czasy, kiedy my — wyznawcy FIFY — marzyli, by gameplay stał się tak płynny, jak miało to miejsce właśnie w PES-ie. W tego drugiego też się grywało, ale na dłuższą metę zawsze zniechęcał brak licencji. Drużyny typu „North London” zamiast Arsenalu, „Merseyside Blue” zamiast Evertonu itd. po prostu irytowały. Wówczas wszyscy katowali tryb kariery, gdzie było to wybitnie uciążliwe.

Po kilku latach role się odwróciły. PES stanął w miejscu, licencji mu nie przybywało, a nawet jeśli, to dlatego, że stracił jedną z dotychczasowych. EA Sports robiąc FIFĘ na kolejne konsole nowej generacji, nabywało nowe silniki, dzięki czemu w końcu gamplay stał bardziej realistyczny i przegonił PES-a. Japończycy w tamtym momencie — zdaniem zdecydowanej większości graczy — stracili jakiekolwiek szanse, by być realną konkurencją dla kanadyjskiego giganta.

Odpływ graczy był tak ogromny, że w trakcie pandemii KONAMI postanowiło zamknąć pewien rozdział. Świat gier obiegła informacja, że nie będzie więcej nowego Pro Evolution Soccer. Nie oznaczało to jednak, że azjatycki producent wycofał się z rynku gier piłkarskich. Postanowił zrobić rebranding PES-a i przejść na tzw. free-to-play, czyli uczynić go grą całkowicie darmową.

Falstart projektu eFootball 2022

Pod koniec wakacji 2021 roku ukazała się darmowa gra o nazwie eFootball 2022. Zbudowana była na bazie PES-a, więc dalej mieliśmy do czynienia ze zdecydowaną większością nielicencjonowanych klubów, podobnym gameplayem oraz trybem „Dream Team” mającym być odpowiedzią na najpopularniejszy w ostatnich latach tryb w FIFIE — Ultimate Team. W skrócie polega to na tym, że budujemy własną drużynę składającą się z prawdziwych piłkarzy, których możemy kupować za monety zdobyte za postępy w grze, albo znajdować ich w paczkach. Paczki też kupuje się za walutę zdobytą za granie i wykonywanie zadań, ale oczywiście jest droga na skróty — mikropłatności wewnątrz gry, gdzie prawdziwą gotówkę możemy zamienić na wirtualną i wykorzystać w grze. To powszechna praktyka na tym rynku.

Czy darmowa „kopanka” od KONAMI była w stanie zagrozić FIFIE, za którą na premierę wyłożyć trzeba między 300 a 400 zł? Nie. Wiele osób sięgnęło po ten tytuł, zwłaszcza że pokazał się dobry miesiąc przed premierą FIFA 22, ale okazał się totalną klapą. Leżało dosłownie wszystko, a internet zalany był filmikami z błędami, dziwną grafiką, złą fizyką gry itd. eFootball 2022 stał się memem.

Po kilku miesiącach twórcy wprowadzili bardzo istotne zmiany, a te rzeczywiście polepszyły stan jakościowy produkcji, lecz było już zdecydowanie za późno. Produkcja miała już złą opinię i była skazana na porażkę. Nawet możliwość gry za darmo nic tutaj nie zmieniła. Zostali przy niej tylko najwierniejsi fani dawnego PES-a i de facto tylko oni na jakąkolwiek skalę mogli odczuć wprowadzone ulepszenia.

eFootball 2023 czy FIFA 23?

Pod koniec sierpnia tego roku ukazała się aktualizacja do poprawionego wcześniej eFootball 2022, zamieniająca go w eFootball 2023. Jako że do premiery FIFY 23 pozostawał miesiąc z okładem, wzorem wielu innych „fifaczy” postanowiłem dać Japończykom kolejną szansę.

Pobrałem grę na konsoli Xbox Series X i testowałem intensywnie przez ponad tydzień, grając w różne tryby. Tych — co od razu rzuca się w oczy — nie ma zbyt wiele. Ogromnym minusem eFootball jest to, że zespołami posiadającymi licencję (a wśród nich jest m.in. FC Barcelona, już z Robertem Lewandowskim, Raphinią, Kounde i innymi pozyskanymi tego lata zawodnikami) nie można grać online. Jedyna opcja, żeby pograć z człowiekiem, a nie sztuczną inteligencją, jest zaproszenie znajomego lub znajomych i podłączenie drugiego pada.

Online można grać tylko we wspomnianym trybie „Dream Team”. To, kim będziemy tam grać, zależy wyłącznie od nas, ale podobnie jak w Ulitmate Team w serii FIFA musimy najpierw zdobyć kartę każdego zawodnika, którym jesteśmy zainteresowani. Nie ma możliwości wzięcia prawdziwego klubu (ani tych bez licencji) i zagrania z innymi.

Samo „Dream Team” nie jest bierną kopią UT, jest w nim kilka rzeczy, które FIFA mogłaby wprowadzić u siebie (np. możliwość rozwijania posiadanych już zawodników), ale jeśli chodzi o samą fizykę gry, to wciąż wygląda jak biedniejszy kuzyn FIFY. Znacznie lepiej wyglądają za to szczegóły graficzne, zwłaszcza twarze zawodników. Widać, ze KONAMI po zeszłorocznej kompromitacji w tej materii przyłożyło do tego szczególną uwagę.

Jeszcze długo można by rozwodzić się nad poszczególnymi aspektami, ale trzeba też poczekać na nową FIFĘ, by dokonać rzetelnego porównania najnowszych produkcji od KONAMI i EA Sports. Jednak już teraz, z przekonaniem graniczącym z pewnością, jestem w stanie odpowiedzieć sobie na kluczowe pytania, które nurtowały mnie przed pierwszym uruchomieniem eFootball 2023:

Czy gołym okiem widać progres w stosunku do eFootball 2022? — TAK
Czy eFootball 2023 będzie realną konkurencją dla FIFY 23? — Nie
Czy gracze zrezygnują z FIFY i wybiorą eFootball, ponieważ mogą mieć go za darmo? — NIE

Co zatem realnie może zyskać KONAMI? Być może przejmie casualowych graczy, którzy po FIFĘ lub PES-a sięgają okazjonalnie, góra kilka razy do roku, żeby pograć z kumplami lub znajomymi na domówce/turnieju. Ci gracze nie będą musieli wydawać 300-400 zł na nową FIFĘ, tylko pobiorą eFootball 2023 i będą mogli rywalizować aktualnymi składami, wybierając jeden z poniższych klubów i to całkowicie za darmo:

  

Czy warto dać szansę eFootball 2023? Mimo wszystko warto. Każdy na własnej skórze powinien poczuć różnicę, zwłaszcza że to nic nie kosztuje. Mało co lepiej oddaje treść słynnego mema: Za darmo? To uczciwa cena! Przynajmniej nikt nie poczuje się oszukany i nie będzie miał odczucia, że znów zapłacił za coś, co praktycznie nie różni się od tego, co kupił rok wcześniej. To najczęstszy zarzut wobec FIFY. KONAMI wyeliminowało ten argument.

FOT. Materiały prasowe

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »