Klubowe Mistrzostwa Świata w zarabianiu kasy

Przy okazji rozgrywanych w Maroku Klubowych Mistrzostw Świata wrócił temat głębokiej reformy tych rozgrywek. Wielkim zwolennikiem daleko idących zmian jest prezydent FIFA Gianni Infantino, a w opozycji stoją najwięksi gracze w Europie i sama UEFA. Jeśli ci pierwsi założą jednak Superligę, której FIFA i UEFA boją się jak diabeł wody święconej, reforma KMŚ nabierze realnych kształtów.

Klubowe Mistrzostwa Świata to impreza rozgrywana od 2000 roku. Pierwsza edycja miała miejsce w Brazylii (São Paulo i Rio de Janeiro), a mistrzem zostało Corinthians. Później przez cztery lata turniej zniknął z piłkarskiego terminarza i powrócił w 2005 roku (w japońskich Jokohamie i Tokio). Od tamtej pory rozgrywany jest regularnie co rok, a udział w nim biorą aktualni zwycięzcy europejskiej, azjatyckiej i afrykańskiej Ligi Mistrzów, triumfatorzy Copa Libertadores, Ligi Mistrzów CONCACAF, Oceanii i przedstawiciel gospodarza. Upraszczając: mistrzowie poszczególnych kontynentów oraz gospodarz.

  

Już wtedy zespoły z Europy i Ameryki Południowej rozpoczynały turniej dopiero od półfinału, a zespoły afrykańskie, azjatyckie i północnoamerykańskie od ćwierćfinału. Gospodarz i zwycięzca Ligi Mistrzów w Oceanii grały play-off o miejsce w ćwierćfinale. Ostatnie dziewięć edycji wygrywali triumfatorzy europejskiej Ligi Mistrzów, mimo że często podchodzili do turnieju w sposób lekceważący. Wystawiali rezerwowe składy, grali młodzieżą i przede wszystkim nie na 100 proc. swoich możliwości.

Mundial dla klubów

Po części wynikało to z mało dogodnego terminu (przełom roku kalendarzowego lub jego początek), bo Klubowe Mistrzostwa Świata rozgrywane są w trakcie sezonu ligowego. Trenerzy często woleli dać odpocząć najlepszym zawodnikom albo przetestować nowe rozwiązania taktyczne. Deprecjonowanie przez Europejczyków KMŚ jest dla FIFA świetnym pretekstem, by zrewolucjonizować turniej. Głównym pomysłodawcą jest cieszący się bardzo złą sprawą prezydent tej instytucji Gianni Infantino.

  

Szwajcar chciałby zrezygnować z rozgrywania KMŚ co roku i zamiast tego organizować raz na cztery lata turniej na kształt mundialu. W jego zamyśle udział brałyby 32 drużyny, podzielone na osiem grup po cztery zespoły. Nie są znane szczegóły kwalifikacji, ale zdaniem niemieckich mediów z Europy zapraszani byliby triumfatorzy Ligi Mistrzów, Ligi Europy oraz Ligi Konferencji, a także zwycięzcy turniejów rozgrywanych pomiędzy nowymi klubowymi mistrzostwami świata.

Organizatorem pierwszych KMŚ w nowym formacie według Infantino miałyby być Stany Zjednoczone w 2025 roku. Ta kandydatura ma kilka zalet: po pierwsze USA rok później wraz z Kanadą i Meksykiem będą gospodarzem mundialu, więc byłby to dobry sprawdzian. Po drugie — futbol w tym kraju cały czas wymaga promocji na szeroką skalę, bo to ogromny rynek, na którym cały czas prym wiodą inne sporty drużynowe.

Sprzeciw ECA i UEFA

Pomysł ten najwięcej wrogów ma wśród największych graczy, czyli klubów europejskich. Mocny sprzeciw wyraziła ECA (Europejskie Stowarzyszenie Klubów, zrzeszające 220 największych zespołów na Starym Kontynencie). Jej zdaniem nie ma miejsca w terminarzu nie tylko europejskiej, ale i światowej piłki na taki turniej. W wątpliwość poddawany był także potencjalny poziom tej imprezy, który najprawdopodobniej zostałby zdominowany przez zespoły z Europy i Ameryki Południowej.

Kontrargumentem FIFA jest wskazanie na tradycyjny mundial, gdzie potrafią wybić się i zaskoczyć ekipy z Afryki (patrz Maroko w półfinale MŚ w Katarze) czy Azji (np. Korea Południowa w 2002 roku). Został on jednak odbity w rozmowach z ECA. Stowarzyszenie wskazało, że większość reprezentacji spoza Europy, które osiągały dobre wyniki na mistrzostwach świata, niemal zawsze opierały się na piłkarzach występujących na co dzień w klubach europejskich.

  

Co ciekawe pomysł Infantino nie podoba się też podlegającej FIFA federacji UEFA. Europejska centrala piłkarska twierdzi, że klubowy mundial mógłby negatywnie wpłynąć na prestiż jej flagowych rozgrywek, czyli Ligi Mistrzów.

Superliga kluczem do reformy KMŚ?

W tej chwili panuje przekonanie, że FIFA okrakiem wycofuje się z tego pomysłu, ale w przypadku tak skompromitowanej i skorumpowanej do szpiku kości organizacji niczego nie można być pewnym. ECA nie podobało się przeniesienie mundialu w Katarze (pomijając sam fakt organizacji mistrzostw świata właśnie w tym miejscu) na termin, w którym w Europie jest zima, ale kierująca się przede wszystkim własnymi interesami i nieustanną chęcią zysku FIFA jednak to zrobiła. Sama zachęca do nowego pomysłu kluby, twierdząc, że każdy finalista nowych klubowych mistrzostw świata może zarobić po 50 mln funtów.

Czymś, co może urealnić powstanie klubowego mundialu, jest Superliga. Jej wizja znów staje się realna, bo „krzywdzone” przepisami Financial Fair Play kluby jak Juventus, Manchester City, FC Barcelona, Real Madryt, a nawet nic nierobiące sobie z tego do tej pory PSG, znów przychylniej spoglądają na ten projekt.

  

FIFA grozi im za to wykluczeniem ze swoich struktur (czyli także z szeregów podlegającej jej UEFA), ale wyżej wymienione marki — i spore grono innych — zdają się tym szczególnie nie przejmować. Niektórym jest to nawet na rękę. Jeśli do tego dojdzie, to FIFA i UEFA będą potrzebowały wypromowania i lepszej ekspozycji klubów, które pod ich egidą pozostaną. Wtedy klubowy mundial nabierze większego sensu.

Warto dodać, że zdaniem brytyjskiej prasy pomysł Infantino nie podoba się tylko europejskim krezusom, bo zarówno AFC (azjatycka federacja piłkarska), CAF (afrykańska federacja), CONMEBOL (Ameryka Południowa), CONCACAF (Ameryka Północna, Środkowa i Karaiby) i OFC (Oceania) przychylnie spoglądają na ten projekt. Projekt ukierunkowany na dalsze napychanie sobie kieszeni przez FIFA, ale też szansę na stworzenie czegoś zupełnie nowego. Kluczem do reformy prezydenta FIFA będzie ewentualne powstanie Superligi.

FOT. Pixabay

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »