Mundial kobiet przebił kolejne bariery

Kobiece mistrzostwa świata w piłce nożnej w Australii i Nowej Zelandii dobiegają końca. W meczach półfinałowych efektowne zwycięstwa zaliczyły Angielki i Hiszpanki, więc po raz pierwszy od 2003 roku i trzeci w ponad 30-letnich dziejach o triumf w decydującym spotkaniu powalczą zespoły z Europy. Turniej natomiast przejdzie do historii jako kamień milowy w rozwoju popularności żeńskiego futbolu.

Spora część futbolowych kibiców pozostaje nieprzekonana do rozgrywek w żeńskim wydaniu, jednak mistrzostwa świata w Australii i Nowej Zelandii potwierdziły błyskawiczne tempo wzrostu znaczenia piłki kobiecej. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętać o żądaniach FIFY dotyczących wyższych kontraktów za prawa do transmisji. Wycinek futbolowego świata już żyje piłką kobiet, a w kolejnych turniejach będzie tylko lepiej.

Miesiąc święta futbolu

Finałowe spotkanie odbędzie się w niedzielę. O mistrzostwo świata zagrają reprezentacje, które przed turniejem zaliczano do grona faworytów, a każdy kolejny mecz utwierdzał w przekonaniu, że Hiszpanki i Angielki przyjechały na Antypody po złoto. Trudniejszą przeprawę mają w nogach zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego. W półfinale hiszpańskie piłkarki mierzyły się ze Szwecją. W ostatnim kwadransie mecz zamienił się w rollercoaster emocji. „La Roja” wyszła na prowadzenie, jednak Szwedki momentalnie wyrównały. Gdy w powietrzu zawisła dogrywka, na wypełnionym po brzegi Eden Park zwycięstwo Hiszpankom zapewniła Olga Carmona Garcia.

Rywalkami Hiszpanii będą aktualne mistrzynie Europy. Angielki przerwały piękny sen gospodyń turnieju i pokonały Australię 3:1. Nie można jednak powiedzieć, że spotkanie było dla nich łatwe. „Lwice” wyszły na prowadzenie, ale po przerwie fantastyczny gol Sam Kerr doprowadził do remisu. Warto wspomnieć, że jedna z najlepszych piłkarek świata wróciła do gry po kontuzji dopiero w fazie pucharowej. Gdy Kerr rozpoczęła rozgrzewkę podczas meczu 1/8 finału, na trybunach zapanowała atmosfera zbliżona do tej po bramce z Angielkami. W półfinale Australijki poczuły krew, jednak reszta spotkania należała już do zawodniczek z Europy, które przypieczętowały kolejny sukces. W niedzielę staną przed szansą na drugi medal MŚ w swojej historii i pierwszy złoty. Angielscy kibice śpiewają „Football is coming home”, bo na piłkarski tytuł w najważniejszej imprezie globu czekają od czasów swoich dziadków, od 57 lat.

To właśnie Anglia była przed rokiem ogniskiem zainteresowania kobiecą piłką. Anglicy z zaangażowaniem śledzili poczynania swoich reprezentantek, a ich zwycięstwo na Wembley oglądało na żywo ponad 87 tysięcy kibiców. To rekord piłkarskiego EURO i co bardzo ważne – bez podziału na płeć. Nigdy podczas mistrzostw Europy na trybunach nie zasiadło tylu kibiców. Sam turniej pokazał z kolei, że futbol w żeńskim wydaniu pod kątem ładunku emocjonalnego nie musi wcale odstawać od zmagań mężczyzn.

Największe wydarzenie sportowe w Australii

Z kolei na Antypodach padają rekordy lokalne i globalne. Mistrzostwa świata w Australii i Nowej Zelandii już są największą taką imprezą w historii. Podczas trwania całej imprezy na trybunach zasiadły niemal dwa miliony kibiców. Na mniejszej z wysp inauguracyjne spotkanie gospodyń zgromadziło na trybunach ponad 40 tysięcy fanów, co jest rekord meczu piłki nożnej w Nowej Zelandii. Według dw.com, w Australii mecz 1/8 finału z Dunkami przy okazji powrotu Sam Kerr zgromadził przed telewizorami 6,5 miliona widzów. Wynik nie uwzględnia danych platformy streamingowej, która także pokazuje wszystkie mecze na żywo, a mimo to liczba przewyższa widownię podczas zeszłorocznych finałów rozgrywek futbolu australijskiego oraz rugby.

