Nowe koszulki kadry Polski – hit czy kit?

Nowe koszulki reprezentacji Polski jak zawsze wywołały spore poruszenie – w końcu najważniejsza drużyna musi prezentować się dobrze, szczególnie na nadchodzącym mundialu. Głosy są raczej krytyczne, ale zajrzyjmy trochę głębiej niż na przysłowiowy pierwszy rzut oka – zerknijmy na pobudki, które kierowały związkiem oraz istotny w tym wszystkim marketing. Przedstawię wam, dlaczego – w mojej ocenie – ta koszulka jest zarówno dobra jak i zła – pisze na TheSport.pl Michał Mączka, znany jako Futboholik.

 
Zmień perspektywę

Pierwszym istotnym aspektem zrozumienia takiego, a nie innego designu jest perspektywa PZPN. A tu najlepszym kierunkowskazem są koszulki naszych kopaczy z poprzednich lat. Każda kombinacja to silna dominacja bieli, ale poza oczywistą czerwienią w kilku przypadkach pojawia się szarość. Tak jak w tym roku.

Nike stosuje ten kolor jako pomost – coś co pozwala tworzyć jakiś ruchomy motyw, wyrywa trykot od zupełnie czystych, białych koszulek, a poza tym bezkolizyjnie asymiluje się z główną barwą. Dlaczego? Bo związek preferuję sztywny podział – trykot repry ma być wyraźnie biały, lub wyraźnie czerwony, a nie jakby chciało wielu kibiców w kombinacji tych kolorów. To istotna informacja w kontekście oceny pracy Nike jako dostawcy. Czy dobrze wywiązali się ze zleconej roboty?

Jeśli zadaniem było zaprojektowanie lekkiej dla oka koszulki z dominacją bieli – uważam, że tak. W dodatku w mojej ocenie jest inna niż poprzedniczki.

Wszystkie nasze poprzednie trykoty, jeśli już wprowadzały jakiś dynamiczny/wyraźny motyw, to był on związany z geometrią lub symetrią. To nigdy nie był twórczy układ, który cechował się jakimś artystycznym kierunkiem. Proste dzielenie koszulek, kreatywność na poziomie…. żadnej kreatywności.

C:\Users\Farina\Downloads\309556121_814970006298264_7084139086233464474_n.jpg
Fot. https://www.footballkitarchive.com/poland-kits/#2010s

W nowych koszulkach szarość ma już swoją dynamikę, wzór subtelnie tańczy na barkach i jest też dopasowany do nowego flagowego modelu koszulek Nike. Do tego projektanci informują nas, że owy design symbolizuje orle pióra, zatem mamy story spójne z duchem narodu. Jest skromnie, ale nie nudno. Strzelam, ze taki właśnie był zamysł.

By nie było za słodko…

Problem jest według mnie zupełnie inny i jest nim strategia, jaką obiera PZPN przy tworzeniu każdej kolejnej koszulki Polski. Nie popadam w skrajności, nie oczekuję, że na strojach będzie Bitwa pod Grunwaldem i Mariusz Pudzianowski, doceniam też zdanie koszulkowych konserwatystów. Uważam, że na przestrzeni lat niepotrzebnie zamykamy się w jednym kręgu. Jako pasjonat i „krytyk” trykotów – po prostu się już tym stylem nudzę.

To kolejna prosta forma koszulki, jaką otrzymujemy w ostatnich czterech edycjach. Nawet jeżeli te koszulki są dobre (a są) to analogicznie gdybyście jedli najlepszą pizzę świata codziennie, to w pewnym momencie mielibyście jej dość.

Zerknijcie na koncept Fillipa Gawrycha. Nie nazwę tego arcydziełem, rozumiem że niekoniecznie projekt musi mieć fanów, ale służy mi tylko by pokazać pewne zależności. Ten sam motyw ubarwiony czerwienią. Jest soczyście, żywiołowo, coś się dzieje, ale w granicach dobrego smaku. Różnica w odbiorze – spora.

C:\Users\Farina\Downloads\310464013_683186646734773_2988757427695490663_n.jpg

Drugi problem PZPN to w mojej ocenie brak balansu. Wiele federacji stosuje podział na koszulki o charakterze bardziej statycznym i bardziej dynamicznym. Czyli mniej więcej tak jak (bardzo ogólnie to ujmując) dzielą się gusta kibiców. Kibiców, czyli docelowej grupy klientów, do której trzeba trafić. Pamiętajmy, że z punktu widzenia związku koszulka to też produkt. Dlaczego zatem PZPN sam zamyka sobie furtkę ze strumieniem dodatkowej kasy i serwuje nam zawsze dwa proste zestawy, omijając bardziej szalone wizualnie koncepcje?

Na moje to strach przed krytyką i ucieczka w bezpieczną uliczkę. Proste wzory są bardziej skuteczną formą gdyż mają większą szansę na akceptację fanów o bardziej wybujałym guście, lubujących się w szalonych wzorach. Odwrotnie jest trudniej – amator klasycznego designu jest mniej podatny na akceptację krzykliwych wzorów.

Cena vs polski internet

Nie zgodzę się z falą hejtu na temat ceny koszulek. Przypomnijmy. PZPN i Nike wypuszczają zawsze trzy dostępne modele, Vapor w cenie około 600zł, Stadium 390zł i TOP – 219zł. Oczywiście 6 paczek za trykot wywołało poruszenie, z tym że… jak zwykle. I to mnie właśnie dziwi.

Nie od dziś producent segmentuje swoje produkty właśnie w taki sposób, cena w poprzednich latach była (biorąc pod uwagę inflację i bieg czasu) analogiczna do dzisiejszych, nie wydarzyło się tu nic nowego co w latach ubiegłych. Po to są różne półki cenowe, by każdy mógł skorzystać w miarę swoich możliwości, a widzę, że różnią się one od oczekiwań, a raczej roszczeń – o czym niżej. Wiadro pomyj jednak się wylało, ale przecież nikt nowy w internecie nie jest. po prostu miejmy świadomość, iż wylało się niesłusznie. Skąd takie ceny?

Vapor to koszulka niemal identyczna do tej, w jakiej grają zawodnicy. Odznacza się technologią odprowadzania potu i wentylacji, jest wykonana z lepszego materiału oraz charakteryzuje się klejonymi logotypami, które nie obcierają zawodnika/noszącego. Stadium to po prostu bardziej uboga (ale nadal jakościowo wartościowa) wersja, gdzie główną różnicą jest brak wspomnianej wentylacji/technologii oraz wyszywane logotypy. I nie ma w tym nic dziwnego. To sytuacja identyczna jak w przypadku samochodów – buda ta sama, ale wyposażenie bogate bardziej lub mniej i co tym idzie w różnej cenie.

Dla kogo są nowe koszulki kadry?

Suchej nitki nie zostawiam też na klipie promującym nowe trykoty. 

 

Czułem się bardziej jakbym oglądał reklamę firmy ubezpieczeniowej czy leków niż produktu, z którym mają utożsamiać się fani na wielkiej imprezie. Slogan klipu głosił „koszulka marzenie”. Czy czytając takie hasło nie prosi się wręcz o coś, co porywa tłum, coś, co jest pragnieniem, coś, o co chce się walczyć, krzyczeć, żyć? My dostaliśmy statycznych i sztucznych mówców, którzy są wiarygodni jak pasztet z datą ważności na rok wstecz. Co istotne… to wszystkie działania PZPN w zakresie promocji tych koszulek co też ma swoją wymowę.

Reasumując – koszulki kupują mnie wizualnie, są w swojej kategorii prostych motywów dobrym produktem, ale uważam, że PZPN powinien przestać bać się wyjścia poza strefę komfortu, bać się odważnych wizji i wdrożyć dwubiegunowy design, o którym pisałem wyżej. Przestańmy marnować marketingowy potencjał.

_____

Michał Mączka – #Futboholik – freak koszulek piłkarskich, które poza sączeniem kopania futbolówki przez milionerów są jego największą pasja. W swoim cyklu postara się wam pokazać głębię świata designu trykotów i pomoże zrozumieć schematy, które rządzą producentami i odbiorcami koszulek.

Fot. Twitter Łączy nas Piłka

Udostępnij

Translate »