Rzuty za 4 punkty. Przyszłość NBA i koszykówki?

W 49. sezonie Governor’s Cup na Filipinach organizacja PBA wprowadziła rzut za cztery punkty z odległości 27 stóp (ok. 8,23 metra). Inne ligi już kiedyś to próbowały, ale filmy z tego odległego zakątka świata stały się viralem w sieci. I poddały temat pod dyskusję: czy koszykówce są potrzebne rzuty za 4 punkty i jak wpłyną na grę?

Rzuty za 4 punkty – pierwszy eksperyment w meczach o stawkę

Mecze WNBA All-Star w 2022 roku zawierały element rzutów za 4 punkty. PBA z Filipin również używała rzutu za cztery punkty podczas dwóch ostatnich meczów All-Star. Jednakże aktualny przypadek jest pierwszym wprowadzonym na stałe i to w dodatku w meczach o stawkę.

Media społecznościowe zawrzały od mieszanych reakcji, z których większość wyrażała wątpliwości co do jego konieczności i skuteczności w dłuższej perspektywie. Krytykują ją głównie Amerykanie, dla których ruszanie zasad w koszykówce to naruszanie świętości. Ale można spróbować zrozumieć tę zmianę. Robią to nawet koszykarze z NBA!

Jak 4-punktowe rzuty wpłyną na styl gry?

Podczas gdy Zarząd PBA decydował, czy dodać linię za cztery punkty, wiceprzewodniczący Alfrancis Chua przedstawił prostą argumentację.

– Czuję, że dzięki temu gra przyspieszy, a trudniej będzie grać obronę strefową – wspomniał Chua w wywiadzie dla ESPN Filipiny.

O kryciu indywidualnym mówi się coraz więcej, nie tylko w kontekście koszykówki. Pep Guardiola już od kilku lat zapowiada, że piłka nożna zmierza w kierunku krycia 1 na 1 całą dziesiątką piłkarzy z pola, na całej płaszczyźnie boiska. W koszykówce, z racji braku bramkarza, akcje w defensywie mogą wyglądać inaczej. Jednak część ekspertów twierdziła, iż linia za 3 punkty dosłownie „zabiła” koszykówkę. Te wypowiedzi przytoczymy nieco niżej. Na razie skupmy się na argumentacji PBA.

Interesujące w tych scenariuszach jest to, czy linia będzie używana jako broń do zdobywania większej liczby punktów, czy jedynie jako narzędzie do maksymalizacji przestrzeni na boisku.

Trener Charles Tiu – trener drużyny College of St. Benilde Blazers i Strong Group Athletics, a także nowy członek sztabu Converge FiberXers – uważa, że nastąpi zmiana w ofensywnym podejściu.

– Tak, zdecydowanie myślę, że to zmieni sposób, w jaki niektóre drużyny PBA realizują swoje schematy gry – powiedział.

Odniósł się także do długo trwającej debaty w świecie koszykówki, czy faulowanie w celu zapobiegania potencjalnemu wyrównaniu meczu jest konieczną strategią. W kontekście PBA teraz sędziowie będą rozważać faulowanie, gdy przewaga wynosi cztery punkty.

– Przewaga czterech punktów nie jest już bezpieczna na koniec meczu, ponieważ to tylko jedna posiadanie. Więc jeśli prowadzisz czterema, zdecydowanie faulujesz za każdym razem – dodał Tiu.

Rzuty za 4 punkty znacznie trudniejsze. Trenerzy odpuszczają

Trenerzy PBA w większości pozostają zdania, że nie będą „polować” na rzuty za cztery punkty, jeśli nie będą one wynikać z zaplanowanej ofensywy. Podkreślają znaczenie utrzymania zrównoważonego ataku, skupiając się na efektywności, a nie forsowaniu długodystansowych rzutów, które mogłyby zakłócić rytm zespołu.

W rzutach za 3 punkty mamy w koszykówce setki specjalistów. Wyrabiają oni pamięć mięśniową, dzięki której niemal zawsze tuż zza tej linii trafiają do kosza. Ustawiona o metr dalej linia za 4 punkty zupełnie zmienia pryzmat i zmusi zawodników do częstego trenowania również i tych rzutów.

Trener TNT Tropang Giga, Chot Reyes, niewiele myśli o nowej linii. Postrzega ją jedynie jako sposób na dodanie pikanterii lidze. Ma podejście „zobaczymy”, wierząc, że prawdziwy wpływ linii za cztery punkty będzie widoczny dopiero, gdy drużyny będą miały czas na dostosowanie się do niej. Potrzebnych jest więc kilka lat.

– Nie jesteśmy pewni, czy to naprawdę działa, ale przynajmniej PBA próbuje nowych rzeczy – powiedział Reyes.

Mieszankę ekscytacji i ostrożności odczuwa trener Magnolia Hotshots, Chito Victolero. Choć możliwość skorzystania z tej zasady istnieje, mając swojego głównego strzelca, Paula Lee, nadal będą grać ostrożnie i korzystać z okazji, gdy się pojawią.

– To jest interesujące, ponieważ mamy nowe wyzwanie w zakresie realizacji naszych ofensywnych i defensywnych schematów. Mam jednak nadzieję, że to stworzy motywację dla naszych zawodników, aby być jednymi z pionierów tej nowej zasady – odpowiedział Victolero.

Warto sprawdzić linię w lepszej lidze

Dylematem, z którym PBA będzie musiała się zmierzyć, jest to, czy próby rzutów za cztery punkty będą praktyczne. W ostatnim Pucharze Filipin, średnia skuteczność rzutów za trzy punkty wynosiła 32,7% przy 30,6 próbach. Trudno będzie zobaczyć, jak rzut za cztery punkty odnajdzie się w PBA przy takich liczbach.

Znany guru analityki i asystent trenera Blackwater Bossing oraz UP Fighting Maroons, Ryan Alba, uważa, że jest za wcześnie, aby ocenić wartość rzutu za cztery punkty. Podkreśla, że prawdziwy wpływ tej nowej opcji można dokładnie ocenić dopiero po zgromadzeniu i analizie odpowiedniej ilości danych.

– Nie wiemy jeszcze, jak dokładni są nasi zawodnicy z tej odległości i ile są naprawdę warci. Dzięki danym możemy poznać prawdziwą wartość tego rzutu i pomóc określić, czy warto stawiać na wysoko punktowany, ale mniej dokładny rzut, czy trzymać się tradycyjnych rzutów – powiedział Alba.

A może NBA?

Linia za 4 punkty w NBA? Zawodnicy nie mówią „nie”

W miniony weekend skrzydłowy Washington Wizards, Kyle Kuzma, odwiedził Filipiny w ramach swojej trasy po Azji. Okazało się, że liga ta cieszy się niespotykanym dotąd zainteresowaniem. I to tylko przez wprowadzenie linii za 4 punkty.

– Tak, na sto procent. Myślę, że to dobre dla gry. Wielu z nas potrafi rzucać z tak daleka. Myślę, że w NBA będzie to bardziej emocjonujące, a kibice prawdopodobnie też to polubią – mówił Kuzma dziennikarzom.

Już teraz wielu starych wyjadaczy narzeka na to, że linia za trzy punkty sprawiła, iż koszykówka stała się sportem fundamentalnie zepsutym. Rzuty z określonej odległości, które są warte 1,5 razy więcej niż zwykłe rzuty z gry, sprawiają, że obrona musi się rozciągać — wyobraźmy sobie, jak trudniejsza byłaby obrona w NBA, gdyby tacy zawodnicy jak Stephen Curry i Damian Lillard mogli rzucać z takiej odległości, która zapewniałaby drużynie cztery punkty za jeden celny rzut.

Rzuty za 3 punkty „spieprzyły grę”

Jednym z „wyjadaczy” jest Vernon Maxwell, który do NBA wchodził w sezonie 1988/89. Jego zdaniem rzuty za 3 punkty zepsuły sposób ofensywnej gry.

– To spieprzyło grę. Kiedy ja rzucałem więcej trójek i prowadziłem w lidze pod względem trafionych rzutów za trzy i ich prób, mój trener, Rudy T chciał, żebym oddawał 10 rzutów za trzy na mecz. Gra zmieniła się tak bardzo, że teraz każdy już potrafi i chce rzucać z dystansu. Wysocy zawodnicy nie czekają już pod koszem na piłkę, a sami wychodzą daleko przed kosz i zdobywają trzy punkty – mówił w podcaście Pound 4 Pound.

Były obrońca NBA nie jest jedynym, który podziela te same odczucia. Wielu zawodników starej szkoły uważa, że zwiększone skupienie na rzutach za trzy punkty odebrało grze jej pierwotny charakter. W rzeczywistości Larry Johnson posunął się nawet do stwierdzenia, że nie rozumie już dzisiejszych meczów NBA.

– Ja nawet nie rozumiem dzisiejszych meczów NBA. Wszyscy tylko rzucają za trzy i rzucają za trzy, zdobywają mnóstwo punktów i nie grają w obronie – mówił Johnson „The Charlotte Observer” w już w 2018 roku.

Czy rzuty za trzy uczyniły grę lepszą, czy gorszą, zależy od opinii widza. Niemniej jednak ciekawe jest usłyszeć tę krytykę od Vernona, który większość swojej kariery spędził, oddając dużo rzutów za trzy.

FOT: Unsplash

Udostępnij

Translate »