Mundialowa gorączka w Polsce nie jest odczuwalna, a nie pomaga tu ani miejsce rozgrywania zawodów i wynikający z niego czas gier, ani brak naszej reprezentacji. Nieco obawiano się aury wokół turnieju w dwóch państwach, które nie słyną z piłkarskich tradycji, ale atmosfera w Australii jest magiczna. Wystarczy spojrzeć na nagrania z największych miast kraju. Po golu Sam Kerr z Angielkami ulice eksplodowały, a oprawy spotkania półfinałowego nie powstydziliby się europejscy fani męskiego futbolu. Nieco szkoda, że w meczu o brąz gospodynie imprezy nie zdołały wywalczyć choćby brązowego medalu. Byłaby to doskonała nagroda dla kibiców, którzy stworzyli wokół turnieju fantastyczny anturaż, godny mistrzostw świata. Po wygranej 2:0 najniższy stopień podium przypadł Szwedkom.

Nowy lepszy świat kobiecej piłki

Żeński futbol dynamicznie nadrabia lata zaniedbań, a pomaga w tym systemowe wsparcie rozwoju gry pań. W krajach zachodniej Europy kobiety nie mają statusu ciekawostki ani hobbystek. Brytyjskie BBC specjalną kampanią promuje żeński sport, także piłkę nożną, co doprowadziło do wzrostu zainteresowania meczami kobiet, widocznego także na poziomie rozgrywek ligowych. Czołowe kluby Premier League mają swoje żeńskie sekcje, które grają w kobiecej Super League. O statusie żeńskiej kadry najlepiej świadczy fakt, że zdaniem szefa Football Association, trenerka kobiet, Sarina Wiegman mogłaby być rozpatrywana jako nowy selekcjoner kadry mężczyzn. – Czy to musi być mężczyzna? Szukamy osoby najlepszej. Jeśli Sarina zdecydowałaby się wejść do męskiego futbolu, otworzyłaby się ciekawa dyskusja – mówi Mark Bullingham cytowany przez ESPN.

Kolejne państwa pielęgnują rozwój kobiecego futbolu, a w tym gronie jest także Polska. W ubiegłym roku PZPN opublikował strategię piłki nożnej kobiet „Czas na nas”. Dokument dotyczy lat 2022-2026 i zakłada szereg działań, które łączy jeden cel – stworzenie dogodnych warunków dla żeńskiej piłki. Strategia opiera się na kilku filarach – profesjonalizacji, partycypacji, edukacji i świadomości czy też widoczności oraz wizerunku. Progres na tych polach związek chce osiągnąć m.in. przez organizację wydarzeń i szkoleń oraz wdrożenie kampanii promocyjnych.

O promocję przed mundialem w Australii i Nowej Zelandii zadbali Francuzi. Przed rozpoczęciem mistrzostw firma Orange podjęła się próby pokazania atrakcyjności żeńskiej piłki i odarcia jej ze stereotypu „nieefektownej”. Przygotowany klip zawiera akcje z udziałem piłkarzy francuskiej reprezentacji, jednak w połowie trwania materiału okazuje się, że prezentowane są zagrania kobiet. Pierwsza część klipu jest montażem cyfrowym, a piękne gole to tak naprawdę dzieło Sakiny Karachoui czy Amandiny Henry. Kobiety też potrafią zachwycić z piłką przy nodze.

Rosnące zainteresowanie futbolem kobiet potwierdzają dane Nielsena. Angielska Super League w ciągu roku zanotowała wzrost zainteresowania o 81%. Gigant w dziedzinie analizy danych informuje także, że 80% światowej populacji jest świadoma tego, że trwają aktualnie piłkarskie mistrzostwa świata kobiet, a około 40% uważa je za atrakcyjne i czuje z tego powodu podekscytowanie. Wszystkie te wskaźniki zanotowały wzrost w porównaniu z turniejem z 2019 roku.

Ważnym wnioskiem płynącym z raportu Nielsena jest także to, że publiczności brakuje relacji z zawodów kobiet, choć kibice są chętni, by je oglądać. Najliczniejszą grupą zainteresowaną futbolem kobiet pozostają panie w wieku 35+, ale tutaj uwagę zwracają młodsi odbiorcy. 36% fanów w wieku 16-29 wyraża zainteresowanie turniejem na Antypodach.

Wszystkie dane znajdują odzwierciedlenie na poziomie komercyjnym. UEFA w swoich prognozach przewiduje, że w ciągu kolejnej dekady wartość europejskiego rynku piłki nożnej kobiet osiągnie poziom około 680 mln euro. Jeśli dodamy do tego mocno rozwinięty futbol w Stanach Zjednoczonych czy Japonii, szacunki zbliżą się do miliarda. Rękę na pulsie muszą trzymać w tym czasie sponsorzy. Nielsen podaje, że 71% ludzi śledzących MŚ stwierdza zaangażowanie marek w promocję równości płci, jeśli te sponsorują turniej.

Czas, czas i jeszcze raz czas

Przyszłość kobiecej piłki maluje się w korzystnych barwach, ale lat zaniedbań nie można nadrobić z dnia na dzień. W dyskusji na temat żeńskiego futbolu zupełnie zapomina się o poziomie, z jakiego zaczynała dyscyplina. Gdy zawodowa piłka nożna mężczyzn zbliżała się do swoich setnych urodzin, w niektórych państwach kobiety mogły jedynie śnić o zawodowej lidze czy reprezentowaniu kraju, nie wspominając już o treningach i dogodnych warunkach do gry. O ile oczywiście mogły grać w piłkę, bo w kraju finalistek tegorocznych MŚ, Hiszpanii, dopiero w 1975 roku zniesiono zakaz gry dla pań.

Rzadko bierze się także pod uwagę dynamikę wzrostu. Liczby bezwzględne dotyczące Ligi Mistrzyń, mistrzostw świata czy Europy oraz rozgrywek krajowych mogą nie wywoływać oszołomienia, ale optykę zmienia spojrzenie na wzrost, jaki notuje żeńska piłka. W latach 2017-2019 w Wielkiej Brytanii oglądalność meczów wzrosła niemal sześciokrotnie. Oczywiście należy pamiętać o zwiększonej liczbie transmisji, ale tempo wzrostu nadal może napawać optymizmem entuzjastów zmagań Sam Kerr, Alexii Putellas czy Ewy Pajor. Polska snajperka w minionym sezonie była królową strzelczyń w Superlidze.

Spojrzenie na kobiecy futbol się zmienia. Fakt, rywalizacja toczy się na nieco innym poziomie intensywności niż u mężczyzn, a to paradoksalnie najczęstszy argument sceptyków, którzy z ironicznym uśmiechem wskazują na wyniki starć męskich i żeńskich zespołów. Pamiętajmy jednak, że to nie ujmuje żeńskiej piłce atrakcyjności czy ładunku emocjonalnego, jaki generuje. Żaden rozsądny kibic tenisa nie umniejsza sukcesom Igi Świątek, choć ta nie miałaby szans w starciu z wieloma mężczyznami. Fani siatkówki z zapartym tchem będą śledzić rywalizację kobiet podczas rozpoczynających się ME, choć Magdalena Stysiak czy Malwina Smarzek raczej nie mogą fizycznie równać się z filarami kadry panów. Żeńska piłka potrzebuje spojrzenia na nią jako na najpopularniejszy sport świata w wykonaniu kobiet, a nie porównań do męskiej piłki, która w profesjonalnym wydaniu jest starsza o kilkadziesiąt lat.

Finałowe spotkanie mistrzostw świata w piłce nożnej kobiet odbędzie się w niedzielę, 20 sierpnia. Początek o godzinie 12 czasu polskiego. W Polsce prawa do transmisji ma platforma Viaplay.

fot. twitter.com/FIFAWWC

Udostępnij

Translate »