Kanał Sportowy stracił dwóch sponsorów. „Najgorsze za nami”

Maciej Sawicki udzielił portalowi Sport.pl dużego wywiadu, w którym zdradził, jak Kanał Zero wpłynął na Kanał Sportowy, ilu sponsorów stracił po „Pandora Gate” oraz dlaczego wrócił do swojej kolebki – programach stricte sportowych. – Najgorsze już chyba za nami. Liczba naszych widzów jest mniejsza, ale to naturalne – mówi Sawicki w rozmowie z Kacprem Sosnowskim.

Kanał Sportowy wraca do sportu. „Trzeba było dojrzeć”

Maciej Sawicki odniósł się m.in. do żartów w programie „KS Poranek” Człowieka Wargi i Krzysztofa Stanowskiego oraz założonego przez tego drugiego Kanału Zero. To one miały rozpocząć lawinę negatywnych komentarzy.

– To niewątpliwie miało wpływ na odbiór kanału i jego funkcjonowanie. Dodatkowo Krzysiek pełnił przewodnią rolę w kreowaniu treści okołosportowych, które generowały ogromne zasięgi. Po jego odejściu trzeba było dojrzeć do tego, aby na nowo zdefiniować prawdziwe DNA i strategię kanału. I wyszło, że sport to właśnie ta dziedzina, w której Kanał Sportowy naturalne się odnajduje i właśnie tego oczekują nasi widzowie. Tak więc teraz 98 procent treści to jest sport i tak już zostanie – deklaruje Maciej Sawicki w rozmowie z Kacprem Sosnowskim.

Liczba widzów spadła. Przez „sezon ogórkowy”

Od listopada liczba widzów Kanału Sportowego spadła o około 150 tysięcy. Słabiej oglądają się programy na żywo, a sam kanał generuje przez to mniejsze zasięgi. Przed odejściem Krzysztofa Stanowskiego „mejweni” mieli od 5 do 7 mln wyświetleń tygodniowo na swoich filmach. Teraz jest to ok. 1-1,5 mln.

– Najgorsze już chyba za nami. Liczba naszych widzów jest mniejsza, ale to naturalne […] Nie jest to tak duża grupa docelowa, jaka była kiedyś. Wcześniej docieraliśmy do 4,5 mln unikalnych użytkowników w miesiącu. Teraz to jest około 3-3,5 mln. To się też przekłada na mniejszą liczbę miesięcznych wyświetleń. Kiedyś tych wyświetleń było po kilkanaście milionów, teraz jest 7-8 mln – dodaje Sawicki.

Prezes Kanału Sportowego wskazał, że spadające wyświetlenia wynikają z tzw. sezonu ogórkowego. W styczniu i lutym dzieje się mniej. Mecze barażowe reprezentacji Polski to początek głośnych programów i powrotu sportu do mainstreamu. Peak przyjdzie zapewne w czerwcu i lipcu, gdy będziemy świadkami mistrzostw Europy w piłce nożnej oraz igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Dwóch sponsorów odeszło

Spadek wyświetleń i afera wokół żartów ze szkodliwych tematów przełożyły się też na odejście sponsorów.

– Kilka umów krótkoterminowych się skończyło. W związku z niestosownymi wypowiedziami w programie odeszły dwie firmy. Wciąż jednak mamy mocną grupę partnerów, którzy są z nami na dobre i na złe i to w perspektywie długoterminowej. To nasze główne źródło przychodów i duży fundament do dalszego rozwoju kanału – mówi Sawicki w rozmowie z Sosnowskim.

Prezes KS dodaje, że trudniej było również pozyskać nowych sponsorów w czasie perturbacji, odejścia Krzysztofa Stanowskiego i „dramy” innych dziennikarzy stojących na czele kanału. Budżet zależy też w dużej mierze od sukcesów polskich sportowców.

Członkowie zarządu wypłacili sobie mniejsze dywidendy za 2023 rok niż poprzedni. W sumie „zaledwie” 2,75 mln złotych. Wcześniej były to 4 miliony. Nie wiadomo natomiast, jakie zapisy mają w umowach Maciej Wandzel i Krzysztof Stanowski.

– Wydatków też mieliśmy przy tym sporo, trzeba było zainwestować w jedno i drugie studio, a teraz doszedł też portal internetowy. Pod koniec zeszłego pojawiały się natomiast głosy, że koniec Kanału Sportowego jest bardzo bliski. Oczywiście mieliśmy swoje problemy, ale teraz widzimy, że najgorsze już za nami. Ludzie docenili zmiany w naszej ramówce. Wciąż mamy silną markę i lojalną grupę widza sportowego – skwitował Sawicki.

FOT: Kanał Sportowy / YT

Udostępnij

Translate »