Jak ogłosić transfer Japończyka?
Ekspresowy rozwój mediów społecznościowych postawił kluby sportowe bezpośrednio na ostrzu obosiecznego noża – z jednej strony mają przed sobą niemal olbrzymi horyzont możliwości, ograniczony jedynie kreatywnością i umiejętnościami klubowego grafika. Z drugiej natomiast, nowoczesna komunikacja niesie za sobą narastającą presję – nie wystarczy już wrzucić zdjęcie nowopozyskanego zawodnika. Trzeba być lepszym, szybszym i po stokroć kreatywniejszym od pozostałych. A stąd krótka droga do faux pas, czy też przekroczenia granic dobrego smaku, czego przykładem wydają się być transfery japońskich piłkarzy.
Hipotetyczna sytuacja, w dodatku niezbyt trudna do wyobrażenia: klub X, niech będzie z Polski, dopina transfer ciekawego pomocnika z J-League. Jacy są japońscy kibice – wiadomo; grzechem byłoby więc nie skorzystać z niewymuszonej ekspozycji i nie puścić im oczka.
Siada więc zespół (choć to określenie raczej na wyrost, niech będzie „człowiek”) odpowiedzialny za komunikację i rozpisuje plan. Japończyk?
Odpala Google
Alfabet.
Flaga.
Kendo.
Samuraj.
Góra Fuji.
Brama Torii.
Drzewo wiśniowe.
Anime.
Teraz tylko zlepić to w jedną całość – tam docinam, tu doklejam i gotowe, można publikować.
❗️TRANSFER❗️🇯🇵
Jin Izumisawa związał się z Pogonią dwuletnią umową, z opcją przedłużenia o kolejny rok. Skrzydłowy w ostatnich dniach przechodził w Szczecinie badania, a następnie podpisał kontrakt. Do Pogoni trafia jako wolny zawodnik.
➡️ https://t.co/xNSLfdkwHa#JinIzumisawa39 pic.twitter.com/vcCZ7tFoFn
— Pogoń Szczecin (@PogonSzczecin) January 5, 2019
To oczywiście najbardziej jaskrawy przykład z naszego własnego podwórka, natomiast podobnych zlepków prostych tropów kulturowych jest multum. Tak na przykład Real Sociedad ogłosił transfer Takefusy Kubo:
🇯🇵 El nuevo guerrero txuri urdin ⚔
ラ・レアルの新たな戦士#TakeTxuriUrdin | #AurreraReala pic.twitter.com/tYqLNxkXFe
— Real Sociedad Fútbol (@RealSociedad) July 19, 2022
A tak z kolei Desportivo Santa Clara pochwaliła się pozyskaniem Hidemasy Mority, publikując krótką historię jego kariery inspirowanej wzorcami z Naruto:
El Clube Desportivo Santa Clara de Portugal no tuvo mejor idea para presentar a su nuevo fichaje de invierno, el mediocampista japonés Hidemasa Morita, que con un video inspirado en la franquicia de "Naruto". El video narra la vida del deportista hasta su llegada al club. pic.twitter.com/MWxeYPjIEC
— Kudasai (@somoskudasai) January 14, 2021
Nasuwa się najprostsze z pytań – dlaczego tylko Japończykom maluje się tak stereotypowe obrazki? Piłkarze z Meksyku nie są ogłaszani w sombrero czy w motywie kartelu, a Kenijczyków nie przebiera się za Masajów. Arabom też nikt kefii do zdjęcia nie nakłada. A jednak samo spojrzenie na japońskiego piłkarza uruchamia u klubowych twórców zapadkę odpowiedzialną za lawinę prostych skojarzeń.
O to, gdzie leży granica dobrego smaku, zapytaliśmy Michała Muzyczkę, prowadzącego portal Japonistyka.pl:
– Sam fakt, że są to transfery do europejskich klubów sprawia, że te komunikaty nieco nastawione na zachód (tzn. poza Japonię). W Japonii dosyć mocno stawia na turystykę i promuje się pewne stereotypy jak samurajów, kendo czy całe bushido, które nie było takie święte jak wygląda z zewnątrz. Ale jest to na pewno ważny element narracji i popkultury. A jak do tego podchodzą Japończycy? Pewnie różnie – generalnie to jest bardzo hermetyczny naród. Jest trochę oznak rasizmu, ale jednak wszyscy jednak czują się pewną całością. Myślę, że dla nich komunikacja w taki sposób jest raczej normalna. Pewnie znajdzie się trochę osób którym to się nie podoba, ale generalnie większość czuję dumę z tego kim jest i z historii/popularności swojego kraju na świecie – opowiada.
Sytuacja Japończyków jest więc o tyle specyficzna, że wrażliwość na stereotypy (albo rysowane grubą kreską nawiązania do ich popkultury) jest zupełnie inna niż w przypadku innych kultur. Silne poczucie patriotyzmu i duma z własnej identyfikacji, które są produktem specyficznej, otwartej-zamkniętej historii tego kraju, są wśród Japończyków na tyle silne, że wszelkie nawiązania budzą u nich przede wszystkim dumę.
Sęk tkwi w umiarze. Gdyby Lewandowski dołączając do Barcelony został ogłoszony jadąc na żubrze z Janem Pawłem w stroju ludowym, poleciałaby nam szczera, patriotyczna łezka. Gdyby jednak każdy kolejny Polak był ogłaszany w towarzystwie pierogów i papieża, zaczęlibyśmy się zastanawiać czy wyłącznie na tym polega nasz wizerunek.
A sięgając po najbardziej popularne kulturowe artefakty, niezwykle łatwo przekroczyć cienką granicę dobrego smaku. Poniżej załączam wpis PSV, chwalącego się podpisem Ritsu Doana. Gafę, jaką jest umieszczenie zawodnika (z kataną w ręku, a jakże) na tle nacjonalistycznego sztandaru wschodzącego słońca, szczęśliwie szybko sprostowano (a raczej zatarto).
PSV gebruikte deze tekening om Doan aan te kondigen. The Rising Sun vlag op de achtergrond ligt heel gevoelig bij Koreanen en Chinezen. Maar ik zag terwijl ik deze tweet schrijf dat ze het op instagram veranderd hebben dus het is nu opgelost. pic.twitter.com/lI2eTRqXsg
— Ik spring voor Luuk (@Kijkeensaan) August 27, 2019
Koya Kitagawa, przechodząc do Rapidu Wiedeń, na swoim ogłoszeniu wcinał ciasteczka z wróżbami (produkt imitacyjnej kultury amerykańskiej), w akompaniamencie chińskiej muzyki (przecież brzmi azjatycko…). Nawet w załączonym wyżej (szeroko chwalonym) klipie z udziałem Kubo, nadgorliwość wzięła górę, więc w ręce kendoki w pełnym zestawie ochraniaczy włożono katanę, zamiast bambusowego miecza.
Kończąc, pragnę zauważyć, że najprawdopodobniej żaden z klubowych twórców nie miał ćwierć złej intencji, a powstałe nietakty są jedynie efektem pewnych braków we wrażliwości kulturowej i znajomości historii (a także, niestety, podstawowym zaniedbaniem researchu w tym zakresie). Dopóki jednak sam zawodnik nie widzi problemu w tym, że przy każdej możliwej okazji zostanie nazwany „samurajem” czy „Tsubasą”, warto ten taniec z kulturą kontynuować.
A jak zarazem wcisnąć w jeden worek każdy istniejący trop kulturowy, a także – dzięki dużej dawce ironii – wyjść z twarzą, pokazuje Real Betis:
⛩🍱🎋🎎 pic.twitter.com/A1zbND6IAd
— Real Betis Balompié 🌴💚 (@RealBetis) June 1, 2018