Kibic w krawacie jest mniej… wylewny

Dane z serwisów biletowych nadchodzących mistrzostw świata w Katarze wskazują, że reprezentacja Polski — teoretycznie — nie będzie musiała martwić się o wsparcie z trybun. Mimo horrendalnych cen związanych z wyjazdem, pobytem i biletami, biało-czerwoni fani wypełnią połowę stadionów podczas meczów z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną.

Cały świat krytykuje pomysł organizacji mistrzostw świata w Katarze. Najdroższa w historii impreza w najmniejszym kraju-gospodarzu wiąże się z gigantycznymi wydatkami także dla kibiców. Ogromnym problemem jest baza hotelowa, bo całe państwo ma około 125 tys. miejsc hotelowych, a podczas mundialu Katar odwiedzi od 800 tys. do miliona kibiców. W kulminacyjnym momencie może to być nawet powyżej 500 tys. kibiców na raz, co sprawia duży problem i — przede wszystkim — w absurdalnym stopniu winduje ceny.

Dzisiaj (stan na 5 listopada) znalezienie noclegu poniżej 1700 dolarów za dobę(!) graniczy z cudem. Jeśli do tego dodamy ceny lotów (około 10 tys. złotych za osobę w obie strony), biletów na mecze i koszty zwykłego życia, jedzenia itd., to wychodzi nam zawrotna i wręcz nieosiągalna dla przeciętnego zjadacza chleba suma. Czy to oznacza, że Robert Lewandowski i spółka nie będą mogli liczyć na wsparcie dwunastego zawodnika w postaci kibiców? Okazuje się, że czysto teoretycznie — nie. Osoby deklarujące kibicowanie reprezentacji Polski wykupiły już blisko 22 tys. wejściówek na mecz z Meksykiem (dokładnie 21 822), podobną ilość na spotkanie z Argentyną oraz ponad 21,5 tys. biletów na przedzielające je starcie z Arabią Saudyjską.

Mecze z Meksykiem i Argentyną rozegrane zostaną na 974 Stadium, mogącym pomieścić 40 tys. kibiców. Oznacza to, że sympatycy Biało-Czerwonych zajmą ponad połowę miejsc. Na Education City Stadium, gdzie grać będziemy z Saudyjczykami, może wejść 45 tys. fanów, więc tu nasi kibice mogą być w delikatnej mniejszości.

Prestiż to być. Kibicować? Już niekoniecznie

Na powyższe liczby składają się bilety z puli ogólnej, wejściówki przyznawane drużynom grającym w mistrzostwach (8% pojemności stadionu) oraz te, które do rozdysponowania mają federacje. Ostatnie trafiają do rodzin piłkarzy, działaczy i sponsorów poszczególnych związków. Pozostali wymienieni będą musieli za bilety płacić i ponieść wszystkie pozostałe koszty.

Pojawiają się wątpliwości, czy w tych okolicznościach na trybunach zasiądą prawdziwi kibice, zdzierający gardło, czy tzw. pikniki, dla których największą wartością będzie pokazanie znajomym, że jest się na meczu i zamiast kibicować, będą robić zdjęcia, zwiedzać, narzekać na brak alkoholu, a jedyne co zaśpiewają na stadionie, to hymn przed pierwszym gwizdkiem.

Doświadczenia z ostatnich lat pokazują, że im droższy bilet na mecz, tym słabszy doping. W Anglii kultura kibicowania jest inna. Tam zamożny kibic często wybiera trybunę za bramką, by wraz z pozostałymi śpiewać i dopingować. W Polsce w dużej mierze mecze piłkarskie wciąż kojarzą się z patologią i raczej nie przyciągają na trybuny biznesu, a jeśli już, to takie osoby zasiadają w lożach VIP lub ewentualnie na neutralnych sektorach. I oczywiście nie ma w tym nic złego ani dziwnego, zwłaszcza że fani np. w ekstraklasie często z byka patrzą na tzw. krawaciarzy na trybunie dla Ultrasów. To ma później przełożenie na mecze kadry, a w tym przypadku cierpi na tym atmosfera.

Nie można wrzucać wszystkich do jednego wora, lecz patrząc na ostatnie lata, trzeba wprost powiedzieć, że atmosfera na meczach kadry w niczym nie przypomina „kotła czarownic”, z jakim mieliśmy do czynienia na przełomie wieków na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Doszło do tego, że od jakiegoś czasu na telebimie stadionu PGE Narodowy w trakcie spotkań Biało-Czerwonych wyświetlane są… przyśpiewki wraz z instrukcją(?) wykonania.

  

Nie wygląda to dobrze, ale trudno spodziewać się, że na mundialu — gdzie nawet tego typu „instrukcji” nie będzie — doping będzie na wyższym poziomie. Teoretycznie trybuny w znacznym stopniu będą biało-czerwone, ale ile będzie kibica w kibicu? Można mieć wątpliwości i raczej trudno będzie nazwać polskich fanów w Katarze dwunastym zawodnikiem. Pozostaje mieć nadzieję, że kibice pozytywnie zaskoczą. Winę za taki stan rzeczy należy w 100% przypisać FIFA. Wybór Kataru na organizatora mistrzostw się nie broni i to pod niemal każdym względem.

FOT. Pexels

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »