Natalia Czerwonka: Czasem mniej znaczy więcej (wywiad)

Natalia Czerwonka w zeszłym sezonie, po przerwie, wznowiła swoją zawodniczą karierę i ogłosiła, że będzie walczyć o piąte igrzyska w karierze. Plany nieco pokrzyżowało jej zdrowie, ale dziś łyżwiarka szybka z Lubina jest już prawie pewna olimpijskiej kwalifikacji.

Aleksandra Szumska: Jak Twoje zdrowie i forma?

Natalia Czerwonka: Bardzo dobrze. Czuję, że jestem w optymalnym miejscu. Nic mnie nie boli, nie mam żadnych kontuzji. A pamiętam, że np. przed igrzyskami w Pekinie miałam dość spory problem z biodrami. Udało mi się też opanować moją nadczynność tarczycy. Trochę to trwało, bo walczyłam z nią aż do października. Na szczęście wszystko się ustabilizowało i mogę w spokoju trenować i walczyć o spełnienie marzeń, czyli wyjazd na swoje piąte igrzyska olimpijskie.

Czytaj także: Polacy z kwalifikacjami olimpijskimi w short tracku

No właśnie, na jakim etapie są kwalifikacje?

Przed nami jeszcze dwa Puchary Świata (rozmowa była przeprowadzona przed zawodami 5-7 grudnia, dop. red.) w Holandii i w Norwegii. Po tych zawodach wszystko już będzie pewne. Na dzisiaj kwalifikację mam na 95 procent. Wszystko więc wskazuje na to, że pojadę na igrzyska i być może wystartuję na dwóch dystansach: na 1000 i 1500 metrów. Mało tego, z mojego rodzinnego Lubina, prawie pewne kwalifikacji są jeszcze dwie zawodniczki: Andżelika Wójcik i Kaja Ziomek-Nogal. Jeśli nam się uda, to będą drugie igrzyska z rzędu, na które pojedziemy we trójkę.

Tych kwalifikacji jako kadra z pewnością wywalczycie jeszcze więcej?

Na pewno na igrzyska pojedzie też Damian Żurek, który w mojej opinie ma największe szanse na medal olimpijski, bo regularnie staje na podium Pucharu Świata. Bardzo dobrze spisuje się również Vladimir Semirunnii. Ogólnie to poziom rywalizacji w tym sezonie jest niebotyczny, zwłaszcza w sprincie. 

Jesteś zawodniczką spełnioną. Cztery razy byłaś na igrzyskach olimpijskich, masz w swojej kolekcji medal olimpijski, mistrzostw świata, skąd w tobie siła i chęci do tego, żeby dalej tak ciężko pracować i walczyć o start na kolejnej imprezie czterolecia?

Najbardziej chyba cieszy mnie to, że ja faktycznie bardzo chcę i mogę. Mój organizm pozwala mi na to, żebym dalej trenowała tak ciężko. Dla mnie start na kolejnych igrzyskach będzie spełnieniem wielkich marzeń, bo pojadę tam nie tylko jako reprezentantka Polski, ale także jako zawodniczka reprezentująca barwy klubu, który stworzyłam od podstaw. Igrzyska tym razem są bardzo blisko domu, bo we Włoszech, będzie mnie więc mogła dopingować moja rodzina. Kupiłam im już nawet bilety i wynajęłam dom. Wcześniej startowałam w: Kanadzie, Rosji, Korei i nieszczęsnych Chinach, to zdecydowanie były miejsca mniej dostępne dla kibiców. Chcę się cieszyć tymi igrzyskami, celebrować je i mieć z nich same dobre wspomnienia. To mnie przede wszystkim napędza do ciężkiej pracy. Cieszę się również tym, że mogę być częścią reprezentacji, że jeszcze raz mogę poczuć, jak to jest przygotowywać się do tak ważnej imprezy, jaką są igrzyska.

Myślisz, że wpływ na to, że postanowiłaś walczyć o kolejne igrzyska w karierze miał fakt, że te poprzednie, w Pekinie, były dla ciebie tak traumatyczne?

Na pewno. Ja po tym, co się wydarzyło w Pekinie (Natalia Czerwonka większą część igrzysk spędziła w izolacji z powodu rzekomego pozytywnego testu na Covid-19, dop. red.) długo nie mogłam się podnieść. To było najbardziej traumatyczne przeżycie w mojej karierze. Straciłam po tym motywację, musiałam odpocząć od wyczynowego sportu, zająć się czymś innym. Jednocześnie pozostawał we mnie pewien niedosyt i myśl, że nie tak powinnam skończyć karierę.

Ta przerwa w karierze zawodniczej pozwoliła ci docenić to, co straciłaś? Zatęskniłaś za życiem sportowca?

Podczas tej przerwy pracowałam z dziećmi w klubie, jako trenerka współpracowałam też z kadrą short tracku. To pozwoliło mi na nowe spojrzenie na ten sport i rzeczywiście zatęskniłam.

Jak wyglądają treningi tak doświadczonej zawodniczki? Różnią się od tego, co było wcześniej?

Przede wszystkim musiałam się nauczyć, że już nie mam 20 lat i że czasem mniej, znaczy więcej. Patrzę na młode, zdolne dziewczyny z kadry i chciałbym trenować tyle co one, ale niestety nie w tym wieku. Zrozumienie tego, że muszę bardziej stawiać na jakość, a nie na ilość treningu trochę mi zajęło (śmiech). Poza tym przez ten czas kiedy miałam przerwę, dużo w naszym związku się zmieniło.

Na lepsze?

Zdecydowanie. Mamy zapewnione świetne warunki. Na treningach jest z nami serwisman, mamy analizę wideo. W sztabie są młodzi trenerzy z pomysłami, naprawdę bardzo dobrze to wygląda, dużo lepiej niż było to jeszcze parę lat temu. Nowością dla mnie były treningi przygotowujące do jazdy w wyścigu drużynowym, które obecnie jest rozgrywany zupełnie inaczej niż to było jeszcze parę lat temu. Fajnie było też się tego nauczyć.

Jak godzisz karierę zawodniczą z prowadzeniem swojego klubu?

Jest ciężko, nie da się tego ukryć. W ostatnim czasie zaniedbałam swoje dzieci. A mam ich w klubie już około osiemdziesięciu. Niestety treningu i ciągłych wyjazdów praktycznie nie da się pogodzić z pracą w klubie. Pocieszam się jednak tym, że dzieci widzą jak ciężko pracuję, co robię i może stanę się dla nich wzorem do naśladowania. Być może też, dzięki temu, że pojadę na igrzyska, że będą mogli mi kibicować, tę imprezę przeżywać będą zupełnie inaczej. Jedno jest pewne, po powrocie z Włoch od razu zajmę się moimi podopiecznymi i zdążę jeszcze być z nimi podczas najważniejszych imprez w sezonie. Muszę się pochwalić, że dwie dziewczynki ode mnie z klubu w tym roku startują już na Pucharach Świata juniorów, to dla mnie wielkie szczęście i duma.

Myślisz o tym, co będzie z twoją karierą zawodniczą po igrzyskach?

Od razu ją zakończę (śmiech). Taki jest plan, że trenuję do wyjazdu do Włoch, później pasuję. Mam takie poczucie, że ja już nic nie muszę, a mogę. Chcę kontynuować pracę z dziećmi, mam tylko nadzieję, że w przyszłości w moim rodzinnym Lubinie powstanie kryte lodowisko, co znacznie ułatwiłoby nam pracę.

A są takie plany?

Są, a myślę, że kiedy po raz kolejny Lubin będzie miał trzy olimpijki w łyżwiarstwie szybkim, te plany staną się jeszcze bardziej rzeczywiste.

fot. archiwum zawodniczki

Udostępnij

Translate »