NBA w kryzysie. „Liga umiera” – twierdzą pasjonaci
NBA odnotowała spadek oglądalności w ciągu ostatnich kilku sezonów. Na parkietach wschodzące gwiazdy szybko znikają, a widowisko jest coraz mniej efektowne z powodu jednego sposobu na zdobywanie punktów – rzutów za 3. O co chodzi z NBA i dokąd ta liga zmierza?
NBA to festiwal rzutów za 3. Liga odnosi się do zarzutów
Już w pierwszych tygodniach nowego sezonu zauważalny był wyraźmy trend. Drużyny oddają 37 rzutów za trzy punkty na mecz, co jest o dwa więcej niż w poprzednim sezonie — jest to największy roczny skok od sezonu 2019/2020. To o 10 więcej niż osiem lat temu i o 15 więcej niż 10 lat temu.
Taki wzrost jest logiczny. Trójki coraz łatwiej wpadają i drużyny stawiające na akcje 2-punktowe muszą wykonać ich dwie, aby zyskać przewagę. Drużyny rzucają więcej, zwłaszcza po tym, jak zobaczyły, jak bardzo skorzystali na tym Warriors. Celtics zdobyli mistrzostwo w zeszłym roku, wykonując najwięcej rzutów za 3 w lidze. Wicemistrzowie, Mavericks, byli drudzy pod tym względem.
Nawet jeśli rzuty wpadają, jak w meczu Washington Wizards z Chicago Bulls, kiedy obie drużyny wyrównały klubowe rekordy trafionych trójek, to mecze mają duży problem z przyciągnięciem widza. Dlaczego? Bez efektownych akcji koszykówka nie jest aż tak ekscytująca do oglądania. Mecze stają się zbyt jednorodne, odbierają wszystkie niuanse i umiejętności, które wynikają z kombinacyjnej gry, rzutów z półdystansu czy zwyczajnych wsadów.
Nick Wright z Fox Sports posunął się nawet do stwierdzenia, że NBA powinna zmienić swoje przepisy po tym, jak Boston Celtics wyrównali klubowy rekord trójek w meczu otwierającym sezon.
Bomani Jones również stwierdził, że liga potrzebuje zmian, komentując tweeta o liczbie trójek oddawanych przez jednego z najlepszych graczy NBA, Anthony’ego Edwardsa, który po czterech meczach notował średnio 13,3 próby.
„Kiedy gra zmusza Anthony’ego Edwardsa do grania jak Klay Thompson, coś trzeba natychmiast zmienić” — napisał Jones.
Jednak delegat NBA Adam Silver stwierdza, że przesuwanie linii za 3 punkty dalej lub wprowadzanie linii za 4 punkty nie zmieni stylu gry większości ekip.
Silver powiedział, że liga musi zwrócić uwagę na fakt, iż część jej publiczności uważa drużyny atakujące w NBA za „schematyczne, kopiujące się nawzajem”. Ujął to jako problem różnorodności ofensywnej, a nie wyłącznie ilości oddawanych rzutów za trzy punkty.
– Historycznie rzecz biorąc, zdarzało się, że przesuwaliśmy linię za trzy punkty. Nie sądzę jednak, żeby to było tutaj rozwiązaniem, ponieważ myślę, że kiedy spojrzymy zarówno na grę, jak i na dane, to niekoniecznie doprowadzi to do większej liczby rzutów z półdystansu, jeśli tego właśnie chcą ludzie, ale raczej do większego tłoku pod koszem – mówi Silver.
Coraz mniejsza oglądalność
W trakcie sezonu koszykarskiego 2023/2024 NBA przyciągnęła średnio 1,6 miliona widzów na mecz podczas 82 spotkań sezonu zasadniczego. Choć wielu uważa tę liczbę za imponującą, jest ona dość niska w porównaniu z poprzednimi latami.
Po pandemii COVID-19, sezon NBA w 2020 roku, jak i kolejne, zanotował znaczny spadek oglądalności. Na przykład w sezonach zasadniczych od 2014 do 2017 średnia oglądalność wynosiła ponad 1,8 miliona widzów na mecz, natomiast sezony od 2019 do 2023 przyciągały średnio ponad 1,4 miliona widzów na mecz.
Pomimo spadku oglądalności telewizji kablowej, NBA odnotowuje ogromny wzrost frekwencji na meczach. Przykładowo, liga ustanowiła nowy rekord całkowitej frekwencji sezonu zasadniczego, osiągając 22,5 miliona widzów.
W porównaniu do sezonu 2022-2023, frekwencja wzrosła o 2%. Oznacza to, że w sezonie 2023-2024 średnia liczba kibiców wyniosła 18,3 tys. osób na mecz, podczas gdy w sezonie 2022-2023 było to 18,1 tys.
Te statystyki pokazują również, że telewizja kablowa nie cieszy się już taką popularnością jak kiedyś, a coraz więcej osób woli osobiście uczestniczyć w meczach, zamiast spędzać czas w domu i wydawać pieniądze na kablowe platformy, takie jak ABC, CBS czy FOX.
Dodatkowo, widzowie coraz częściej przenoszą się z telewizji kablowej na platformy streamingowe, takie jak YouTube TV, Prime Video czy Hulu, ponieważ te platformy są łatwo dostępne w aplikacjach.
NBA? Część woli NCAA
Chociaż wielu uważa, że NBA nie jest już tak ekscytująca jak dawniej, głównym powodem spadku oglądalności jest również koszykówka uniwersytecka. Według wielu źródeł widzowie wolą oglądać mecze akademickie ze względu na większą liczbę niespodzianek, podczas gdy NBA jest bardziej przewidywalna, a duże zaskoczenia zdarzają się rzadziej.
Porównując oglądalność NBA do ligi NCAA mężczyzn (NCAAM), warto spojrzeć na finały/spotkania o mistrzostwo. Finały NBA w 2022 roku osiągnęły szczyt oglądalności na poziomie 16,8 miliona widzów, podczas gdy mecz finałowy NCAA w 2023 roku przyciągnął aż 18,1 miliona widzów – i to podczas jednego meczu, w porównaniu do 4-7 meczów finałowych NBA.
Z drugiej strony, kontrargumenty wskazują, że NBA nie „umiera”, jak wielu twierdzi, ale osiąga stabilną równowagę między frekwencją na meczach a oglądalnością online. Nawet jeśli widownia coraz bardziej kieruje się ku akademickiej koszykówce mężczyzn i kobiet, NBA nigdzie się nie wybiera, pozostając trzecim najchętniej oglądanym sportem w Stanach Zjednoczonych – za NFL i MLB.
Pewne jest, że potencjalne problemy nie rozwiążą się same, a NBA musi iść z duchem czasu i oczekiwań kibiców. Zwłaszcza że w USA od lat coraz bardziej popularna staje się choćby piłka nożna. MLS osiągnęła już wysoki pułap jeśli chodzi o markę i finanse oraz marketing. Na mecze najlepszych drużyn zjawia się 50-60 tys. osób. Piłka tam jest ofensywna i ciekawa, a do tego sama liga sprowadza wielkie gwiazdy i jednocześnie tworząc je na własnych warunkach.
FOT: Wikimedia Commons