Korona Kielce – banda świrów? Dawno i nieprawda

Korona Kielce wygrała baraże o awans do PKO Ekstraklasy i wraca do krajowej elity po dwuletniej przerwie. Ważne role w klubie odgrywają Paweł Golański i trener Leszek Ojrzyński, ale z legendarną „bandą świrów” mają już coraz mniej wspólnego. Jak będzie ekstraklasowa Korona?

Korona Kielce z szerszą publicznością żegnała się dwa lata temu, jako klub zrujnowany sportowo, finansowo i wizerunkowo. Niemieccy właściciele zostawili po sobie spaloną ziemię i długi, po czym pozbyli się akcji. Nie została po nich nawet ekstraklasa, bo w sezonie 2019/20 Korona z hukiem spadła z ligi. Wydawało się, że będzie to samonapędzająca się spirala ciągnąca klub w dół, ale do akcji wkroczyło miasto i zaskakująco szybko postawiło jedną ze swoich wizytówek na nogi. Dwa lata po tamtych wydarzeniach Złocisto-Krwiści wracają do elity, są dobrze ułożeni pod kątem organizacyjnym, mają należycie funkcjonujące rezerwy i drużyny w Centralnych Ligach Juniorów. Czego należy spodziewać się po Koronie w sezonie 2022/23?

Ikony, które działają na wyobraźnię

Nie byłoby powrotu do ekstraklasy, gdyby nie osoba dyrektora sportowego i trenera. Wprawdzie Korona zaczynała sezon z trenerem Dominikiem Nowakiem na ławce, ale po serii nieco słabszych wyników zastąpił go Leszek Ojrzyński. Dla 50-letniego już szkoleniowca było to drugie podejście do pracy w Kielcach, zwieńczone niemałym sukcesem. Dysponował szeroką i doświadczoną kadrą, budowaną rozsądnie przez dyrektora Pawła Golańskiego, swojego byłego podopiecznego. W tamtej drużynie Golański był jednym z kapitanów, a bardzo ważną rolę odgrywał m.in. Jacek Kiełb. Ten sam, który strzelił bramkę decydującą o zwycięstwie w dogrywce finału baraży z Chrobrym Głogów.

  

Popularny „Ryba” ma już 34-lata i dopiero co wrócił po zerwaniu więzadeł krzyżowych, ale pokazał swój kielecki charakter, bez którego awansu by nie było.

Banda świrów? To już przeszłość

No właśnie, kielecki charakter. Większość osób kojarzy Koronę z legendarną bandą świrów, kiedy zespół prowadzony przez Ojrzyńskiego miał w składzie takich zakapiorów jak Maciej Korzym, Radek Dejmek, Kamil Kuzera, Paweł Golański, Vlastimir Jovanović czy Zbigniew Małkowski. Dzisiejsza Korona stara się zedrzeć tę łatkę, bo choć podobnie jak wtedy bazuje na grze w niskim i średnim pressingu, ukierunkowanym na przejęcia piłki i szybkie kontry, to zdecydowanie lepiej gra w piłkę. Przynajmniej tak uważają eksperci od Fortuna 1 ligi i sami piłkarze.

– Mam nadzieję, że wygrywając baraż z Chrobrym pokazaliśmy chociaż część bandy świrów, choć podkreślam, że nimi nie jesteśmy. Stanowimy inną drużynę i myślę, że dzisiaj w jakimś stopniu dorównywaliśmy tym chłopakom, którzy wcześniej przyciągali tutaj tłumy kibiców, lecz innymi aspektami – mówił po finale baraży ich bohater Adam Frączczak.

