Sportowe kino: Neymar, perfekcyjny chaos

W Święta Wielkiej Nocy często zasiadamy całymi rodzinami przed telewizorem. Ot taka polska tradycja i zwyczaj nie do przezwyciężenia w większości przypadków. Dzisiaj nie jesteśmy przynajmniej skazani na to, co proponuje nam telewizja. Warto sprawdzić dokument Netflixa Neymar: Perfekcyjny chaos. Czy to faktycznie aż tak słaba pozycja, jak piszą recenzenci? Otóż nie do końca, choć oczywiście kilka niedociągnięć jest.

Trzeba zacząć od genezy miniserialu o życiu i karierze Brazylijczyka, składającego się z trzech odcinków. Traktuje on o typowo bajkowej historii chłopaka, który wyrwał się z biednej dzielnicy dzięki futbolowi i twardą ręką prowadzony jest przez swojego ojca, niespełnionego piłkarza, któremu piłka więcej zabrała, niż dała. Do ich relacji pokazanych w dokumencie „Neymar: Perfekcyjny chaos” (oryginalna nazwa: „Neymar: The Perfect Chaos”) jeszcze wrócimy.

Większość opinii o ty miniserialu pochodzi od fanów. Od osób, które albo parają się dziennikarstwem, albo po prostu są kibicami śledzącymi na bieżąco doniesienia ze świata piłki, oglądającymi mecze itd. Można by pomyśleć, że to właśnie oni są adresatami tej produkcji, ale nic bardziej mylnego. Jeśli jesteś kibicem FC Barcelony, PSG, lubisz oglądać mecze reprezentacji Brazylii i – mówiąc kolokwialnie – wiesz, co w trawie piszczy, to z tego dokumentu zbyt wiele się nie dowiesz.

Nie oznacza to, że nie dowiesz się niczego, bo jednak serial Netflixa porusza kilka ciekawych wątków. Oczywiście całościowo trudno nie odnieść wrażenia, że nakręcony jest pod ścisłym nadzorem piłkarza i jego otoczenia i ma przede wszystkim nie zrobić mu krzywdy. Raczej ocieplić wizerunek, pokazując, że w środku to w rzeczywistości duży, wrażliwy dzieciak, który nie miał czasu, by dorosnąć tak jak jego rówieśnicy. Zresztą kilku z nich… mieszka z nim w jego paryskiej willi, a wcześniej towarzyszyli mu w Barcelonie. Dostają za to regularne pensje. Ich praca to bycie kumplem Nemyara. Nie prawda, że brzmi jeszcze lepiej niż „zawód” pt. żona piłkarza?

Krzywe zwierciadło

Największym problemem tej produkcji jest robienie z Brazylijczyka piłkarskiego Boga, jakim de facto nigdy nie był. Był blisko futbolowego olimpu, ale jednak nigdy nie strącił z tronu Leo Messiego, z którym prywatnie wciąż mocno się przyjaźni, ani Cristiano Ronaldo. Nawet Karim Benzema osiągnął więcej niż on, ale z serialu „Neymar: Perfekcyjny chaos” tego się nie dowiesz. Zobaczysz niemal baśniową postać, której przeszkadzały jedynie kontuzje i zły los, rzucający kłody pod nogi. Tak jak podczas feralnego mundialu w 2014 roku, gdzie doznał poważnego urazu. Bez niego Brazylia została brutalnie zlana przez Niemców w półfinale i zalała się łzami. Porażka 1:7 to była niewyobrażalna klęska, potwarz i wstyd na długie lata. Smród, który do teraz ciągnie się za Canarinhos.

Twórcy dokumentu o Neymarze starają się jednak pokazać tę historię jako już rozliczoną. Przedstawiają tylko stronę zawodnika i jego ojca, którzy twierdzą, że Brazylijczycy odegrali się podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro dwa lata później. Faktycznie wygrali w finale po rzutach karnych z Niemcami (Neymar w trakcie meczu zdobył gola z rzutu wolnego, a potem wykorzystał swoją jedenastkę), ale nie trzeba być wielkim fanem futbolu, żeby wiedzieć, że w piłce igrzyska olimpijskie mają co najwyżej czwartorzędne znaczenie.

  

Zakrzywiania rzeczywistości w „Neymar: Perfekcyjny chaos” znajdziemy znacznie więcej. Najbardziej widać to w relacjach z ojcem, Neymarem Seniorem, które zdecydowanie bardziej przypominają relacje biznesowe aniżeli te, które powinny łączyć ojca z synem. Neymar Senior stworzył prawdziwą machinę PR-owo, reklamowo, medialną, tworząc firmę zarządzającą wizerunkiem, ale de facto całym życiem swojego syna. Sam siebie uczynił jej prezesem. Kilkukrotnie na przestrzeni trzech odcinków uświadamia swego potomka, że robi to dla niego i że kiedyś to będzie jego biznes, gdy zakończy karierę, a on będzie odpoczywał na emeryturze.

Neymarowi Seniorowi ewidentnie zależy na przedstawieniu siebie jako bardzo surowego, ale sprawiedliwego ojca. Człowieka, który stara się zapanować nad nieobliczalnym temperamentem syna i uczącego go jak wyciskać maksimum z kariery. Do tego starszy Neymar mocno utożsamia się z wiarą Kościoła Katolickiego. Szkoda tylko, że skutecznie pominął w wątku transferu z FC Barcelony do PSG swoich żądań, jakie później szeroko i ze szczegółami opisywały media w Hiszpanii i Francji.

Dla niewtajemniczonych: zażądał, by władający paryskim gigantem Katarczycy przelali mu 20 mln euro prowizji menadżerskiej za przekonanie syna do przenosin na Parc des Princes oraz wysłali po niego prywatny odrzutowiec z pełnym alkoholu barem i prostytutkami. Tak by miło mu się podróżowało na finalizację rozmów dotyczących transferu Neymara Jr.

Dlaczego warto?

Trzeba jednak zrozumieć konwencję. Netflix to platforma o zasięgu globalnym, która wykłada niemałe pieniądze na realizację tego typu przedsięwzięcia i wcale nie nastawia się, na pokazaniu skrytych prawd o bohaterze, wywlekaniu brudów i konfrontowaniu go z trudnymi pytaniami. To ma być historia, która porwie laików, osoby kojarzące go ze świata popkultury i szeroko rozumianego show-biznesu.

Mówiąc obrazowo, nie jest to historia, która mnie porwała, wręcz pozostawiła we mnie duże poczucie niedosytu, ale już dla mojej żony, która stroni od futbolu, a samego Nemyara, Messiego, Cristiano Ronaldo, Mbappe i Roberta Lewandowskiego zna głównie z Instagrama, wiadomości sportowych, które czasami zdarzy jej się zobaczyć albo tik-toka, bawiła się bardzo dobrze. To jest właśnie grupa docelowa producentów miniserialu „Neymar: Perfekcyjny chaos”.

Czego dowie się z tego tytułu kibic? Ciekawie pokazana jest nienależąca do najłatwiejszych, ale bardzo zażyła relacja z synem. „Ney” rozstał się z jego matką Caroliną Dantas lata temu, ale interesuje się losem syna, dzwoni do niego po meczach, zabiera na wyjazdy. Widać też, że pomocnik PSG mimo rozstania ma bardzo dobre relacje z matką swojego dziecka, a obie rodziny wzajemnie się tolerują. Możemy nawet usłyszeć, że była para dziś się przyjaźni. Są pojedyncze warte zobaczenia sceny jak np. pokazywanie przez Neymara nagrania z… pijanym Leo Messim.

  

Interesujące są też ujęcia z domu piłkarza, gdzie panuje coś na kształt wiecznej imprezy. Zawsze ma kumpli, którzy słuchają muzyki, piją drinki i pływają w basenie, ale kiedy chce być sam, zamyka się w pokoju i gra w Counter-Strike’a. Zdarza mu się nawet streamować swoje poczynania. Kuchnia tego wszystkiego jest warta zobaczenia, choć przede wszystkim trzeba ostrożnie podchodzić do roli ojca, który w oczach wielu mógł wiele zyskać tym serialem.

FOT. Materiały promocyjne

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »