Kto jeszcze może dać nam radość w Pekinie?
Już jest lepiej, niż mogło być. Dawid Kubacki sięgnął po brązowy krążek na skoczni normalnej, otwierając dorobek medalowy Polaków na igrzyskach w Pekinie. Niewykluczone, że będzie to jedyny medal przywieziony przez naszą reprezentację, gdyż przez wielkie zamieszanie z testami na COVID-19 odpadła jedyna nasza faworytka – Natalia Maliszewska. Gdzieniegdzie wciąż tli się nadzieja. Szalejąca pandemia sprawia, że wszystko się zmienia.
Medal Dawida Kubackiego był niespodzianką, ale lecąc do Pekinu, w zasadzie tylko na nie mogliśmy liczyć. Forma naszych skoczków w sezonie olimpijskim woła(ła?) o pomstę do nieba i tylko niepoprawni optymiści mogli się łudzić, ze nasi wystrzelą z formą po przylocie do Azji.
Eksplozji nie było, chociaż jeden wygrany trening przez Kamila Stocha i dobre miejsca naszych reprezentantów (głównie Stocha i Piotra Żyły) w pozostałych jednostkach mogły dawać cień nadziei. Dodatkowym atutem okazała się olimpijska skocznia, na której często panują loteryjne warunki wietrzne. Jakieś szanse były, ale nikt nie spodziewał się, że odpali właśnie 8. po pierwszej serii Kubacki. Kto jeszcze może sprawić nam tak miłą niespodziankę? Oto 5 dyscyplin, na które szczególnie warto zwrócić uwagę.
1. Skoki narciarskie
Medale na skoczni normalnej (HS 106) zostały już rozdane, ale przed nami kolejne emocje. W sobotę (12 lutego) rozegrany zostanie konkurs indywidualny na skoczni dużej (HS 140), której punkt konstrukcyjny umieszczony jest na 125 metrze. Wprawdzie Biało-Czerwoni nie będą tam faworytami, ale na normalnej też nie byli, a skończyło się medalem Kubackiego i dobrym występem Stocha (6. miejsce), który po pierwszej serii zamykał podium. Wiele pokażą też piątkowe kwalifikacje i poprzedzająca je seria próbna. Kandydatów jest trzech: Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła. Każdego z nich w równym stopniu stać na sprawienie miłej niespodzianki.
Jeszcze bardziej liczyć będziemy na nasze orły w poniedziałek 14 lutego, kiedy to na tym samym obiekcie rozegrany zostanie konkurs drużynowy. Realny cel wyznaczony przez sztab i PZN to miejsce w pierwszej piątce, ale znacznie mądrzejsi będziemy po sobotnich zawodach. Zobaczymy także, kogo z rywali może zabraknąć. Norwegowie wczoraj dowiedzieli się, że nie pomoże im Johann Andre Forfang, który w ostatnim teście tuż przed wejściem na pokład samolotu lecącego do Chin uzyskał pozytywny wynik testu na COVID-19 i musiał pozostać w kraju. Norwegowie nie wiedzą nawet, czy uda im się sprowadzić wartościowe zastępstwo.
2. Snowboard
Najwięcej pozytywów pojawiło się w zasadzie tuż przed igrzyskami. Obecny sezon Pucharu Świata przyniósł nam kilka objawień i niespodziewanie dobrych rezultatów. Takowym było np. zwycięstwo Aleksandry Król w slalomie gigancie równoległym na zawodach w austriackim Simonhöhe. To pierwszy triumf 31-latki w Pucharze Świata, ale za to w najlepszym możliwym momencie.
W Pekinie reprezentuje nas pięciu snowboardzistów. Wszyscy startują w slalomie gigancie równoległym. Medal kogokolwiek z piątki Aleksandra Król, Oskar Kwiatkowski, Michał Nowaczyk, Weronika Biela-Nowaczyk i Aleksandra Michalik będzie niespodzianką, ale w przypadku pierwszej trójki wyżej wymienionych nie sensacją. To po prostu ma prawo się udać. Wszystko rozstrzygnie się we wtorek 8 lutego.
3. Narciarstwo alpejskie
Dziesiątki lat naszych reprezentantów w tej dyscyplinie – jednej z najbardziej klasycznych na zimowych igrzyskach olimpijskich – nie było wcale, albo byli tylko tłem. Teraz pojawiło się nazwisko, które jest w stanie namieszać. To niespełna 28-letnia Maryna Gąsienica-Daniel. Zakopianka od jakiegoś czasu regularnie gości w pierwszej dziesiątce na zawodach Pucharu Świata i jest symbolem postępu narciarstwa alpejskiego w kraju nad Wisłą. Obrazuje go także fakt, że łącznie mamy aż sześciu przedstawicieli w Pekinie. Poza Gąsienicą-Daniel są to Magdalena Łuczak, Zuzanna Czapska, Hanna Zięba, Michał Jasiczek i Paweł Pyjas.
Z pozostałej piątki wyróżnia się jedynie Maga Łuczak, która kilkukrotnie zajmowała miejsca w drugiej i trzeciej dziesiątce na zawodach Pucharu Świata. Trudno więc oczekiwać, że ktokolwiek poza Maryną będzie w stanie namieszać. Pierwsze starty ma już za sobą – w poniedziałek była 8. w slalomie gigancie, co już jest najlepszym wynikiem w narciarstwie alpejskim dla Polski od igrzysk w Nagano (1998). Czekamy teraz na jej występ i poprawę tej lokaty w slalomie gigancie równoległym i pozostałych konkurencjach.
4. Łyżwiarstwo szybkie
Od sukcesu Zbigniewa Bródki wszyscy polscy kibice chętniej zerkają podczas zimowych igrzysk na zmagania najszybszych łyżwiarzy świata i nie ma w tym przypadku. Wprawdzie żaden nasz reprezentant nie jest wymieniany w gronie kandydatów do medali, ale nie będzie też zaskoczeniem dla całego środowiska, jeśli na podium uplasuje się ktoś z trójki Andżelika Wójcik, Kaja Ziomek i świeżo upieczony mistrz Europy z Heerenveen Piotr Michalski. Wszyscy specjalizują się w wyścigach na 500 metrów. Wójcik i Ziomek mają realne szanse na miejsca w pierwszej piątce, a to już malutki krok od podium. Michalski także wydaje się być zawodnikiem, który trafił z formą na igrzyska, więc na tafli w Pekinie może wydarzyć się wszystko, włącznie z kilkoma medalami.
5. Biathlon
Regularnie od 2006 roku nasi reprezentanci zajmują miejsce w czołowej 10 w przynajmniej jednej z konkurencji. W Turynie (2006) Tomasz Sikora sięgnął po srebrny medal, a Krystyna Pałka (dziś już Guzik) uplasowała się na 5. miejscu w biegu indywidualnym. Cztery lata później do bardzo dobrego wyniku Pałki nawiązały Weronika Nowakowska i Agnieszka Cyl, zajmując w Vancouver (2010) odpowiednio 5. i 7. miejsce. W Soczi (2014) Nowakowska była 7. w sprincie, a odkryciem imprezy była Monika Hojnisz-Staręga, która prawie do końca liczyła się w walce o medal, ostatecznie zajmując 5. miejsce w biegu masowym. W Pjongczangu (2018) była 6. w biegu indywidualnym i to właśnie ona jest naszą największą nadzieją w Pekinie.
Jest także nieobliczalna Kamila Żuk, 24-letnia dwukrotna mistrzyni i wicemistrzyni świata juniorów, medalistka mistrzostw Europy juniorów i mistrzyni Polski seniorek. Mocno liczymy na współpracę duetu Hojnisz-Staręga – Żuk w sztafecie kobiet, gdzie o miejsce w czołowej ósemce powinniśmy być spokojni. Bardzo pozytywnie na całą kadrę naszych biathlonistek miała wpłynąć pomoc w przygotowaniach ze strony Justyny Kowalczyk i trenera Aleksandra Wierietielnego. Dzięki temu cała reprezentacja poprawiła się biegowo, co może mieć niemałe znaczenie podczas konkursów olimpijskich. Trzymamy kciuki!
FOT. Stefan Brending/Wikimedia Commons