Doświadczenie i duch szatni

Korona jeszcze przed rozpoczęciem sezonu budowała drużynę na awans. Zimą też wzmocniły ją mocne nazwiska. Zakontraktowano całą plejadę piłkarzy z bogatym ekstraklasowym doświadczeniem. Idąc od tyłu byli to bramkarz Konrad Forenc (ponad 50 meczów w ekstraklasie w barwach KGHM Zagłębia Lubin), obrońcy Michał Koj (ex Górnik Zabrze), Piotr Malarczyk (m.in. Piast Gliwice) i Adrian Danek (Sandecja, Cracovia), pomocnicy z ekstraklasową przeszłością tacy jak Dawid Błanik (ex Pogoń Szczecin), doświadczony Łukasz Sierpina czy Gruzin Luka Zarandia (niegdyś Arka Gdynia) i napastnik Adam Frączczak — żywa legenda Pogoni Szczecin. Jeśli dodamy do tego doświadczonego ukraińskiego stopera Kyryło Petrowa, wyróżniającego się na swojej pozycji w słowackiej ekstraklasie 24-letniego pomocnika Dalibor Takáča i napastnika reprezentacji Białorusi Jewgienija Szykawkę, to mamy pełen obraz drużyny skonstruowanej pod walkę o awans i to bezpośredni.

Postaci takie jak Malarczyk czy nawet kontuzjowany Kiełb to osoby bardzo mocno związane z Koroną, jej kibicami, pamiętający najlepsze ekstraklasowe czasy. Ich rola była nie do przecenienia, czego nie ukrywa sam trener Ojrzyński. Takie postaci to żywy duch szatni, często przedłużenie szkoleniowca, robiące atmosferę. Zespołowość to jeden z największych atutów Korony.

Za dobrzy na pierwszą ligę, za słabi na ekstraklasę?

W kadrze Złocisto-Krwistych jest przynajmniej kilku, a może nawet kilkunastu zawodników, którzy mają coś do udowodnienia na poziomie ekstraklasy. Wielu z nich zostało za szybko skreślonych, nie dostało prawdziwej szansy albo uznano, że będą już szli w dół i oddano ich bez większego żalu. Wiele nazwisk już padło w tym artykule: 34-letni Frączczak, który kończy sezon z 7 bramkami i 6 asystami, autor 7 goli i 7 asyst Dawid Błanik, Jakub Łukowski, który odbił się od ekstraklasowej Wisły Płock, a na zapleczu był wyróżniającą się postacią najpierw w Miedzi Legnica, a w tym sezonie w Koronie, dla której strzelił 9 bramek i dołożył 3 asysty.

Do tego piłkarze defensywni, jak skreślony w Górniku Zabrze Michał Koj, albo wiecznie rezerwowy w Zagłębiu Lubin bramkarz Konrad Forenc, bez których także tego awansu by nie było. Obecnie mocno krytykowany jest także podstawowy młodzieżowiec kielczan Marcin Szpakowski. Finał baraży zawalił, bo po jego dwóch kardynalnych błędach Chrobry strzelił dwie bramki, ale przez to nikt już nie pamięta, że ma za sobą bardzo udany sezon. Kiedy odchodził ze Śląska Wrocław, wszyscy we Wrocławiu byli oburzeni. Mówiono, że WKS traci jeden ze swoich największych talentów. W Fortuna 1 lidze wielokrotnie udowodnił, że jest materiałem na bardzo dobrego pomocnika, ale teraz zarówno on, jak i wyżej wymienieni muszą potwierdzić swoje umiejętności i formę na poziomie ekstraklasy. Dla wielu z nich będzie to ostateczna weryfikacja.

Dwa-trzy transfery i spokojne utrzymanie

Dzięki zaangażowaniu miasta i jednego z głównych sponsorów (Suzuki Motor Polska) klub szybko pozbył się niemal wszystkich długów, przebudował kadrę, zatrudnił powszechnie cenionego trenera i cieszy się z powrotu do krajowej elity. Nie należy się spodziewać, że Korona będzie żyć tam ponad stan, robić transfery, na które nie będzie jej stać, ale nie wróci też do bycia przechowalnią zawodników znajomych agentów poprzednich właścicieli. Celem będzie spokojne utrzymanie, a dopiero potem dalszy rozwój.

Dla wielu zawodników może być to sezon o być albo nie być na poziomie ekstraklasy. W Kielcach dostaną na to szansę, ale nie oznacza to, że wzmocnień nie będzie. Dyrektor Golański wie, że nie może oprzeć drużyny wyłącznie o zawodników, którzy wywalczyli awans. Trener Ojrzyński liczy na 2-3 transfery graczy będących w stanie od razu podnieść jakość wyjściowej jedenastki. W przerwie zimowej ocenimy, czy była to dobra decyzja.

FOT. Wikimedia Commons

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »