Łatwo kochać MMA, gdy się wygrywa

Wygląda na to, że o pas mistrzyni świata w wadze słomkowej UFC znów będzie walczyła nie jedna, a dwie Polki. Do wyścigu obok Joanny Jędrzejczyk powraca Karolina Kowalkiewicz, która wywróciła swoje życie do góry nogami i jest gotowa podjąć kolejną próbę. Ma też plan na wypadek niepowodzenia.

Karolina Kowalkiewicz podczas gali UFC Vegas 56 odniosła długo wyczekiwane zwycięstwo. Była pretendentka do tytułu, nie miała w ostatnio najlepszej passy. Przegrała pięć pojedynków z rzędu. W końcu nadeszło przełamanie i wygrana w pięknym stylu. Łodzianka zmierzyła się w klatce z Amerykanką Felice Herrig i od początku narzuciła jej swoje tempo i styl walki. Polka bardzo dobrze radziła sobie w stójce i klinczu. W drugiej rundzie rzuciła rywalkę na matę i zdołała ją poddać przez duszenie zza pleców. Herrig nie miał wyjścia i musiała odklepać.

  

Po wygranej walce Polka nie kryła łez i wzruszenia i jeszcze stojąc w klatce przyznała, że zmieniła całe swoje życie, aby dobrze przygotować się do pojedynku. Przed galą mówiło się o tym, że dla obu zawodniczek może to być pojedynek o być albo nie być w organizacji UFC. Kowalkiewicz pierwszy raz postawiła na przygotowania się w USA, a nie jak do tej pory w rodzinnej Łodzi. Wyruszyła na Florydę do jednego z najlepszych klubów na świecie, legendarnego już American Top Team. Tam przez kilka tygodni szlifowała formę oraz umiejętności, u boku m.in. Joanny Jędrzejczyk, z którą w 2016 roku przegrała walkę o pas mistrzowski. Efekty pracy Kowalkiewicz mogliśmy zobaczyć w klatce podczas UFC Vegas 56. Eksperci i komentatorzy byli pod wrażeniem. Wszyscy zgodnie podkreślali przemianę Polki. Mało kto wie, że nie tak dawno rozważała zakończenie kariery. Miało to miejsce po walce z Jessicą Penne na UFC 265.

– Tak, miałam wtedy złe chwile, myślałam, że to czas na zakończenie przygody z MMA. Po kilku miesiącach, po kilku tygodniach kiedy walczyłam z tym wszystkim, stwierdziłam, że nie mogę tak tego skończyć, bo to kocham. Jeszcze nie. 2 lata, chcę się bić. Nie trenowałam wtedy kilka miesięcy, miałam przerwę, nie oglądałam nawet MMA. Odpoczywałam, pracowałam w Polsce i to było dla mnie naprawdę dobre – powiedziała w rozmowie z portalem MMA Fighting.

Temat wrócił przy okazji starcia z Herrig, która także miała swoje problemy. Wielu ekspertów przed walką mówiło, że zwyciężczyni odeśle rywalkę na zasłużoną sportową emeryturę. Kowalkiewicz pytana o to po walce z charakterystycznym dla siebie uśmiechem na twarzy odpowiedziała: Lepiej ona niż ja, co mogę powiedzieć?

O tym jak wiele byłej pretendentce do pasa dała ta wygrana, świadczy też bardzo emocjonalny wpis, jaki zamieściła na swoim profilu na Instagramie.

„Łatwo jest kochać MMA kiedy wygrywasz, kiedy jesteś mistrzem, kiedy jesteś na szczycie. Gorzej kiedy pojawiają się pierwsze niepowodzenia, później kolejne przegrane i kolejne… prawie wszyscy Ci powtarzają, żeby odpuścić i powoli sam zaczynasz się zastanawiać, czy faktycznie dalej to ma sens… ale głęboko w głębi serca wiesz, że chcesz to robić, dalej to kochasz! To oznacza, że jesteś prawdziwym sportowcem/wojownikiem i że to jest TO. Nie poddawaj się tylko dlatego, że coś nie wychodzi, jeżeli to kochasz, to po prostu to rób. To jest Twoje życie i nikt nie przeżyje go za Ciebie. Ja kocham MMA, kocham być częścią UFC i jestem wdzięczna za każdą wygraną i przegraną walkę, za każde cenne doświadczenie i że dalej mogę robić to co kocham”.

To ile razy w powyższym wpisie padło słowo „kocham” też wiele nam mówi. Łodzianka ma za sobą bogatą karierę w MMA, którą rozpoczęła w roku 2012. Przez kilka lat walczyła dla organizacji KSW, gdzie jako pierwsza kobieta w historii sięgnęła po mistrzowski pas. W roku 2015 rozpoczęła przygodę z UFC i szybko doszła do pojedynku o mistrzowski tytuł, w którym zmierzyła się z Jędrzejczyk.

Dziś obie panie trenują razem, ale nie oznacza to, że rewanż między nimi jest wykluczony. Karolina ma za sobą przełamujące złą passę zwycięstwo, a teraz czas na Joannę, która w najbliższy weekend wejdzie do klatki UFC w Singapurze, gdzie skrzyżuje rękawicę z Chinką Weili Zhang. Oby wygrana rodaczki i jednocześnie koleżanki z jednej maty treningowej była dobrym prognostykiem przed nadchodzącym bojem Joanny „The Champion”. Jędrzejczyk jest zdecydowanie bliżej kolejnej walki o pas, wygrana z Chinką może go jej zapewnić, ale w Kowalkiewicz wstąpiły nowe siły, które mogą popchnąć ją na samą górę rankingu. Czy możliwy jest scenariusz, w którym stawką rewanżu obu Polek znów był pas mistrzyni wagi Słomkowej UFC? Zdecydowanie tak i tego im życzymy.

FOT. twitter.com/KarolinaMMA

Piotr Janas
MMA

Udostępnij

Translate »