Polskie szpadzistki powalczą o medal igrzysk w turnieju drużynowym
Już dziś o 13:30 polskie szpadzistki powalczą o upragniony medal igrzysk olimpijskich w turnieju drużynowym. W walce o awans do strefy medalowej zmierzą się z ekipą z USA.
W Biało-Czerwonej drużynie walczą: najbardziej doświadczona Renata Kanpik-Miazga, Martyna Swatowska-Wenglarczyk, zaledwie 20-letnia Alicja Klasik oraz rezerwowa Aleksandra Jarecka. W zawodach indywidualnych najlepiej spisała się Klasik, która zajęła 15. miejsce. Tym razem nasze panie mają nadzieję na znaczenie lepszy występ.
Nadzieje są jak najbardziej uzasadnione, bo Polki są aktualnymi mistrzyniami świata. W ostatnich latach wygrywały także Puchary Świata, zajmowały miejsca na podium w mistrzostwach Europy. Brakuje im w kolekcji już tylko tego najważniejszego krążka z rywalizacji olimpijskiej.
22 medale igrzysk polskich szermierzy
W szermierce w ciągu 100-letnich startów w igrzyskach polscy zawodnicy i zawodniczki wywalczyli aż 22 krążki: 4 złote, 9 srebrnych i 9 brązowych. Ostatni z nich padł łupem szpadzistów w Pekinie. Wtedy na drugim stopniu podium stanęła nasza drużyna w składzie: Tomasz Motyka, Robert Andrzejuk, Adam Wiercioch oraz Radosław Zwrotniak, który obecnie jest trenerem, którego dwie zawodniczki startują w Paryżu. Czy historia zatoczy koło?
Warto podkreślić, że medale dla Polski zdobywali do tej pory: szpadziści, floreciści i florecistki oraz szabliści. Na olimpijskim podium jeszcze nigdy nie stanęły szpadzistki i szablistki z naszego kraju. Historia tych dwóch broni na igrzyskach jest najkrótsza ze wszystkich szermierczych konkurencji. Szpadzistki pierwszy raz wyszły na olimpijskie plansze dopiero w 1996 roku w Atlancie. Wtedy Polskę reprezentowała Joanna Jakimiuk, która rok wcześniej została mistrzynią świata. Niestety występ na amerykańskich igrzyskach jej nie wyszedł. Przegrała z Rosjanką, która podejrzewana była o stosowanie dopingu mechanicznego. Szabla indywidualnie pojawiła się jeszcze później, bo dopiero w 2004 roku w Atenach. Na czterech igrzyskach z rzędu Polskę reprezentowała Aleksandra Socha – obecnie Schelton.
Brakowała szczęścia
Od czasów medalu szpadzistów w Pekinie polska szermierka przeżywała kryzys, zmianę pokoleniową. Owszem, mieliśmy zawodników, którzy odnosili sukcesy podczas Pucharów Świata czy mistrzostw Europy, ale na igrzyskach zawsze brakowało szczęścia. Zabrakło, go Magdalenie Piekarskiej, która w Londynie startowała, jako liderka światowego rankingu. Zabrakło go w Tokio polskim szpadzistkom, które były jednymi z faworytek do medalu.
Od kilku lat jest jednak dużo lepiej. A wiele osób, w tym była mistrzyni świata, w kształceniu szpadzistek w Polsce widzie podobieństwo do siatkówki. – Myślę, że nie przesadzę jeśli powiem, że pod względem wyników oraz kształcenie zawodniczek szpada kobiet w Polsce przypomina mi siatkówkę mężczyzn. Kiedy byłam małą dziewczynką, mistrzynią świata w naszej broni została Joanna Jakimiuk, z którą później miałam okazję być w kadrze, podpatrywać, uczyć się od niej. W 2005 sama powtórzyłam jej wynik, a zawodniczki takie jak Ewa Nalip, Reneta Knapik czy inne mogły trenować ze mną. Dziś mamy następne pokolenie wspaniałych szpadzistek, a kolejne już depczą im po piętach, bo warto podkreślić, że młodsze koleżanki naszych mistrzyń w 2023 wywalczyły medale mistrzostw świata i Europy juniorek – mówi Danuta Dmowska-Andrzejuk.
Jak będzie w Paryżu? – Oczywiście jestem ostrożny w wieszaniu medali na szyjach komukolwiek, ale mamy bardzo równą drużynę, która wie, jak to jest walczyć o najwyższe cele – mówi Adam Konopka – wiceprezes Polskiego Związku Szermierczego. – Mam naukę z Tokio, żeby nie dać się wciągnąć w pompowanie balonika. Po prostu trzeba się skupić na tym, co mamy do zrobienia – mówiła przed wyjazdem do Paryża Renata Knapik-Miazga.
W olimpijskim turnieju drużynowym staruje zaledwie osiem zespołów. W szermierczym świecie mówi się, że trudniej się na igrzyska zakwalifikować niż zdobyć na nich medal. Warto jednak pamiętać, że tych osiem drużyn, to najlepsze ekipy na świecie. Nasze szpadzistki rozstawione są z numerem trzecim, więc w pierwszym meczu zmierzą się z teoretycznie słabszymi Amerykankami. Teoretycznie słabszymi, bo w tej stawce nie ma słabych. Poszczególne mecze toczą się do 45 trafień i składają z dziewięciu walk, każda z nich trwa maksymalnie 3 minuty. Chyba, że wcześniej zawodniczki zakończą rywalizację, osiągając odpowiednią liczbę punktów. Warto też dodać, że kolejna osoba, wchodząc na planszę, przejmuje wynik z poprzedniej walki. Mecz trwa około godziny.
Nie pozostaje nam nic innego, jak trzymać kciuki za kolejny medal dla Polski i dla polskiej szermierki.