Mundial bez Krychowiaka, Piątka i Zalewskiego!?

Do rozpoczęcia piłkarskich mistrzostw świata w Katarze pozostało mniej niż 3 miesiące. Dla co najmniej paru ważnych trybów w układance selekcjonera Czesława Michniewicza nie jest to najlepszy okres. Kilku zawodników, którzy byli lub powinni być liderami tej kadry, mundial może obejrzeć w telewizji.

Reprezentacja Polski pod wodzą Czesława Michniewicza rozegrała do tej pory sześć spotkań: dwa wygrała, dwa zremisowała i dwa przegrała. Najważniejsze było zwycięstwo ze Szwecją w finale barażu o awans na mundial. Biało-Czerwoni pokonali ekipę Trzech Koron 2:0 po golach Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. Tej dwójce marzenia o dobrym występie w Katarze zabrać mogą tylko kontuzje. Dwa gole „Lewego” zdobyte na Estadio Anoeta i efektowa asysta w drugim oficjalnym meczu w barwach FC Barcelona obiegały cały świat. „Zielu” był wypychany z SSC Napoli, mówiło się o jego potencjalnych przenosinach do Lazio lub West Hamu, ale został w Neapolu i sezon rozpoczął tak:

  

W drugiej kolejce zanotował dwie asysty (Napoli wygrało z Monzą 4:0), więc chęć spieniężenia Polaka pod Wezuwiuszem jakby zmalała. Warto dodać, że West Ham kładł na stół 45 mln euro. Większych obaw nie powinni mieć też bramkarze, a rywalizacja o wyjazd do Kataru rozstrzygnie się między Łukaszem Skorupskim, Kamilem Grabarą i Bartłomiejem Drągowskim, który głównie z tego powodu zmienił klub. Zgodził się na znaczną obniżkę pensji zamieniając Fiorentinę na Spezię, bo chce mieć szansę w wyścigu o jedno z dwóch miejsc. Pozycja Wojciecha Szczęsnego jest niepodważalna.

Problemy zaczynają się wyżej. Nie ma formacji, w której nie dałoby się wskazać zawodnika, który powinien stanowić o sile reprezentacji w meczach z Meksykiem, Arabią Saudyjską, Argentyną i — daj Boże — kolejnych w Katarze. Zaczynając od obrony, wymienić trzeba Kamila Glika, Nicolę Zalewskiego i Tymoteusza Puchacza. Ten pierwszy — choć kiedy jest zdrowy i nie pauzuje za kartki to o miejsce w składzie Benevento bać się nie musi — zaczął drugi sezon z rzędu na poziomie Serie B. Dla 34-letnego stopera to etap grania na znacznie niższym poziomie i przede wszystkim intensywności. To może być widoczne w starciu z reprezentantami Meksyku, o Argentynie już nie wspominając.

Między Nicolą Zalewskim i Tymoteuszem Puchaczem powinna rozstrzygać się rywalizacja na lewej obronie, ale patrząc na to jak zaczęli sezon (Zalewski zaledwie 17 minut w dwóch pierwszych kolejkach, Puchacz w żadnej z trzech kolejek nie znalazł się w kadrze meczowej), żaden nie może być spokojny o to, czy w ogóle do Kataru poleci. Wariant z Bartoszem Bereszyńskim i Arkadiuszem Recą na lewej obronie przerabialiśmy już zbyt wiele razy. Obaj mają swoje ograniczenia na tej pozycji.

Szpiegowanie to za mało

Jeszcze gorzej jest w środku pola. Tam poza wspominanym już Zielińskim, Sebastianem Szymańskim, który w końcu odszedł z Rosji i dobrze wygląda w Feyenoordzie Rotterdam, w zasadzie o nikogo nie możemy być spokojni. Część kibiców ucieszył fakt, że Grzegorz Krychowiak zamienił Krasnodar na klub z Arabii Saudyjskiej (Al-Shabab), bo uważali iż… straci miejsce w kadrze. Inni podśmiewali się, że będzie naszym szpiegiem w lidze saudyjskiej, bo nikt jej nie ogląda, a wiedza o naszym grupowym rywalu jest dość ograniczona. Śmiechy się skończyły, kiedy głos zabrał selekcjoner. Michniewicz na antenie TVP Sport otwarcie przyznał, że ma problem z wyborem podjętym przez „Krychę”.

  

– Czy Grzegorz Krychowiak zagra na mistrzostwach świata? Też chciałbym to wiedzieć. Jest taki problem, że będzie grał w Arabii Saudyjskiej. Jego liga startuje 25 sierpnia. Do mistrzostw świata zagra maksymalnie osiem meczów i 15 października zakończy sezon. My dopiero za miesiąc, 22 listopada gramy z Meksykiem – wyznał i dodał, że na początku października odwiedzi piłkarza w Arabii Saudyjskiej.

Idąc dalej, wcale nie jest lepiej. Mateusz Klich ogromnie stracił po przyjściu do Leeds Jesse’go Marscha, a do odejścia z ekipy „Pawii” się nie pali. Dotychczasowe wybory Michniewicza udowadniają jego słabość do Szymona Żurkowskiego. Wychowanek Górnika Zabrze na wypożyczeniu w Empoli odżył i kilka razy wyróżnił się w Serie A, ale sęk tym, że teraz wrócił do Fiorentiny i nie za bardzo jest tam dla niego miejsce. Mimo to Viola nieszczególnie chce się go pozbywać.

Jacek Góralski w wieku 29-lat wrócił z Kazachstanu i zakotwiczył w Bundeslidze, ale na razie ledwie udało mu się zadebiutować w VfL Bochum. Widać, że jemu także nie będzie łatwo o regularną grę do mistrzostw świata. Jakubowi Moderowi mundial z głowy wybiła kontuzja i problemy na etapie rehabilitacji, a Krystian Bielik — jak zwykle — ma swoje problemy zdrowotne i na tę chwilę jest poza składem Birmingham City.

Skrzydłowi? Jacy skrzydłowi?

Takich problemów na bokach pomocy w XXI wieku reprezentacja Polski jeszcze nie miała. Gra z kontry z wykorzystaniem skrzydeł to było to, z czego znani byli Biało-Czerwoni w Europie. Powoli się to zmienia, a głównym powodem jest niestety niedobór jakościowych skrzydłowych. Nie widać następców Jacka Krzynówka, Jakuba Błaszczykowskiego itd. Kamil Grosicki po latach tułaczki po Europie wrócił do ekstraklasy i wprawdzie potrafi być wyróżniającą się postacią w Pogoni Szczecin, ale czy to wystarczy, żeby błyszczeć w Katarze? M.in. dlatego Michniewicz podobnie jak jego poprzednicy eksperymentuje z ustawieniem trójką obrońców i wahadłowymi.

Z klasycznych skrzydłowych poza Grosickim ma np. Jakuba Kamińskiego, lecz ten dopiero co zamienił Lecha Poznań na VfL Wolfsburg i jeszcze adaptuje się do warunków i wymogów Bundesligi. Przemysław Płacheta większość sezonu przesiedział na ławce Norwich i dopiero teraz odbudowuje się w Birmingham City, na poziomie Championship. Nie zapominamy o Kamilu Jóźwiaku z Charlotte FC (MLS) czy Przemysławie Frankowskim (RC Lens), choć ten drugi coraz częściej gra na wahadle.

Mundial bez Piątka i Milika? To nie musi być żart

Nieciekawie zrobiło się także za plecami Roberta Lewandowskiego. Pamiętamy, jak Paulo Sousa potrafił mieć na boisku w jednej chwili Lewandowskiego, Krzysztofa Piątka i Arkadiusza Milika, a teraz dwaj ostatni mają lub mogą mieć poważne problemy. Piątek to persona non grata w Hercie Berlin, ale autor 10 bramek w 23 meczach z orzełkiem na piersi niekoniecznie chce zejść ze swojej pensji, która w stolicy Niemiec oscyluje w granicach 5 mln euro za sezon. To mocno zawęża pole manewru w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Trudno nam sobie wyobrazić, że po pół roku bez grania — a to scenariusz, którego na tę chwilę wykluczyć nie można — popularny Bania poleci na mundial.

Skrajnie inaczej, lecz paradoksalnie niewiele lepiej, może wyglądać sytuacja Milika. 28-latek także nosi się z zamiarem zmiany klubu, po tym jak Olympique Marseille zatrudnił Alexisa Sancheza i kolumbijskiego Luisa Suáreza. Tutaj chętny się znalazł i mowa o gigancie, który zresztą nie pierwszy raz robi podchody pod reprezentanta Polski. Jego przenosiny do Juventusu wkraczają na ostatnią prostą.

  

W teorii powinniśmy się cieszyć, że będziemy mieć drugiego po Zbigniewie Bońku zawodnika z pola w zespole „Starej Damy”, ale w praktyce wszyscy wiedzą, że Bianconeri widzą w Miliku przede wszystkim zmiennika dla Dušana Vlahovicia, za którego w styczniu zapłacili ponad 80 mln euro. Zresztą Vlahović to niejedyny konkurent, bo trener Massimiliano Allegri wciąż ma do dyspozycji Moise Keana — jeden z największych talentów włoskiej piłki — oraz wchodzącego dopiero na salony, ale świetnie się zapowiadającego Brazylijczyka Kaio Jorge.

Reasumując: w obecnej sytuacji o miejsce w kadrze na mundial muszą bać się Tymoteusz Puchacz, Nicola Zalewski, Grzegorz Krychowiak, Jakub Kamiński, a nawet Krzysztof Piątek, bo w odwodzie są przecież Karol Świderski i wracający do zdrowia Adam Buska (RC Lens). Glik, Góralski, Grosicki czy Milik mimo wszystko skreśleni pewnie nie zostaną, ale trudno mówić o komforcie selekcjonera. Każdy z nich w topowej formie powinien być jednym z ważniejszych piłkarzy tej reprezentacji. Nie zazdrościmy Michniewiczowi nadchodzącej selekcji, ale jako kibice mamy nadzieję, że z tygodnia na tydzień sytuacja wyżej wymienionych będzie się poprawiała. W większości poważnych lig okno transferowe zamyka się 1 września, więc do tej pory jeszcze dużo może się wydarzyć.

FOT. Wikimedia Commons/laczynaspilka.pl

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »