Gęsta atmosfera wokół reprezentacji Polski

Znamy skład naszej reprezentacji na siatkarskie mistrzostwa świata, które wystartują już za kilka dni. Co prawda nie został on jeszcze oficjalnie ogłoszony, ale aktualnie do turnieju przygotowuje się 14 graczy i tylko kontuzje mogą zmienić kształt kadry. Selekcjoner Nikola Grbić zdecydował się na klasyczny podział z 2 rozgrywającymi, 2 atakującymi, 4 środkowymi, 4 przyjmującymi i 2 libero. W teorii jest to zrozumiałe, jednak wybory personalne Grbicia budzą wiele wątpliwości, a atmosfera wokół reprezentacji w przeddzień turnieju docelowego w tym roku jest gęsta i gęstnieje coraz bardziej.

Jest to nowa sytuacja. Do tej pory wokół naszej kadry przed najważniejszymi turniejami było wręcz cukierkowo. Polacy do każdej imprezy przystępowali w roli faworyta, widać było, że w grupie nie ma żadnych tarć, ani niesnasek. Nawet gdy wynik w danym turnieju nie był zadowalający, to grupa i tak trzymała się dobrze. 

Nikola Grbić od samego początku pracy z naszą reprezentacją nie ma łatwo. Objął grupę o najwyższym potencjale na świecie i musi mierzyć się z dużą presją oczekiwań. Kibiców oburzył również sposób wyboru Serba na trenera. Nie fakt, że to on został szkoleniowcem, tylko to jak przeprowadzony został „konkurs” na trenera kadry. Niby ten konkurs był, ale od samego początku prezes PZPS Sebastian Świderski mówił, że chce, aby to właśnie Grbić został selekcjonerem. 

Ta relacja prezes – trener doskonale sprawdziła się w ZAKSie Kędzierzyn-Koźle. Świderski był prezesem klubu, a Grbić poprowadził go do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. 

Początki z reprezentacją

W styczniu tego roku Serb oficjalnie został ogłoszony trenerem reprezentacji. Treningi zaczął prowadzić w maju – zaraz po zakończeniu sezonu klubowego. Nieudanego dla niego sezonu klubowego, bo z Sir Safety Perugią wygrał tylko Puchar Włoch, a ambicje zespołu sięgały znacznie wyżej. Pierwsze tygodnie pracy z kadrą przebiegały spokojnie i według planu. Najważniejsze postacie odpoczywały, a zespół złożony z tych mniej doświadczonych graczy poleciał do Ottawy na pierwszy turniej VNL i zaprezentował się naprawdę dobrze. Później reprezentacja złożona z najważniejszych graczy grała turnieje w Sofii oraz Gdańsku. 7 z tych 8 starć Polacy wygrali, jednak nie była to na tyle dobra siatkówka, do jakiej byliśmy przyzwyczajeni. Dlatego co prawda do Bolonii na turniej finałowy nasza reprezentacja jechała w roli faworyta, ale kibice mieli obawy już co do ćwierćfinału z Iranem. 

Kontrowersje w VNL

Tu pojawiają się pierwsze kontrowersje w wyborach personalnych trenera. Do Włoch zabrał 3 atakujących oraz 3 środkowych, mimo że we wcześniejszych wywiadach mówił, że jest fanem klasycznej „14”. Rozwiązanie to jednak przyjęto z dużym entuzjazmem, ponieważ w składzie znalazł się Karol Butryn, który świetnie spisywał się we wcześniejszych meczach i sprawdził się we Włoszech w roli zadaniowca.

Większe zamieszanie wzbudziło jednak powołanie Bartosza Bednorza w wątpliwym zdrowiu zamiast Bartosza Kwolka, który podobnie jak Butryn podczas tej edycji VNL pokazał się ze świetnej strony. Grbić argumentował to chęcią dania szansy Bednorzowi, bo do tej pory zagrał mało spotkań. Finalnie jednak popularny „Benji” tej szansy… nie dostał. Pojawił się na chwilę z Iranem i z USA, jednak były to zmiany przy tak naprawdę rozstrzygniętych wynikach poszczególnych setów. 

Polacy wygrali z Iranem, wysoko przegrali z USA, a w meczu o brąz pokonali bardzo słabo dysponowanych gospodarzy i wrócili do kraju z medalem. Styl gry dalej budził wątpliwości, ale z wynikiem nie ma co dyskutować.

Zgrupowanie w Spale

Po VNL do „14” z Bolonii dołączyli Jan Firlej, Mateusz Poręba oraz Bartosz Kwolek. Chwilę później dołączył także Wilfredo Leon. Było to zaskakujące, ponieważ wiedzieliśmy, że „Wifi” leczy kontuzję i są małe szanse, że zagra na mundialu. Jednak sam zainteresowany mówił coś zupełnie innego. Leon twierdził, że do startu mistrzostw będzie w 90% formy. Samego Grbicia też zaskoczyła forma fizyczna Wilfredo. Początkowo trener zrezygnował z Bednorza, Firleja oraz Butryna zawężając kadrę do 15 nazwisk. To wlało dużo optymizmu w serca kibiców. Zostało to potraktowane jako sygnał, że Leon będzie gotowy na grę w mundialu. Jednak kilka dni później PZPS wydał oświadczenie, w którym poinformował, że Wilfredo w mundialu nie zobaczymy. Tu narodziły się kolejne kontrowersje.

Pierwszą z nich jest rezygnacja z Karola Butryna w wykonaniu Grbicia. Atakujący AZS-u Olsztyn spisał się w VNL w każdej roli, jaką przygotował mu selekcjoner. Każde jego wejście na boisko kończyło się czymś pozytywnym dla zespołu. Pomimo tego, Serb wolał Kaczmarka, który spisywał się od Butryna słabiej, ale dobrze zna go już za czasów kędzierzyńskich. Grbić argumentował ten ruch większym doświadczeniem Łukasza. Do kibiców takie tłumaczenie nie trafia, bo Butryn spisywał się od Kaczmarka dużo lepiej, ale trener ma prawo do autonomicznych decyzji. 

Drugą kontrowersją jest powrót do klasycznej „14”. Grbić zdecydował się wziąć Mateusza Porębę do składu, tłumacząc to tym, że chce odciążyć pozostałą trójkę środkowych w treningu. Jednak nie oszukujmy się – rola Poręby na mundialu ograniczy się właśnie do treningu oraz ewentualnie wejścia na boisko w meczu grupowym z Meksykiem, czyli rywalem, który nie będzie w stanie nam zagrozić. Takie tłumaczenie trenera jest mało przekonujące. Owszem, mundial jest dłuższym turniejem niż VNL, ale trzech środkowych wystarczy do przeprowadzenia swobodnego treningu. Przez ten ruch zabrakło miejsca właśnie dla Butryna, czy choćby Bednorza, który w zdrowiu też mógłby dużo dać reprezentacji. Tu ponownie należy napisać, że trener ma prawo do autonomicznych decyzji, ale ta budzi kolejną wątpliwość. 

I wreszcie trzecia kontrowersja – ta, która budzi wśród kibiców największe emocje, czyli rezygnacja z Leona. Grbić sam powiedział, że ostateczna decyzja w tej kwestii należała do niego. Argumentuje ją tym, że Wilfredo nie byłby w stanie dojść do pełni formy na mundial. Jednak sam gracz wyraźnie zaznaczył, że do czasu pierwszego meczu, będzie gotowy na 90%, a im dłużej będzie trwał turniej, tym jego dyspozycja będzie rosła. Leon na rehabilitację poświęcił masę czasu oraz własne pieniądze. Ściągnął do Polski specjalistę z Brazylii, aby jak najszybciej wrócić do zdrowia. Zależało mu na tym, aby wystąpić na polsko-słoweńskim turnieju. Jednak Grbić zadecydował inaczej. Nie wiemy, komu można wierzyć bardziej. Czy trenerowi, który kilka dni obserwował Leona, czy samemu zawodnikowi. Wilfredo dolał oliwy do ognia, publikując na Instagramie filmik pokazujący jego skok dosiężny. Na wideo widzimy jak Leon z łatwością dotyka czubka antenki, nie wkładając w skok 100% dynamiki, co rzeczywiście zwiastuje, że przyjmujący coraz szybciej wraca do formy. 

Atmosfera wokół reprezentacji jest gęsta. Nawet jeżeli wewnątrz grupy wszystko jest w porządku, to na zewnątrz unosi się pewien niepokój. Za wszystkie decyzje trenera Grbicia będzie można rozliczyć dopiero po ostatnim meczu kadry na mundialu. Jednak na pewne rzeczy trzeba zwrócić uwagę już teraz. Medialnie jest wiele niejasności i niedomówień, co wśród kibiców rodzi pytania. Mimo tego liczymy na medal czempionatu globu.

Fot. Twitter Polska Siatkówka

Autor Marcin Gałązka

Udostępnij

Translate »