Sławomir Szmal: Praca musi się zaczynać od podstaw

Sławomir Szmal od trzech lat jest wiceprezesem Związku Piłki Ręcznej. Legendarny bramkarz reprezentacji Polski w rozmowie z naszym portalem opowiada o tym, czego potrzebuje nasz szczypiorniak, by wrócić do elity. Zapytaliśmy go także o potencjalny start w wyborach na prezesa ZPR.

Minęło już trochę czasu, od kiedy jest pan wiceprezesem Związku Piłki Ręcznej. Przy biurku odnajduje się pan równie dobrze, jak na ławce?

Gdy podejmowałem się tej funkcji, moim pierwszym krokiem było zbadanie sytuacji, jaka panuje w polskiej  piłce ręcznej. Przez całą karierę powtarzałem, że praca musi się zaczynać od podstaw, czyli wśród najmłodszych. Niestety, dzieci w ostatnich 10-15 latach jest mniej i nie grają w piłkę ręczną. To oczywiście wiąże się z technologią, komputerami czy telefonami. Rolą klubów, związku i związków okręgowych jest działanie, które pomoże piłkę ręczną wzmocnić i odbudować. Robię więc wszystko, co w mojej mocy, aby właśnie to zrobić.

Jakie postawione cele udało się panu zrealizować w tym czasie?

Na pewno jedną z takich rzeczy jest doszkalanie trenerów, bowiem wyszliśmy z zupełnie nowym pomysłem. Wdrożyliśmy pionierskie warsztaty, które pokazały, że praca w mniejszych grupach przynosi zdecydowanie lepsze efekty. Mogę powiedzieć, że jestem z tego naprawdę dumny. W tym roku planujemy kolejną edycję szkolenia. Wiem o tym, że ludzie, którzy są dobrze wykształceni i są chętni do pracy, pomogą nam odbudować polską piłkę ręczną.

A w jakim miejscu z pana perspektywy jest obecnie polska piłka ręczna? Czego brakuje naszej reprezentacji by rywalizować z elitą?

To bardzo złożone pytanie, bo ma na to wpływ wiele czynników. Najlepsza sytuacja dla trenera to taka, w której ma do dyspozycji po kilku bardzo dobrych zawodników na jedną pozycję. Szkoleniowcy pracujący w reprezentacjach są bardzo często oceniani przez środowisko przez pryzmat wyniku. A tak naprawdę na sukcesy składa się praca właśnie całego środowiska. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że naprawdę musimy skupić się na tym, aby popularyzować piłkę ręczną i rozwijać ten sport wśród dzieci i młodzieży.

Krzysztof Lijewski stwierdził, że bez sukcesów młodzieży, nie będzie silnej reprezentacji seniorów. Czy wśród tej trenującej młodzieży brakuje nam obecnie talentu? A może potrzebna jest nam jakaś konkretna rewolucja w systemie szkolenia?

Na pewno potrzebujemy zmian. Liczba klubów maleje i jest to sporym problemem polskiej piłki ręcznej. Druga rzecz to szkolenia, o których już wspominałem. Jestem zdania, że grupy młodzieżowe powinny osiągać wyniki, ale nie uważam, że każda grupa musi zdobywać medale. To jest po prostu nierealne. Optymalnie każdy rocznik reprezentacji powinien brać udział w największych imprezach. Bo właśnie tam zdobywa się najważniejsze doświadczenie i dzięki temu będziemy mogli wybierać 2-3 zawodników do reprezentacji seniorów. Tak robią inne reprezentacje. Chociażby Norwegia, gdzie ich celem jest to, by ogrywać jak najwięcej młodzieży na imprezach dużej rangi.

Przed nami bardzo ważna impreza…

Tak, w 2025 roku będziemy gospodarzem młodzieżowych mistrzostw świata. Będzie to impreza, gdzie mam nadzieję i trzymam mocno za to kciuki, że młodzież, przygotowana przez trenerów będzie naszą chlubą, a kilku zawodników zagra w przyszłości w seniorskiej reprezentacji Polski.

Myśli pan o przyszłości piłki ręcznej i na pewno też o swojej. W jednym z wywiadów powiedział pan, że chce zostać prezesem Związku Piłki Ręcznej. Czy to była jasna deklaracja co do startu w nadchodzących wyborach?

Jeśli się na to zdecyduję, chciałbym to ogłosić oficjalnie na konferencji prasowej.

Wiem, że już w 2021 roku zastanawiał się pan nad tym, czy wystartować w wyborach na prezesa związku. Czy może pan zdradzić dlaczego wówczas się pan na to nie zdecydował?

