Mecz o wszystko. Czy Argentyna ma z nami szanse? [ANALIZA]

Nawet najwięksi piłkarscy optymiści nie zakładali przed mundialem, że po dwóch spotkaniach biało-czerwoni będą liderem swojej grupy. W ostatnim meczu pierwszej fazy turnieju zagramy o wszystko z Argentyną, która podobnie jak my będzie walczyć o życie. W jaki wynik powinniśmy celować, aby uzyskać awans do fazy pucharowej? I na co stać naszą kadrę w konfrontacji z Albicelestes?

Co zadecyduje o awansie?

Bezbramkowy remis z Meksykiem i wygrana 2:0 z Arabią Saudyjską – niezależnie od stylu gry reprezentacja Polski nadal liczy się w grze o awans do fazy pucharowej. Jeżeli wygramy z Argentyną – wychodzimy z grupy. Jeżeli zremisujemy z Argentyną – wychodzimy z grupy. Jeżeli przegramy z Argentyną – musimy liczyć na korzystny bilans bramkowy oraz na to, że Arabia Saudyjska nie pokona Meksyku. Wszystko zatem mamy w swoich rękach.

Z perspektywy Argentyny mundial miał zdecydowanie wyglądać inaczej. Spacerek z Saudyjczykami, odprawienie Meksyku, formalność z reprezentacją Polski i marsz do finału mistrzostw świata? Nic z tego. Aby awansować do fazy pucharowej, Albicelestes muszą wygrać z Polską, ewentualnie zremisować, ale liczyć przy tym na korzystny bilans bramkowy lub nawet odpowiednią ilość żółtych kartek.

 
Argentyńczycy do zatrzymania

Ekipa Leo Messiego gra znacznie poniżej oczekiwań. W meczu z Arabią Saudyjską nie wykorzystali świetnych okazji, a bramki strzelali głównie ze spalonych. Z Meksykiem Argentyńczycy co prawda wygrali, ale wcale nie błyszczeli formą – zwłaszcza w pierwszej połowie. Czy autobus zaparkowany przez Czesława Michniewicza w polskim polu bramkowym może ich powstrzymać? Jak najbardziej.

Argentyńczycy z pewnością zagrają ofensywnie i bardzo agresywnie – tak, jak zrobili to w meczu z Meksykiem. Jednocześnie będą liczyli na indywidualne akcje Leo Messiego, którego zatrzymanie będzie kluczem do zwycięstwa w środkowym spotkaniu. Najważniejsza informacja jest taka, że Argentyna zdecydowanie nie jest tak mocną drużyną, jaką wydawała się przed turniejem – mimo składu naszpikowanego gwiazdami. Twarda postawa w obronie (jak dotychczas) i kontrataki, nawet „precyzyjną lagą” w wykonaniu Wojtka Szczęsnego, mogą zadecydować o naszym awansie.

Historia na naszą korzyść?

Do tej pory reprezentacje Polski i Argentyny mierzyły się ze sobą 11 razy. 3 razy to my byliśmy górą, 2 razy padł remis, a 6 razy triumfowali Argentyńczycy. Pochylanie się nad przebiegiem tych spotkań nie ma jednego większego sensu, ponieważ w ciągu ostatnich 30 lat zagraliśmy z Argentyną tylko raz. W 2011 roku w meczu towarzyskim pokonaliśmy Albicelestes 2:1. Skład obu kadr sprzed 11 lat niewiele ma jednak wspólnego z dzisiejszym – wystarczy powiedzieć, że bramki strzelali wówczas Adrian Mierzejewski, Paweł Brożek i Marco Ruben. Na murawie był obecny jednak Robert Lewandowski.

Polacy na wielkich turniejach całkiem nieźle prezentują się w spotkaniach kończących fazę grupową – czyli zazwyczaj przysłowiowych „meczach o honor”, choć nie zawsze. Co prawda na Euro 2020 przegraliśmy w ostatnim meczu ze Szwecją 3:2, ale nasi rywale strzelili decydującą bramkę dopiero w 94. minucie. Idąc chronologicznie, na mundialu w 2002 roku zakończyliśmy fazę grupową wygranym 3:1 meczem ze Stanami Zjednoczonymi. W 2006 w ostatnim meczu pokonaliśmy Kostarykę 2:1. Na Euro 2008 przegraliśmy z Chorwacją 0:1, a na Euro 2012 takim samym wynikiem zakończył się nasz mecz z Czechami. Znacznie lepiej zakończyliśmy Euro 2016, kiedy po wygranej z Ukrainą 1:0 awansowaliśmy do fazy pucharowej. Z kolei na ostatnim mundialu w Rosji na „otarcie łez” wygraliśmy z Japonią 1:0.

Ofertę BetX „Polski Matador” na mecz Polski z Argentyną znajdziecie TUTAJ.

(Postaw zakład SOLO z kursem min. 2.50 za minimum 50 PLN na dowolne zdarzenie z meczu Polska – Argentyna i odbierz freebet o wartości 20 PLN* za każde trafienie Roberta Lewandowskiego!”)

Fot. Wiki Commons, CC 3.0

Filip Skalski

Udostępnij

Translate »