Petrodolary z Dubaju uratują Barcelonę?
Czy dla kibiców FC Barcelony nadchodzą lepsze czasy? Będący w głębokim kryzysie klub ze stolicy Katalonii mogą uratować arabscy szejkowie. Klub otrzymał bardzo korzystną finansowo propozycję, która może przywrócić go do europejskiej czołówki niemal natychmiast. Co na to Socios?
FC Barcelona rozmienia się na drobne. Tonąca w długach „Duma Katalonii” po rozegraniu dziewięciu kolejek w La Liga plasuje się dopiero na 9. miejscu w tabeli. W miniony weekend przegrała El Clasico z Realem Madryt (1:2), a w fazie grupowej Ligi Mistrzów na półmetku jest dopiero na trzecim miejscu, gdyż przegrała z Bayernem Monachium i Benficą Lizbona po 0:3. Wygrała tylko z Dynamem Kijów i to zaledwie 1:0.
Na wylocie jest Ronald Koeman, którego po derbach z Realem dopadli rozwścieczeni kibice Barcy. Czekali przy wyjeździe ze stadionu, zatrzymali jego samochód i w niewybrednych słowach oraz gestach wyrazili swoją niechęć do Holendra, który jako trener burzy pomnik własnej osoby, jaki budował, będąc piłkarzem Barcelony.
Sytuacja jest bardzo napięta, a wszystko przez fatalną sytuację finansową, wynikającą przede wszystkim z fatalnego zarządzania klubem przez poprzedni zarząd. Joan Laporta przejmując stery w swoim ukochanym klubie, obiecywał zatrzymanie Leo Messiego. Niestety zastana sytuacja była znacznie gorsza niż się spodziewał i Argentyńczyk odszedł do PSG. Jeśli tracisz Messiego, Luisa Suareza i Antoine Griezmanna, a na ich miejsce sprowadzasz mającego najlepsze lata już za sobą Sergio Aguero oraz… Luka de Jonga, to wiedz, że dzieje się coś złego. Z najnowszych nabytków broni się jedynie Memphis Depay, ale to nie ten kaliber co wspomniana trójka.
Pożyczka na 24 miesiące, z opcją wydłużenia do… 288 miesięcy!
Wydawało się, że mający ponad miliard długu klub (najrzetelniejsze źródła zbliżone do Barcy mówią o kwocie 1,35 mld euro brutto), jeszcze przez długie miesiące, a raczej lata będzie się z tego bagna wygrzebywał. Okazuje się jednak, że jest światełko w tunelu. Pochodzi ono ze słonecznego Dubaju.
W znanym hiszpańskim programie piłkarskim o nazwie „El Curubito” ujawniono, że klub otrzymał ultrakorzystną ofertę finansową z jednej z firm zarejestrowanych w Dubaju. Miałaby ona natychmiast przelać na konto Barcelony 1,5 mld euro i rozłożyć tę kwotę do spłaty na 24 miesiące. Brzmi skrajnie nierealnie, ale zdaniem dobrze zorientowanego w realiach „Dumy Katalonii” dziennikarza Rogera Torelló z „Mundo Deportivo” ta oferta zakłada możliwość bezproblemowego rozłożenia spłaty pożyczki do 12 lat!
Przyjęcie tej oferty pozwoliłoby natychmiast spłacić wszystkie zobowiązania i poważnie wzmocnić drużynę już w najbliższym oknie transferowym. Barca miałaby wówczas do spłacenia – wraz z kosztami tej pożyczki – nieco ponad 130 mln euro rocznie. Mając na uwadze markę, popularność klubu oraz jego przychody (około 715 mln euro rocznie), byłoby to wręcz zbawienne dla „Dumy Katalonii”.
Coś więcej niż klub?
Zbyt piękne, by okazało się prawdziwe? Analizą tej oferty zajęli się wiceprezydent ds. finansowych Eduard Romeu i dyrektor generalny Ferran Reverter, prosząc o czas do namysłu, bo takie decyzje wymagają sprawdzenia wszystkich szczegółów po kilka razy. Finalnie decyzja należeć będzie do Joana Laporty, który niedawno dostał mandat od Socios, czyli kibiców będących właścicielami klubu, dzięki czemu wrócił na stanowisko prezesa klubu po 11 latach przerwy.
Wielu z nich ma jednak poważne zastrzeżenia co do tej transakcji i zastanawia się, czy ta oferta nie wiąże się z koniecznością przekształcenia klubu w spółkę akcyjną, co tak naprawdę będzie oznaczało kupno klubu przez wspomniany fundusz z Dubaju. Temu stanowczo zaprzecza Laporta.
– To nigdy się nie wydarzy. Od lat jestem obrońcą formatu z Socios. Ze mną jako prezydentem, i z zaufaniem Socios, Barca zawsze będzie zależeć od jej społeczności. Nigdy od partii politycznej, medium czy inwestora. Dla mnie to jasne – podkreślił w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Sport”.
Petrodolary nie do końca pasują futbolowym romantykom, których nie brakuje wśród Socios, a dla których maksyma „mes que un club” (z his. coś więcej niż klub) to nie jest tylko pusty slogan.
Pytanie tylko, czy w dzisiejszym świecie jest jeszcze miejsce na takie postawy? Te same osoby tęsknią za czasami, kiedy FC Barcelona grała bez logo na koszulkach lub ewentualnie oddawała je za darmo dla instytucji takich jak UNICEF.
Chcąc być konkurencyjnym w dzisiejszym świecie piłki, nie można sobie pozwalać na takie praktyki. Barcelona jest w tak złej kondycji finansowej, że nawet dograna przez Laportę pożyczka na kwotę 595 mln euro (oprocentowanie 1,98%) nie załatwia sprawy. Jeśli Romeu i Reverter przekażą prezydentowi „Barcy”, że warto skorzystać z oferty z Dubaju, a on sam odpowiednio to rozegra i przekona Socios, to Barcelona może wrócić na światowy TOP znacznie szybciej niż można się było tego spodziewać.
fot. Pixabay.com