Jest jesień, czas na NBA
Ta gra jest dla fanów NBA. Dla tych, którzy z mniejszym, lub większym zaciekawieniem śledzą tę ligę. Ligę, której nowy sezon właśnie się rozpoczyna. Nie wiem jak inni, ale ci, którzy grają w NBA 2K mają szczęście, bo ich koszykarski sezon jesienny, zaczyna się jakiś miesiąc wcześniej. Oto krótka historia jednej z najpopularniejszych gier sportowych na świecie.
Oczywistym jest fakt, że żadna gra sportowa nie dosięga do FIFY, w którejkolwiek edycji. Ciężko też przebić przygodówki typu Spider-Man czy God Of War, albo Wiedźmina, czy nieśmiertelne GTA.
Każda natomiast edycja NBA 2K, spotyka się z bardzo dużym zainteresowaniem. Biorąc pod uwagę to, że wychodzi pod koniec roku i jest grą specjalistyczną, sprzedaż NBA 2K19 w 2018 roku była trzecią najwyższą w USA. Po takich hitach jak Red Dead Redemption II czy Call Of Duty: Black Ops 4. W 2019 edycja 2k20 była druga, zaraz po Call of Duty: Modern Warfare 2019.
Ale nie o tym …
Skąd wzięło się 2K Sports i NBA 2K? No jak to skąd – pracowali przy grze NFL
Visual Concepts, które jest ojcem 2K Sports, powstało w 1988 roku i pracowało nad grami edukacyjnymi. Te otworzyły twórcom drogę do przenoszenia sportowych gier Electronic Arts z Sega Genesis na Super Nintendo. Reszta jest historią. Ok, taką, którą chcesz znać.
W 1995 roku EA Sports wrzuciło na głowę Visual Concepts nieco bardziej ambitny i istotny projekt. VC otrzymało zadanie stworzenia pierwszej gry z serii Madden na nadchodzące wielkimi krokami Sony Playstation. Używano wtedy technologii motion capture we wczesnych jej stadiach. Przenoszono tym samym ruch graczy NFL na konsolę. Co ciekawe, czas ładowania w grze – np. od momentu wciśnięcia wyboru zagrywki do startu akcji – mierzono … odbijaniem piłeczki tenisowej o ścianę. Tak wyglądała zaawansowana wtedy technika. EA zabiło ten projekt. Był to pierwszy raz w historii, kiedy nie dostarczono Maddena. Nie chodziło jednak o brak zaangażowania, Madden nie mógł jednak mieć złego startu na Playstation. Był bowiem perłą w koronie rynku w USA. To z pewnością odbiłoby się wielką stratą i ciosem w ego EA Sports.
VC na chwilę zajęło się strzelankami, było też blisko tworzenia gry NASCAR z Jeffem Gordonem. Sega zażyczyła sobie jednak, aby developer stworzył grę o koszykówce.
– Odrzuciliśmy pomysł robienia gry wyścigowej. To najpewniej był najlepszy pomysł i ruch, jaki kiedykolwiek wykonaliśmy – mówił w wywiadach Jeff Thomas, jeden z założycieli Visual Concepts.
Pierwszym NBA, które VS wypuściło na rynek, było NBA Action 98 na Sega Saturn. Gra nie sprzedawała się wybitnie dobrze. Zrobiono jednak doskonałe podwaliny pod kolejne edycje i serię 2K. Już wtedy można było grać prawdziwe zagrywki, nie dostaliśmy dzikiego skakania jak w NBA Jam, a ówczesna kamera to dzisiejsza, doskonale znana 2K Cam. Twórcy otrzymali punkt startowy i wizję tego, co chcą zrobić – symulator.
Sega kupiła VC w 1999 roku, a firma zajęła się napisaniem pełnoprawnych gier NFL i NBA na kolejny rok. I tu narodziła się rywalizacja pomiędzy Segą (2K) i EA Sports. EA chciało napisać swoje gry, zaoferowało współpracę, ale Sega odmówiła.
Na rynku istniało już NBA Live od EA Sports, nowy rywal na rynku – Sega – potrzebował nazwy dla swojej gry. Niektórzy mogą nie pamiętać, ale w 1999 roku wszyscy bali się robala roku 2000 (Y2K bug). I stąd nazwa, którą znamy do dzisiaj. Pierwsze pojawiło się NFL 2K i stało się hitem sprzedaży na konsolę Dreamcats (ilu z was jeszcze ją pamięta?) – przeskakując w liczbach nawet Sonic the Hedgehog. NBA 2K również sprzedawało się nieźle, ale tylnej części ciała nie urwało.
VC było zmuszone przenieść swoje dzieła na Playstation 2 i Xbox’a, kiedy Sega przestała produkować konsole. W tym samym czasie EA chciało odkupić VC. Drugi z braci Thomas, Greg, powiedział nie. Podobno rzucił także, że jego firma rzuca się na to, aby przejąć licencje od lig.
Do 2004 roku rywalizacja pomiędzy EA Sports i Visual Concepts wyglądała jak batalia pomiędzy Boston Celtics i Los Angeles Lakers, jak wojna między Śląskiem Wrocław Macieja Zielińskiego i Anwilem Włocławek Igora Griszczuka. Niczym batalia Jordana z całą ligą i hejterów Jordana z hejterami LeBrona.
Oddani i hardkorowi gracze kochali 2K
Madden od EA był fenomenem i hitem, ale wierni fani NFL narzekali. Mimo tego oraz faktu, że NFL 2K było oceniane wyżej, był to raczej tytuł, o którym się słyszało. Podobnie było z NBA, ale to był wtedy drugi i dużo mniej ważny produkt. Nikt nie sądził, że można będzie tę grę sprzedawać w milionach egzemplarzy.
Electronic Arts i NFL były w 2005 roku tak blisko i podpisały taką umowę, że 2K (Take Two powstało oficjalnie właśnie w tym samym roku), nie było w stanie tworzyć kolejnej gry z tego cyklu. Skupiło się więc na NBA. I jak podkreślają twórcy, to co zrobiła konkurencja, było gwoździem do trumny dla niej samej.
NBA 2K zaczęła kraść splendor swojej konkurencji – serii Live – w okolicach 2010 roku. 2k wówczas przygotowało po prostu lepszy produkt. Ładniejszy. Przyjemniejszy w ogrywaniu. Gdy na półkach pojawiła się NBA 2k11 z Michaelem Jordanem na okładce konkurencja była już pozamiatana. Po odpaleniu gry wchodziliśmy od razu w mecz, do którego wprowadzał nas sam MJ. Specjalny tryb z możliwością odtworzenia najsłynniejszych rozgrywek Jordana był jak spełnienie marzeń fanów koszykówki – mówi nam Łukasz Szwonder, lepiej znany jako Keep The Beat, youtuber, który gra w NBA 2K od lat i pokazuje to na swoich platformach w mediach społecznościowych.
Ambitne pomysły, idee i wizja, na których czele stał Mike Wang, to było to, czego potrzebowaliśmy my – gracze. Wang zauważył, że nie ma znaczenia, jakim zawodnikiem gramy, rzucają i poruszają się podobnie. Robotycznie i nudno. W NBA jest przecież tak wiele indywidualności. Jako fani NBA wiemy to doskonale, każdy z wielkich graczy ma swoje ulubione zagrania (signature moves), czymś wyróżnia się na parkiecie i zrobił rzeczy, które zapierały dech w piersiach – najczęściej nie zostały również powtórzony.
Wracamy do Motion Capture na wysokim poziomie. Do dziś kojarzymy zdjęcia obcisłych kostiumów na graczach i piłeczek ping-pongowych przyklejonych w różnych miejscach.
Do NBA 2K7 kamery zarejestrowały ruch 30 graczy. Mimikowano ruch największych – Kobe Bryanta, Dirka Nowitzkiego. Dziś w grze znajduje się ponad 40 tysięcy najróżniejszych animacji.
Gracze NBA 2K jak i prawdziwi gracze NBA, chcą coraz więcej realizmu, symulacji, którą chciano stworzyć lata temu, a VC było za to krytykowane. Dziś nie tylko zawodnicy w grze są bliscy oryginału, ale i komentatorzy, trenerzy czy właściciele klubów. Nie wspominając o halach, uniformach i oczywiście butach.
Zawodnicy NBA biorą rankingi z 2K bardzo serio
Nic nie wzbudza tyle kontrowersji co rankingi graczy. Zarówno te publikowane na przykład przez ESPN, jak i te w NBA 2K. Podobno Hassan Whiteside chciał, aby podniesiono mu overall zaraz po tym, jak zagrał mecz z 12 blokami. Jeden z twórców gry został przez trenera (wtedy jeszcze) Dallas Ricka Carlisle zmuszony do wytłumaczenia przed 40 innymi graczami, dlaczego Wesley Matthews otrzymał overall zaledwie 78.
Sam marketing gry jest … porażająco dobry. Jak nie twarze ze świata muzyki i playlisty na Spotify z gry. Teledysk promujący NBA 2K powstał nawet w Polsce.
W naszym kraju podejmowane są także inne działania promocyjne. Nagrano także serię edukacyjną z byłymi gwiazdami koszykówki. Odbywa się stała współpraca z klubami Polskiej Ligi Koszykówki, czy odpalona w tym roku po raz pierwszy oficjalna kadra Polski w NBA 2K.
Poza tym niektórzy szczęśliwcy mieli okazję pojechać na premierę gry do Londynu, do siedziby NBA, która zwykle robi większe wrażenie niż sama gra. Był to m.in. Łozo, który uwielbia grać, czy ówczesny naczelny portalu Noizz, wielki fan basketu, Filip Połoska.
NBA 2K to hardkorowa symulacja
Nie da się ukryć, że NBA 2K, ma być jak najbardziej zbliżone do symulacji. Powoduje to, że niedzielnym graczom ciężko jest pograć dla przyjemności. Należy spędzić wiele czasu, aby zrozumieć mechanikę tej wirtualnej rozrywki. Twórcy starają się doprowadzić do tego, aby każda sytuacja z realnego parkietu, była możliwa w grze. Czasem jednak jest to trudne, bo na jakiej podstawie i jak zaprogramować 27 niecelnych rzutów za trzy z rzędu? Jakiego algorytmu użyć? To przecież wszystko po to, aby zadowolić fanów NBA – oni oglądają ligę, bo dzieją się tam niewiarygodne rzeczy. Czasem tego samego wymagają od wirtualnej koszykówki.
– Nie będę ukrywał, NBA 2K dla mnie jest uzależnieniem. Czasem pozytywnym (jak tegoroczna edycja), a czasem nie (niesławna 2k18). Gra jest niesamowicie rozbudowana i w zasadzie oferuje wszystkiego, czego można by oczekiwać po koszykarskiej grze wideo. Fani koszykówki – tej prawdziwej – mogą utonąć w menadżerskich możliwościach trybu MyGM, poprowadzić własną drużynę przez lata, a nawet pobawić się w komisarza całej ligi. Fani rywalizacji online mają wybór prowadzenia własnego zawodnika po ulicach wirtualnego, koszykarskiego miasta lub zbudowania własnej drużyny w trybie fantasy. Najbardziej niezwykły w NBA 2k jest właśnie ten wybór – to kilka gier koszykarskich połączonych w jedną, ogromną produkcję – kończy Łukasz Szwonder
Autor: Szczepan Radzki