Gwiżdżąc na ograniczenia

Jeszcze 20 lat temu nie do pomyślenia było, żeby zawodnik chory na cukrzycę czy niesłyszący rywalizował z osobami zupełnie zdrowymi. Dziś granice się zacierają, nie oznacza to jednak, że osoby z problemami zdrowotnymi nie są w pewien sposób dyskryminowane. O wyrównanie szans osób niesłyszących w koszykówce, ale także w innych sportach drużynowych walczą bracia Marcin i Wojciech Inglot, którzy stworzyli system Superwhistel i system Total Active.

Co to takiego? To gwizdek, w którym umieszczona została elektronika pozwalająca za jednym gwizdnięciem wydać zarówno sygnał dźwiękowy, jak i sygnalizację świetlną. Dzięki takiemu rozwiązaniu zawodnicy niesłyszący, w każdej chwili meczu łatwiej mogą orientować się, co dzieje się na parkiecie. 

– Pomysł powstania takiego systemu pojawił się w 2012 roku podczas mistrzostw Europy niesłyszących, które rozgrywane były w Lublinie – mówi Wojciech Inglot – jeden z pomysłodawców systemu, ale przede wszystkim reprezentant Polski w koszykówce niesłyszących i koszykówce niesłyszących 3×3.

– Od tego czasu mój brat Marcin pracował nad rozwiązaniem, które pomogłoby łatwiej się odnajdywać na parkiecie zawodnikom, ale także ułatwić pracę sędziom. Gwizdanie samym gwizdkiem w rozgrywkach niesłyszących lubię porównywać do machania flagą na zawodach dla niewidomych – przyznaje Wojciech Inglot.

W ten sposób powstał Superwhistel i Toral Active. W pierwszej wersji był to gwizdek dość sporych rozmiarów, który nie tylko wydawał system dźwiękowy, ale również uruchamiał systemy świetle zamieszczone m.in. na koszach. Z czasem system został udoskonalony. Gwizdek wygląda obecnie tak, jak te, których na co dzień używają sędziowie. Systemy świetlne są bezprzewodowe, zamieszczone w specjalnych miękkich materacach, tak żeby zapewnić koszykarzom maksimum bezpieczeństwa. Światła mają kolor czerwony lub biały, dzięki temu rozróżnić można czy doszło np. do faulu, błędu 24 sekund, czy zakończył się mecz. Ostatnim udoskonaleniem jest też to, że dmuchając w gwizdek, sędzia jest w stanie zatrzymać czas. Cały zestaw składa się z czterech gwizdków z wymiennymi ustnikami oraz kompletu materacy i plansz.

Tak zaawansowana technologia opatentowana przez braci Inglot nie tylko pomaga w rozgrywaniu meczów niesłyszących, ale również zwiększa szanse zawodników niepełnosprawnych w rywalizacji z pełnosprawnymi. 

– Obecnie zawodników z niedosłuchem grających w rozgrywkach PZKosz nie jest zbyt wielu. Często nie czują się oni komfortowo, mając utrudnioną komunikację z kolegami czy przede wszystkim sędzią. Nasze rozwiązanie znosi tę barierę i umożliwia uzdolnionym graczom niesłyszącym lub niedosłyszącym grę z pełnosprawnymi. Mało tego, podnosi również bezpieczeństwo. Eliminuje sytuacje, w których sportowiec pomimo gwizdka sędziego kontynuuje akcję, zdobywa punkty, które później i tak muszą być anulowane. System stosowany może być nie tylko w koszykówce, ale także innych sportach drużynowych jak: siatkówka, piłka ręczna czy piłka nożna – przyznaje Wojciech Inglot.

Rozwiązanie braci z Jarosławia było testowane już w wielu meczach i na turniejach, nawet tych międzynarodowych. Z użyciem systemu rozgrywane były m.in. mistrzostwa Polski niesłyszących zarówno kobiet, jak i mężczyzn od 2020 roku. Rozwiązanie Total Active zaprezentowane zostało podczas mistrzostw Europy niesłyszących we Włoszech w 2021 roku oraz w Turcji dwa lata później.

– Dla mnie była to nowość. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego sprzętu, który przez jeden gwizdek uruchamia system świetlny. Zauważyłem, że to lepiej skupia uwagę zawodników i sprawia, że lepiej reagują oni niż na sam dźwięk – przyznał sędzia Michał Proc. 

– Niesamowita jest możliwość zatrzymywania czasu gwizdkiem. System to bardzo duże ułatwienie zarówno dla zawodników, jak i dla nas sędziów – mówi sędzia Katarzyna Zuchowicz. 

Mimo tak dobrych recenzji i oczywistej funkcjonalności, a także wsparcia Ministerstwa Sportu i Turystyki, rozwiązanie nie jest jeszcze powszechnie stosowane.

– Na początku wykonywaliśmy po kilkadziesiąt telefonów dziennie. Długo musieliśmy się prosić, żeby pozwolono nam zaprezentować nasz system podczas danego meczu, chociaż organizatorów nic to nie kosztuje. Teraz jest lepiej, ale wciąż dziwi mnie to, że do ludzi trudno jest dotrzeć. Mam wrażenie, że część osób niesłyszących przyzwyczaiła się do tego jak jest i jak to wszystko funkcjonowało dotychczas. Polski Związek Koszykówki i Polski Związek Sportu Niesłyszących to są dwie różne instytucje. A gdyby się połączyć i współpracować? Może wtedy byłoby o nas głośniej – podsumował Inglot.

AS

Fot. Archiwum Total Active

Udostępnij

Translate »