Ile oni mają lat? Przebite blachy talentów z Afryki

Aż trudno w to uwierzyć, ale do dziś w zawodowej piłce spotyka się zawodników – zwłaszcza z północno-zachodniej części Afryki – którzy z premedytacją obniżają swój wiek. Są tacy, którzy „odmłodzili” się nawet o 12 lat. Najnowsza historia zna też przypadek grającego w europejskich pucharach zawodnika, który oficjalnie urodził się… pięć lat po śmierci własnej matki.

Temat tzw. przebijania blach (terminologia zaczerpnięta z branży motoryzacyjnej) u piłkarzy wywodzących się z Afryki co jakiś czas odżywa w mediach. Teraz stało się to za sprawą jednego z największych talentów w niemieckiej piłce. Chodzi o urodzonego w Jaunde, stolicy i drugiego co do wielkości miasta Kamerunu, Youssoufę Moukoko. Jego biologiczny ojciec przywiózł go do Niemiec, gdy ten miał – oficjalnie – 10 lat. Już wtedy jednak jego wiek wzbudzał kontrowersje.

Moukoko w piłkę zaczął grać jak niemal każdy dzieciak w Kamerunie. Abstrahując od wieku, talent miał nieprzeciętny, dlatego po osiedleniu się na północy Niemiec szybko trafił do akademii FC St. Pauli. Tam zjadał swoich rówieśników, dlatego szybko trafił do kuźni talentów znacznie większego klubu – Borussii Dortmund. Znacznie większa konkurencja nie zrobiła na nim wrażenia. Dalej był za dobry, by grać z rówieśnikami, więc przenoszono go do starszych roczników. Już wtedy pojawiały się głosy, że jest 12-latkiem mającym sylwetkę 16-latka lub nawet 17-latka…

Wszystko by się udało, gdyby nie ci wścibscy dziennikarze!

Oczywiście sam Moukoko i ludzie z jego otoczenia wszystkiemu zaprzeczali. Wymachiwali papierami, z których wynikało, że przyszedł na świat 20 listopada 2004 roku. Niemcy, być może zauroczeni skalą talentu chłopaka (dzięki staraniom ojca rodzina dostała niemieckie paszporty), chcieli mu wierzyć i nie bawili się w pogłębioną weryfikację jego wieku. Moukoko szedł jak burza nie tylko w samej Borussii, ale także w młodzieżowych reprezentacjach Niemiec. Znamienne jest to, że zadebiutował w kadrze U-16, zdobył 3 bramki w 4 występach, po czym… został przesunięty do kadry U-20. Rok później grał już w U-21, a w listopadzie 2022 roku zadebiutował w dorosłej reprezentacji, w ostatnim sprawdzianie przed mundialem w Katarze. Na sam turniej oczywiście poleciał i nawet dostał tam kilka minut.

  

Wszystko szło pięknie, aż do teraz. Niemiecki tabloidowy dziennik „Bild” opublikował dokument, z którego jasno wynika, że Youssoufa Moukoko owszem urodził się już w XXI wieku w Jaunde, ale nie 20 listopada 2004 roku, jak sam utrzymuje, a 19 lipca 2000 roku. Zdaniem ekspertów dokument jest wiarygodny, co tylko pogarsza jego sytuację. Ktoś może powiedzieć – no dobrze, ale co to za eksperci? Otóż byli to biegli sądowi, bo Moukoko i jego management chcieli zablokować publikację „Bilda”. Wiedzieli o wszystkim, ponieważ dziennikarze zgodnie ze sztuką najpierw poprosili zawodnika i jego stronę o komentarz lub bardziej obszerne wyjaśnienia. Napastnik, zamiast z nimi porozmawiać, postanowił zrobić wszystko, by wyciszyć temat za pomocą prawników. No cóż, nie udało się. Sąd uznał, że dziennikarskie śledztwo i zdobyte dowody są wiarygodne.

  

„Jeśli to wszystko okaże się prawdą i wydany w Jaunde akt urodzenia o numerze 4621/2000 jest prawdziwym aktem urodzenia Youssoufy Moukoko, to niemiecki futbol czeka wstrząs. Moukoko właśnie otrzymał Złoty Medal Fritza Waltera od Niemieckiego Związku Piłki Nożnej dla najlepszego zawodnika w swoim roczniku. Roczniku 2004!” – czytamy na łamach tygodnika „Bunte”, który jako pierwszy dotarł do wspomnianego dokumentu. Później w śledztwo zaangażowali się żurnaliści „Bilda”.

– To jest niezwykłe, że 12-latek ma sylwetkę 17-latka. Aktom urodzenia z afrykańskich krajów nie można ufać – mówił dla portalu derwesten.de Joachim Schubert, były lekarz VfL Bochum i reprezentacji Togo.

Nie on pierwszy, nie ostatni

Sprawa Moukoko wciąż się toczy, ponieważ jego prawnicy podtrzymują, że szkalowane jest dobre imię pochodzącego z Kamerunu piłkarza, ponieważ naprawdę urodził się 20 listopada 2004 roku. Obecnie jest kontuzjowany, więc przynajmniej nie trzeba się obawiać, że całe to zamieszanie wpłynie na jego postawę na boisku. Bez względu na to, czy Moukoko ma dzisiaj 18, czy 22 lata, jest wielkim talentem i przynajmniej co do tego nie ma wątpliwości.

Problem polega na tym, że tego typu przypadki kompletnie wypaczają rywalizację w rozgrywkach młodzieżowych. Nie tylko na szczeblu krajowym, ale też na młodzieżowych mistrzostwach świata i mistrzostwach poszczególnych kontynentów, ze szczególnym uwzględnieniem Afryki. Do największych absurdów dochodziło pod koniec lat 80′ i przede wszystkim w latach 90′, kiedy piłkarze z Czarnego Lądu zaczęli na coraz szerszą skalę trafiać do najlepszych lig europejskich.

W 1993 roku skautom Auxerre wpadł w oko obrońca drużyny Julius Berger, więc postanowili się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Okazało się, że nazywa się Taribo West i ma zaledwie 20 lat. Francuzi natychmiast wzięli go do siebie, a ten odwdzięczył się dobrą grą i po czterech latach został sprzedany za 12,5 miliona euro do Interu Mediolan. We Włoszech już tak nie błyszczał, z roku na rok tracił szybkość i miał coraz większe braki kondycyjne. Inter oddał go bez żalu za 1/10 tej kwoty do Milanu, ale tam West ledwie powąchał murawę i już odszedł do Derby County. Dopiero kiedy jako 28-letni zawodnik związał się z Partizanem Belgrad, zaczęto podejrzewać, że jest o… 12 lat starszy! Wskazywały na to dokumenty, których wiarygodności nie dało się jednak potwierdzić.

  

Według niepotwierdzonych informacji swój wiek zaniżyli również tak znani na początku XXI wieku zawodnicy jak Jay-Jay Okocha (10 lat), Obafemi Martins (7 lat) czy Nwankwo Kanu (9 lat). Każdy z nich zrobił karierę, ale nie były to do końca spełnione talenty. Przekręcony licznik tłumaczyłby, dlaczego nie utrzymali zbyt długo wysokiego poziomu i zbliżając się do 30. urodzin, zaczynali odcinać kupony.

Mówimy o zawodnikach, którzy się przebili i byli na świeczniku, a ilu było takich, którym nigdy nic nie zarzucono? Nawet na polskim podwórku nie zabrakło kontrowersji. Weźmy na przykład Senegalczyka Mouhamadou Traoré. W 2004 roku był testowany przez Wisłę Kraków i utrzymywał, że miał 22 lata. Cztery lata później na testy do Zagłębia Lubin znów przyjechał niejaki Mouhamadou Traoré, urodzony w tym samym mieście i występujący w tym samym klubie co zawodnik testowany przez Wisłę. Różnica polegała na tym, że ten Traoré był cztery lata młodszy. Przypadkowa zbieżność faktów i nazwisk? Być może, ale domysły rodzą się same.

Wyzwanie dla CAF i FIFA

Wszystkie powyższe przykłady – nie licząc Moukoko – dotyczą afer sprzed ładnych kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu lat, ale są i znacznie młodsze przypadki. Samego siebie przeszedł reprezentant Gabonu Guélor Kanga, który twierdzi, że przyszedł na świat w 1990 roku. Pewnie nikt by się tym specjalnie nie przejął, gdyby nie fakt, że CAF (Afrykańska Konfederacja Piłkarska) dostało dokumenty, z których wynika, że biologiczna matka ofensywnego pomocnika zmarła w… 1986 roku. Mało? W trakcie śledztwa okazało się, że zawodnik grający dziś w Crvenej Zvezdzie Belgrad, a do niedawna strzelający bramki m.in. w Lidze Europy dla Sparty Praga, w ogóle nie jest Gabończykiem! Posługuje się sfałszowanymi dokumentami, w których nie tylko go odmłodzono, ale także zmieniono imię, nazwisko i narodowość. Nie urodził się w miasteczku Oyem w Gabonie – jak sam twierdzi – tylko w Kongo, a konkretnie w Kinszasie. Wcale nie nazywa się Guélor Kanga, tylko Kiaku-Kiaku Kianga. Guélor Kanga to imię i nazwisko umieszczone na sfałszowanym akcie urodzenia, wydanym już w Gabonie. Na tej podstawie otrzymał paszport tego kraju.

  

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest napięta sytuacja polityczna w tej części świata i wszechobecna korupcja. Łatwość, z jaką np. w Nigerii można kupić sobie paszport i inne dokumenty potwierdzające tożsamość, włącznie z kwitkiem będącym czymś na wzór naszego aktu urodzenia, jest porażająca. Każdy, kto ma pieniądze, może z dnia na dzień stać się kimś zupełnie innym. Nie są to tanie rzeczy, ale – jak widać – inwestycja może się szybko zwrócić. Skauci i kluby z Europy szybciej zainteresują się bramkostrzelnym nastolatkiem, aniżeli 30-letnim czy nawet 25-letnim królem strzelców ligi nigeryjskiej, senegalskiej, kongijskiej itd.

Najświeższym tego typu przykładem jest Nigeryjczyk Silas Nwankwo, zakontraktowany w lutym 2022 roku przez szwedzki klub Mjällby AIF. Oficjalnie został królem strzelców nigeryjskiej ekstraklasy, mając 19 lat (19 bramek w sezonie 2020/21). Oficjalnie, bo niemal od razu po transferze pojawiły się źródła, wskazujące na to, że w rzeczywistości może mieć 24-25 lat, a kto wie, czy i nie więcej.

  

Jeśli komuś nie wystarczą powyższe zdjęcia, to może przekona go fakt, że ta wybitna jednostka w 2015 roku – czyli mając 11 lat – skończyła studia. I są na to dowody w postaci oficjalnych dokumentów. Rok później na jednym z portali społecznościowych szukał dziewczyn. Interesował go przedział wiekowy 21-26. Kurtyna.

Jak długo jeszcze będziemy nabierać się na reprezentacje z Afryki północno-zachodniej, które będą lały rówieśników z Europy i Ameryki Południowej? Reprezentacje, których gwiazdy gdzieś potem przepadają i często całkowicie słuch o nich ginie? To wyzwanie, z którym zarówno CAF jak i FIFA muszą sobie w końcu poradzić.

FOT. Wikimedia Commons

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »