Rodzice nie będą utrzymywać dorosłych sportowców
Dlaczego nie zdobywamy medali olimpijskich w dyscyplinach, w których kiedyś Polacy brylowali na arenach międzynarodowych? Dyskusje na ten temat nie milkną. Specjaliści zapominają o jednej ważne kwestii.
Boks, podnoszenie ciężarów, zapasy, szermierka, judo, czy strzelectwo sportowe – to dyscypliny, które w poprzednim wieku i na początku tego dawały Polsce najwięcej medali podczas igrzysk olimpijskich. Dziś niestety tak kolorowo nie jest.
Po igrzyskach w Paryżu i słabym wyniku Biało-Czerwonych dyskusje nie milkną. Podczas wielu debat kolejni specjaliści wymieniają przyczyny kryzysu, który dotkną polski sport. Była mowa o braku wystarczającej bazy sportowej, fakcie, że polskie dzieci za mało się ruszają, czy o tym, że w Polsce rzekomo nie istnieje sport powszechny. Czy to jednak główne przyczyny tego stanu rzeczy?
Blanik trenował w opłakanych warunkach a medale zdobywał
Czy rzeczywiście w Polsce nie ma bazy sportowej? Patrząc na mini stadiony lekkoatletyczne, Orliki, Delfinki, hale sportowe, które powstają obecnie w większości polskich gmin, można byłoby się kłócić z takim stwierdzeniem. Przypomnijmy, że dwadzieścia czy trzydzieści lat temu polscy sportowcy zdobywali medale mimo to, że np. Leszek Blanik, żeby móc wykonać rozbieg do skoku przez konia, musiał otwierać drzwi na korytarz sali gimnastycznej, w której trenował. Dziś warunki są zdecydowanie lepsze.
Czy nie ma sportu powszechnego? Z tym też wiele osób ze świata sportu mogłoby się nie zgodzić. Jako społeczeństwo w ostatniej dekadzie staliśmy się dużo bardziej świadomi potrzeby ruchu. Coraz więcej Polaków biega, jeździ na rowerze, chodzi z kijkami, startuje w amatorskich zawodach. Nawet seniorzy coraz częściej aktywnie spędzają czas wolny. Mówią o tym także samorządowcy, którzy coraz więcej inwestują w infrastrukturę, na której toczyć się będzie sportowe życie gminy.
Czy jednak dajemy dobry przykład naszym dzieciom? Tu pojawia się problem, bo młodzież mamy coraz mniej sprawną, za to bardziej otyłą. Nie znaczy to jednak, że dzieciaki nie garną się zupełnie do sportu. Bardzo często jest tak, że to właśnie w najmłodszych kategoriach wiekowych odnosimy największe sukcesy w wielu dyscyplinach, które wymieniane były na początku. Co dzieje się później?
Brakuje środków dla seniorów
Dziwne jest to, że nikt z decydentów nie wspomniał o tym, o czym od lat rozprawiają przede wszystkim trenerzy indywidualnych dyscyplin. O położeniu nacisku przede wszystkim na finansowanie sportu dzieci i młodzieży, a braku tego finansowania, kiedy zawodnik staje się seniorem. Nie ma środków, nie ma zawodnika, który musi szukać innego źródła zarobku. W ten sposób z polskiego sportu odeszło mnóstwo sportowców.
– W Polsce mamy pełno programów, dofinansowań dedykowanych sportowi dzieci i młodzieży. To dobrze, bo trzeba najmłodszych aktywować, ale niestety brakuje środków dla starszych zawodników, którzy kończą wiek juniora – mówi Bolesław Bałd – dyrektor sportowy w ekipie kolarskiej TC Chrobry Głogów, w której jeżdżą zawodnicy w kategorii U-23.
