Semeniuk i Leon z Superpucharem Włoch
Perugia zdobyła swoje pierwsze trofeum w sezonie. Drużyna Kamila Semeniuka i Wilfredo Leona sięgnęła po Superpuchar Włoch. Oba mecze – zarówno półfinał, jak i finał wygrywała jednak dopiero po tie-breakach. Jak wypadli reprezentanci Polski i co zadecydowało o wygranej?
Mecze półfinałowe potwierdziły przedturniejowe przewidywania – Lube Civitanova nad wyraz łatwo wygrało z Modeną. W zespole trenera Gianiego fatalną formę pokazał mistrz olimpijski – Earvin Ngapeth, który skończył mecz z ujemnym ratio punktowym. Bruno Rezende musiał polegać głównie na tureckim atakującym – Adisie Lagumdziji, który zdobył 20 punktów, ale Lube w końcówkach znalazło na niego odpowiedź. Po stronie zwycięzców bardzo dobrze zaprezentował się zaledwie 18-letni bułgarski przyjmujący – Aleksandyr Nikołow oraz środkowy Barthelemy Chinenyeze i to właśnie Lube awansowało do finału, wygrywając 3:0.
Semeniuk liderem w półfinale
W drugim półfinale mieliśmy kolejną w tym roku odsłonę pojedynku pomiędzy Perugią a Trentino i ponownie te dwa zespoły pokazały świetny poziom grania. Pierwszy set wygrał zespół z Trydentu za sprawą świetnej gry ofensywnej duetu Kazijski – Michieletto. W drugim zespół z Perugii udowodnił, dlaczego kibice nazywają go przydomkiem „Block devils”. 7 punktów w tym elemencie i dobra gra na zagrywce przyniosła remis w meczu. W dwóch kolejnych setach ponownie zespoły podzieliły się zwycięstwami. Tie-break to dominacja ze strony Perugii – świetna zagrywka i utrzymanie własnego przyjęcia pozwoliły ekipie trenera Anastasiego na zwycięstwo 15:7 w ostatniej partii.
Na dystansie meczu świetnie zaprezentował się Kamil Semeniuk. Przyjmujący reprezentacji Polski nie miał łatwego życia w elemencie przyjęcia i popełnił aż 6 błędów, ale sam odpłacił się rywalom czterema asami przy zaledwie 3 błędach. W ataku Kamil uzyskał 50% skuteczności i mecz zakończył z 20 punktami. Jedno „oczko” mniej zdobył drugi z naszych reprezentantów – Wilfredo Leon. Występ kapitana Perugii nie był, aż tak spektakularny, jak jego kolegi, ale w ważnych momentach był ważnym ogniwem zespołu.
Nieco zawiódł luksemburski atakujący Sir Safety – Kamil Rychlicki, ale świetne wejście zanotował Jesus Herrera. Mocnym punktem Perugii byli także środkowi, którzy łącznie zdobyli 26 punktów. Duże zastrzeżenia można mieć za to do MVP tegorocznego mundialu – Simone Giannellego. Rozgrywający Perugii często gubił dokładność i przede wszystkim Polaków zmuszał do miękkiej gry w ataku. Nadrobił w innych elementach, ale w tym najważniejszym dla rozgrywającego pokazał się słabo. Po stronie Trentino kibice przecierali oczy ze zdumienia patrząc na dyspozycję Mateja Kazijskiego. 38-letni Bułgar przestawiony z lewego na prawe skrzydło cały mecz trzymał dobrą skuteczność i punktował także zza 9. metra. Wtórował mu 21-letni Alessandro Michieletto. Zawiódł za to lider włoskiej reprezentacji na mundialu – Daniele Lavia. Przyjmujący zanotował jedynie 29% skuteczności w ataku i skończył mecz z ujemnym ratio punktowym.
Drugiego dnia turnieju kibice ujrzeli nie tylko finał, ale także mecz o 3. miejsce, który zdaje się nie mieć zbyt wiele sensu. Trenerzy pokazali, że podzielają to zdanie, dając okazję do grania swoim rezerwowym. W tym pojedynku górą byli gracze Trentino, którzy wygrali 3:1.
Bohater Leon
Finał rozpoczął się od świetnej serii na zagrywce Nikołowa, która pozwoliła Lube na zwycięstwo w pierwszym secie. W drugim Perugia znacznie poprawiła przyjęcie i doprowadziła do wyrównania. Wyrównaną końcówkę trzeciego seta asem zakończył Mattia Bottolo. Świetną zmianę zanotował Marlon Yant, który w drugim secie zmienił nieskutecznego Nikołowa i do końca meczu grał fantastycznie, kończąc spotkanie z przeszło 70% skutecznością w ataku. Na dystansie meczu dobrze grał również atakujący Lube – Gabi Garcia, zdobywca 21 punktów. Czwarty i piąty set to znacznie lepsza gra ofensywna Perugii.
W tie-breaku decydująca okazała się seria zagrywek Wilfredo Leona, który wszedł w pole serwisowe przy wyniku 8:4 i zszedł dopiero przy wyniku 12:5. Nie były to co prawda asy, ale siatkarze Lube nie mogli dokładnie przyjąć piłki i zdobyć punktu. Chwilę później hala zamarła, bo Wilfredo po jednym z ataków poślizgnął się i uderzył tyłem głowy w parkiet, po czym stracił przytomność. Szczęśliwie wstał o własnych siłach, a przeprowadzone później badania nie wykazały poważniejszych kłopotów ze zdrowiem Leona. Wilfredo był liderem swojego zespołu przez całe spotkanie i kończył najtrudniejsze piłki. W całym meczu zdobył 21 punktów. Drugi z naszych reprezentantów nie zaliczy tego meczu do udanych. Kamil Semeniuk źle wszedł w spotkanie i nie był skuteczny w ataku, a dał się też złapać w przyjęciu. Kamil próbował dodać zespołowi jakości w innych elementach – dobrze spisywał się w obronie, ale trener Anastasi zdecydował się w trzecim secie na zmianę i na boisku pojawił się Oleg Płotnicki. I ta zmiana okazała się być świetna w skutkach, ponieważ Ukrainiec podniósł jakość zespołu w każdym elemencie, a po meczu odebrał nagrodę dla najbardziej wartościowego zawodnika turnieju. Simone Giannelli ponownie nie ułatwiał życia swoim atakującym, ale znów dodał punkty w innych elementach.
Dla Kamila Semeniuka to pierwsze trofeum w nowym zespole zdobyte już przy pierwszej okazji. A wydaje się, że będzie to jeden z wielu sukcesów. Perugia póki co w tym sezonie jest niepokonana, a w grze drużyny wciąż widać sporo mankamentów. Trener Anastasi ma jednak w zespole wiele indywidualności i w każdym meczu to kto inny może przesądzić o jego losach. W półfinale wiodącą postacią był Semeniuk, w finale Leon, a świetne wejście zanotował także Płotnicki. W innych meczach w rolę lidera wcielali się też Kamil Rychlicki i Jesus Herrera. To pokazuje, że w Perugii jest naprawdę ogromny potencjał i z czasem ten zespół powinien grać jeszcze lepiej.
Fot. Instagram