„Nowy Messi” i „Następny Ronaldo” – Zbadaliśmy trend medialny, który zmarnował wiele karier

Raz na jakiś czas, gdzieś na świecie czyjaś kamera uchwyca dziecko, wyraźnie lepsze w piłkę od swoich rówieśników. Wówczas media sportowe sięgają po najstarszą i najbardziej wyświechtaną z narracji – tym właśnie sposobem rodzi się kolejny „nowy Messi” czy „następny Ronaldo”. Innym razem porównania powstają jeszcze prostszą drogą – utalentowany młody Argentyńczyk? Świeży talent w Manchesterze United? A może po prostu skrzydłowy z zadbaną fryzurą? Stety-niestety – niewiele trzeba, by w gazetach wygrać łatkę przyszłego seryjnego zwycięzcy Złotej Piłki. Zainspirowany tym zjawiskiem, zgromadziłem równo dekadę medialnych publikacji, by sprawdzić ilu dotąd mieliśmy nowych Messich czy Ronaldo i przy okazji – czy któremukolwiek udało się wspiąć na wróżony mu szczyt?

Apelatywizacja jest procesem upospolicenia znaczenia nazwy własnej, przez co zaczyna ona obejmować całą klasę podobnych do siebie przedmiotów. Z życia codziennego znamy przede wszystkim adidasy będące określeniem każdego buta sportowego, czy choćby maggi i vegetę – dowolnej marki, w każdej kuchni. Wydaje się, że w kontekście sportowym, nazwiska dwóch prawdopodobnie najlepszych piłkarzy w historii powoli przybierają charakter apelatywów, którymi określa się całe grupy porównywalnych zawodników.

Przede wszystkim jednak są punktem odniesienia, finalną poprzeczką na spektrum piłkarskich umiejętności. Dzieci grają w piłkę po to, by stać się Messim czy Ronaldo. Ich często nadambitni rodzice wożą ich na 3 treningi w tygodniu po to, by wychować Messiego czy Ronaldo. Skauci zjeżdżają cały świat w poszukiwaniu Messiego czy Ronaldo. Wyższego pułapu po prostu nie ma.

„Messi” i „Ronaldo” to synonimy szczytu.

Metodologia

To najmniej interesujący fragment, więc w telegraficznym skrócie:

Dane, które zebrałem w tym badaniu pochodzą z drugiej dekady bieżącego wieku. Otwierający rok 2010 to kolejno rok i 2 lata po zdobyciu przez Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego ich pierwszej Złotej Piłki, z kolei okres 2020-2022 wydaje się być wciąż zbyt świeży, by zweryfikować zasadność dziennikarskich porównań.

Bazę danych wypełniłem więc łącznie 1600 wynikami z wyszukiwań Google – po 80 z każdego z 10 lat, osobno dla obu piłkarzy. Każdy z wyników zawierał przynajmniej jedną anglojęzyczną wzmiankę o “new Messi/Ronaldo” (albo jakąś zbliżoną alterację, np. „next Cristiano Ronaldo” czy “Messi successor”).

Po odsianiu nieistotnych danych (na pierwszy plan z uporem maniaka pchał się Hard Rock Cafe i ich „new Messi burger” czy wszelkie sklepy sprzedające nowe buty z kolekcji Messiego czy Ronaldo) na placu boju pozostało mniej niż 1/3 wyników. Liczbowo ujęte poniżej:

Kogo i skąd typowano najczęściej?

Zaszczytny tytuł pierwszego z „nowych Messich” przypada Paulo Dybali. Jego nazwisko po raz pierwszy zaczęło się przebijać w okolicach 2014 roku, kiedy Argentyńczyk o polskich korzeniach był jeszcze mało znanym talentem w szeregach włoskiego Palermo. Błyskawiczny wystrzał i transfer do Juventusu zadziałał na wyobraźnię dziennikarzy, którzy przylepili mu wiadomą łatkę łącznie 36 razy.

Później ten tytuł (podobnie jak drugiemu w rankingu Bojanowi Krkiciowi – 32 wzmianki), zaczął mu mocno ciążyć, a sam zawodnik zaczął się z mediami przerzucać gorącym ziemniakiem. Gazety z uporem pisały, że Dybala jest nowym Messim, a Argentyńczyk udzielał kolejnych wywiadów mówiąc, że wcale nim nie jest.

Po stronie Ronaldo media również daleko nie sięgały, bo skupiły się na drużynie narodowej. Joao Felix (24 wzmianki) co prawda stylem gry niespecjalnie przypomina starszego kolegę, ale jego ścieżka z ligi portugalskiej do wielkiego klubu wywołała oczywiste skojarzenia. Cała pierwsza dziesiątka (z wyjątkiem Kyliana Mbappe i Garetha Bale’a) opiera się na dość prostym schemacie – młody atakujący w Manchesterze United lub reprezentacji Portugalii? Następny Ronaldo.

Jeszcze wyraźniej taką zależność widać w przypadku rzekomych sobowtórów Messiego – każdy wyróżniający się zawodnik w kadrach młodzieżowych Barcelony albo dowolnego zespołu w argentyńskiej Primiera Division z automatu stawał się medialną maskotką.

Szczególnymi przypadkami byli dwaj 7-latkowie – Leonel Angel Coira i Claudio Nancufil (kolejno 4 i 12 wzmianek). Pierwszy z nich, analogicznie do Messiego, został wypatrzony przez Real Madryt w Argentynie, a drugiemu we wczesnym dzieciństwie przyklejono łatkę „Messiego z Andów”. O Nancufilu rozpisywały się największe media świata, wróżąc mu olbrzymią karierę i łącząc go z czołowymi klubami (według niektórych źródeł testowano go w Barcelonie). Dziś mają kolejno 18 i 17 lat, a słuch o nich zaginął (obaj najprawdopodobniej trenują w Argentynie).

Manchester United od lat ma obsesję na punkcie znalezienia nowej wersji CR7 – każdy młody skrzydłowy przyjeżdżający na Old Trafford jest z miejsca wpychany w buty Portugalczyka, co jak dotąd nie pomogło karierze żadnego z nich. Poza wymienionymi na grafice Memphisem Depayem, Nanim (po 19 wzmianek), Wilfriedem Zahą (16), Marcusem Rashfordem (13) i Adnanem Januzajem (10) przymierzano jeszcze kilkunastu nastolatków, w tym Gabriela Obertana (5) Anthony’ego Martiala (9) czy nawet… Diogo Dalota. Pisząc w 2018 o tym ostatnim „The Sun” postawiło dobitny krzyżyk, tytułując tekst: „Był kiedyś porównywany do Cristiano Ronaldo, teraz jest nowym Gary’m Neville’em”.

Najwięcej piłkarzy, siłą rzeczy, pochodzi z Europy (w tym głównie z Anglii, co jest efektem analizy anglojęzycznych artykułów) i Ameryki Południowej, jednak to w Azji dzieje się najciekawiej. Głodny gwiazd światowego formatu kontynent od dawna próbuje wykreować piłkarza, dzięki któremu zacząłby się liczyć w światowym futbolu (takim stał się w międzyczasie Heung-min Son, który znalazł się w zestawieniu z jedną wzmianką).

W efekcie, tuż obok Messiego czy Ronaldo, azjatyccy dziennikarze, próbując promować lokalną młodzież, dopisywali nazwiska (z perspektywy) zupełnie niedorzeczne. Chanathip Songkrasin miał wynieść na wyżyny tajską piłkę, Humam Tariq – irakijską, a o futbolu w Malezji świat miał usłyszeć dzięki Wanowi Kuzain Wan Kamalowi oraz Faizowi Nasirowi. Z kolei Indonezyjczyk Tristan Alif Naufal nawet napisał sam o sobie książkę, wyjaśniając dlaczego nazwano go „nowym Messim”.

Komu się udało, a kto przepadł?

Jako miarę sukcesu piłkarza, ze względu na brak lepszych wyznaczników, wybrałem najwyższą historyczną wartość transferową na portalu Transfermarkt. Selekcjonując więc piłkarzy, którzy pojawili się w minimum dwóch artykułach (celem odsiania przypadkowych wyników, jak np. artykuły o zawodach z gazetek szkolnych), udało się wytypować zarówno 10 najlepszych, jak i najbardziej nieudanych prognoz dziennikarskich.

(Przy tabelce z najgorszymi typami należy wziąć pod uwagę, że łącznie ponad 40 piłkarzy nie ma profilu na TM, więc niemożliwe było ustalenie ich wartości).

Pierwsze miejsce na obu listach zajął obecny atak PSG, Neymar i Kylian Mbappe, którzy – nomen omen – grają w tercecie z Lionelem Messim. Dziesiątkę „Messich” zamyka niegdyś światowej klasy niemiecki talent, Mario Gotze, który swoją łatkę zawdzięcza Franzowi Beckenbauerowi. Co ciekawe, były zawodnik m.in. Borussi Dortmund w wywiadzie przyznał, że wolałby być porównywany do Ronaldo.

Na drugim końcu spektrum ulokowali się w dużej mierze piłkarze ze wspomnianych azjatyckich „akcji promocyjnych”, w tym doskonale znany polskim kibicom Egy Maulana Vikri, ale także niesamowicie „pompowani” przed laty Hachim Mastour i Gai Assulin. W przypadku Ronaldo zabrakło aż tak spektakularnych niewypałów, natomiast listę otwiera piłkarz będący swoistym symbolem całego tego trendu – Bebe (złoty medalista Premier League, Bebe). Piłkarz, którego sir Ferguson nawet nie widział na oczy przed transferem do Anglii, jeden z najgorszych napastników w historii Czerwonych Diabłów.

Warto też spojrzeć na mniej lub bardziej udane „akcje skautingowe” mainstreamowych mediów. Poniżej widzą Państwo listę piłkarzy, którzy na łamy prasy trafili najpóźniej w wieku 15 lat. Szczególne emocje budzi tu Takefusa Kubo, który – wraz z Ansu Fatim – był bohaterem klipów z młodzieżowych meczów La Masii, mając zaledwie 10 lat. W oczy rzuca się także najmłodszy w zestawieniu, syn Juana Pablo Angela, Tomas, który urzekł dziennikarzy fantazyjnym dryblingiem na młodzieżowym turnieju, podczas którego miał lat jedynie 8. Dziś gra w Atletico Nacional w Kolumbii.

Nie zabrakło też miejsca dla jedynego reprezentanta Polski w całej analizie (niestety brak anglojęzycznych artykułów dotyczących Dawida Hanca), Bena Ledermana. 15-latek, będąc w La Masii, był wówczas nadzieją amerykańskiej piłki.

Media, media, media… czyli kto?

Zbierając dane, równolegle odnotowywałem najczęściej powtarzające się w analizie portale medialne. Ze względu na badanie treści anglojęzycznych, siłą rzeczy prym wiodą redakcje z Wielkiej Brytanii i USA, natomiast gros treści pochodzi także z Azji i Afryki.

Fotel niekwestionowanego lidera pod kątem liczby wskazanych piłkarzy należy do Bleacher Report, skąd pochodzi prawie co dziesiąty zawodnik z całego zestawienia. Amerykańska redakcja najczęściej przygotowywała rankingi i galerie piłkarzy z łatką „nowego Messiego/Ronaldo”, stąd dysproporcja między liczbą piłkarzy a artykułów.

W kwestii odrębnych artykułów z analizowanymi frazami – takich najwięcej można znaleźć w brytyjskim The Mirror (29 tekstów).

Fun and trivia

Jak to często bywa, kiedy majstruje się przy tak obszernej liczbie treści, po drodze pojawiło się kilka nietypowych anomalii:

I prawdę mówiąc, trudno zdecydować, czy bardziej zaskakująca jest tu obecność borsuka Minty’ego czy Calluma Chambersa…

Co jeszcze można powiedzieć na podstawie całego badania?

  • Określenie „Nowy Messi” nie zawsze oznacza porównanie do umiejętności Argentyńczyka – przeważnie tą frazą opisywano kogoś po prostu dobrego w piłkę, na co wskazuje duża dysproporcja np. w Afryce czy w Azji.
  • W przypadku aż 20 piłkarzy pojawiło się porównanie zarówno do Messiego, jak i Ronaldo, czasami nawet na łamach tych samych mediów. Najczęściej byli to: Kylian Mbappe (Messi: 8; Ronaldo: 16), Neymar (13;7) i Eden Hazard (5;8)
  • Szczególnie nośne są przypadki kilkuletnich dzieci wyróżniających się na tle rówieśników. Przykładowo, wówczas 6-letni Australijczyk Antonio Hanxhari został nazwany „nowym Messim” po tym jak w 14 meczach strzelił swoim rówieśnikom… 124 bramki.

To, o czym jednak mówi się w tym kontekście znacznie mniej, to jak krzywdzące dla kariery młodego piłkarza może być zbyt lekkomyślne nadanie mu łatki objawienia. Bojan Krkić czy Gerard Deulofeu, dwa znakomite niegdyś talenty z La Masii, po latach opowiadali jak znacząco ucierpieli na regularnych porównaniach do Messiego. Mimo że obaj zrobili świetne kariery (prawdopodobnie na miarę swoich możliwości), przez długie lata będą jednak wspominani jako zmarnowane talenty.

Obok Krkicia i Deulofeu, wśród wylistowanych w tej analizie nazwisk znajduje się szereg młodych chłopców, którzy po zbyt wczesnej ekspozycji medialnej zwyczajnie przepadli i nie byłoby przesadą założyć, że nie dźwignęli presji, na którą nie byli jeszcze gotowi.

A nowego Messiego czy Ronaldo jak szukaliśmy, tak wciąż szukamy.

Na koniec zamieszczamy listę piłkarzy z co najmniej dwoma wzmiankami:

Zdjęcia: Twitter

Rafał Hydzik

Udostępnij

Translate »