Byłem namawiany przez kolegów ze środowiska. Wszyscy widzieli moje zaangażowanie, jeśli chodzi o działalność na rzecz szczypiorniaka. Wiele o tym rozmawialiśmy i namawiali mnie, abym spróbował swoich sił. Oczywiście nie miałem wówczas żadnego doświadczenia, jeśli chodzi o pracę w związku.

Ostatnie trzy lata bardzo dużo mnie nauczyły, dlatego uważam, że podjąłem bardzo dobrą decyzję. Podczas rozmowy z prezesem Szczepańskim, który startował wówczas w wyborach, zadeklarowałem, że nie będę zgłaszać swojej kandydatury. Był zadowolony z tej decyzji, bo nie chcieliśmy rywalizować ze sobą. Dodał, że jeśli zdecyduję się na start w kolejnych wyborach, to będzie wspierał moją kandydaturę. 

Wspomniał pan, że znajomi ze środowiska namawiali pana do startu w wyborach na prezesa. Zastanawia mnie, czemu w przeciwieństwie do pana, wielu bohaterów najlepszych lat polskiej piłki ręcznej znikło i nie widzimy ich w mediach, czy w świecie social mediów…

Nie do końca znikli, bo każdy z nich bardzo dobrze radzi sobie na różnych polach. Każdy ma też inne pasje i zamiłowania do działalności. Zawsze zależało mi na tym, by nasza piłka ręczna walczyła o jak najwyższe cele i żebyśmy dumnie reprezentowali orzełka na piersi. To były moje marzenia jako małego dziecka. A teraz staram się zadbać o to, byśmy znowu wrócili do tego miejsca.

Czy myślał pan może o tym, żeby włączyć swoich dawnych kolegów w działalność związkową?

Oczywiście, rozmawialiśmy o tym. To nie jest tak, że Sławomir Szmal działa indywidualnie. Nadal wielu reprezentantów pracuje nad rozwojem piłki ręcznej w Polsce. Radosław Wasiak, Damian Wleklak czy Michał Jurecki nadal działają w środowisku. Bardzo się cieszę, że jest taki trend, bo będąc trochę lat za granicą widziałem, że wielu szczypiornistów po zakończeniu zostawało w swoich klubach, pełniąc różne funkcje. Cieszę się, że moi koledzy z reprezentacji też się w tym odnajdują.

Polska piłka ręczna ma bardzo poważny problem – finansowanie. Dobrze wiemy o tym, że Industria od lat walczy o najwyższe cele w Europie, ale ma ogromne problemy z pieniędzmi. Czemu mamy dobre kluby, a pieniędzy cały czas brakuje?

Jestem przekonany, że w całym sporcie brakuje finansowania – może poza piłką nożną. Ale z największymi problemami finansowymi zderzają się te najmniejsze drużyny. To jest problem dzisiejszego sportu, bo staje się on komercyjny. Powstają różne ośrodki, w których treningi sporo kosztują, a przecież nie wszystkich rodziców na to stać. Trzeba zastanowić się nad zmianami na przykład w systemie podatkowym, by lepiej finansować sport. Tak jest w kilku krajach, które wprowadziły rozwiązania systemowe dla sponsorów, którzy mogą płacić niższe podatki, gdy finansują działalności sportowe. 

Czy wprowadzenie takich zmian byłoby priorytetem dla Sławomira Szmala, gdyby został prezesem Związku Piłki Ręcznej?

Sławomir Szmal nigdy nie wybierał się w politykę i polityką się nie zajmował. Trzeba pamiętać, że zajmując takie stanowisko trzeba dużo rozmawiać z każdym i działać na korzyść piłki ręcznej. Trzeba lobbować za tym, by przypominać, że sport to zdrowie. Dzięki promocji sportu uda nam się uniknąć wielu chorób cywilizacyjnych. Dużo mówi się o otyłości czy cukrzycy. Mam wrażenie, że ta świadomość powoli zaczyna rosnąć. Jeśli w ciągu kilku najbliższych lat się nie „obudzimy”, to będziemy mieli spory problem, bowiem będziemy mieli duże kluby sponsorowane przez potężne podmioty, a te mniejsze zostaną zapomniane. I tak jak mówiłem – sport stanie się mocno komercyjny.

Kiedy możemy spodziewać się oficjalnej decyzji Sławomira Szmala o tym, czy wystąpi w wyborach na prezesa Związku Piłki Ręcznej?

Wszystko zależy od tego, kiedy zostaną ogłoszone wybory.

Udostępnij

Translate »