– W większości dyscyplin, może poza siatkówką, nie mamy systemu, który szkoliłby zawodnika od dziecka do potencjalnego mistrza olimpijskiego – dodaje Bałd. Trenerzy wielu dyscyplin przyznają, że koszty zajęć w najmłodszych kategoriach wiekowych są w stanie pokrywać rodzice.
Najlepszym przykładem tego, jak wygląda to w Polsce, jest Narodowy Projekt Rozwoju Kolarstwa, powołany do życia przed dziesięcioma laty. Zakładał tworzenie szkółek kolarskich, zapewnieniu najmłodszym adeptom dyscypliny kompletnego sprzętu. Poszły na to ciężkie miliony, zamysł pewnie nie był zły. Tyle tylko, że nic to nie dało. Kolarstwo szosowe jest obecnie w głębokim kryzysie i nie zmieni tego fakt wygrania przez Katarzynę Niewiadomą Tour de France.
Młodzi zawodnicy, którzy kończą wiek juniora, po prostu nie mają co, ze sobą zrobić. Chwała prywatnym sponsorom, którzy utrzymują zawodowe ekipy. Bez nich kolarstwa szosowego w Polsce nie byłoby już w ogóle.
Sporty walki wcale nie mają lżej. – W naszym klubie trenuje kilkaset dzieciaków – mówi Zbigniew Zamęcki – jeden z bardziej doświadczonych trenerów judo w Polsce. – Rodzice płacą za zajęcia, do tego dochodzą dofinansowania. Nie ma problemu z opłaceniem trenerów. Problem zaczyna się kiedy z tych kilkuset osób uda nam się wyselekcjonować kilku zawodników, którzy mają szansę odnieść sukces. Z takimi osobami trzeba dużo więcej pracować, jeździć na zawody. Zaczyna brakować środków dla trenerów, ale także dla zawodników. Zanim sportowiec osiągnie sukcesy, dostanie się do kadry, otrzyma stypendium, jest bardzo trudno – tłumaczy Zamęcki.
– Bardzo wiele osób odchodzi ze sportu albo po maturze, kiedy musi decydować czy iść na studia, czy do pracy. A druga grupa rezygnuje po studiach – przyznaje Andrzej Kijowski, prezes Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego.
– Kadra Polski ma zapewnione środki do życia, treningi, wyjazdy szkolenia. Z tym nie mamy problemu. Często jednak zawodnicy, którzy nie odnieśli jeszcze sukcesu na miarę centralnego finansowania, a mają potencjał, kiedy kończą studia, chcą założyć rodzinę, decydują się skończyć ze sportem i pójść do pracy, bo nie mają środków do życia. A przecież rodzice nie będą utrzymywać dorosłych osób – opowiada Andrzej Kijowski.
W sportach walki nie ma sparingpartnerów
– Bardzo dużo osób odeszło z szermierki właśnie w wieku młodzieżowca. Kadra nam się przez to mocno uszczupliła. Sporty walki mają to do siebie, że nie wystarczy mieć dwóch dobrych zawodników. Oni muszą mieć z kim walczyć, muszą mieć sparingpartnerów. Jeszcze niedawno młodzi szermierze, którzy nie łapali się do kadry A, ale stanowili jej zaplecze, dostawali pieniądze za to, że uczestniczyli w obozach, walczyli z tymi najlepszymi. Niestety dziś na to nie ma środków i nie ma już tych zawodników – tłumaczy Głowacki, trener florecisty Andrzeja Rządkowskiego, który walczył w Paryżu.
Budowanie szerokiej podstawy nie ma więc większego sensu jeśli na jej szczycie zabraknie środków i finansowanie. Działacze i ministerstwo, zamiast skupiać się na aferach, powinni w pierwszej kolejności wysłuchać trenerów, którzy przez lata obserwowali to, jak ich wychowankowie kończą z zawodowym sportem. Czy są w tym wszystkim potrzebne nam kolejne Orlik? Wielu sportowców i trenerów z pewnością wolałoby godne wynagrodzenie.