Strącali z grzędy, teraz sami zostali strąceni

Od momentu gdy Alex Ferguson pożegnał się z Old Trafford, życie kibiców Manchesteru United już nigdy nie było tak piękne jak wcześniej. Legendarny trener zostawił zespół na czele, dzisiaj Czerwone Diabły są ostatnie w tabeli. Co stoi za tym stanem rzeczy?

Czy leci z nami pilot?

„Jednym z moich największych sukcesów było zajęcie drugiego miejsca w Premier League z Manchesterem United”. To zdanie jest w tym tygodniu bardziej popularne niż wtedy, gdy Jose Mourinho je wypowiadał. Wówczas spotkało się to w większości ze słowami krytyki, dzisiaj zaś Portugalczykowi powszechnie przyznawana jest racja. Wiele to świadczy o zarządzaniu. Tandem Ferguson-Gill nie miał sobie równych w całej epoce Premier League. Kto wie, czy odejście tego drugiego nie było jeszcze bardziej decydujące o rozpadzie potęgi ManU, niż samego Szkota. Powiedzenie „ryba psuje się od głowy” ma tu spore zastosowanie. Ed Woodward, który zastąpił Gilla na pozycji dyrektora podjął masę błędnych decyzji, pomiędzy którymi cały czas się miotał.

 
Najlepsze już za nami

Wydane 1,4 miliarda funtów za jego kadencji nie poskutkowało ani mistrzostwem Anglii, ani zwycięstwem w Lidze Mistrzów. Nie jestem w stanie wymienić chociażby jednego transferu z pamięci, o którym można powiedzieć, że całkowicie się spłacił. Manchester United ściągał najczęściej piłkarzy takich jak Ronaldo, Cavani, Falcao, Di Maria, Varane, Mata, Alexis, Schweinsteiger, którzy najczęściej największy pik kariery mieli już za sobą. Nic się w tym podejściu nie zmieniło, gdyż obecnie największym celem transferowym jest 30-letni Casemiro, 5-krotny zdobywca Ligi Mistrzów. Trudno jednak się dziwić, gdyż przez obecną sytuację, do której przez 9 ostatnich lat doprowadzany był klub, dla United dostępny jest już tylko „przebrany towar”.

Game changer

Był sierpień 2021 roku. Manchester United po nielicznych od 2013 roku pięknych chwilach, ale po liczniejszych momentach, gdzie wizją nowego projektu wlewana była nadzieja kibicom, wlał ją swoim sympatykom raz jeszcze. Otóż po dość udanym sezonie, zakończonym wicemistrzostwem, z liderem co się zowie Bruno Fernandesem, rozwijającymi się w pięknym tempie Rashfordowi i Greenwoodowi oraz kilkoma wicemistrzami Europy w składzie postanowiono dołączyć do kadry powracającą legendę – Cristiano Ronaldo. Ruch ten najczęściej nazywany był game changerem i faktycznie takim dla zespołu z Old Trafford się stał. Niestety w negatywnym świetle. Zamiast natchnienia nowych kolegów do jeszcze cięższej pracy i wszczepienia im mentalności zwycięzców, Portugalczyk zabrał im cały splendor i możliwości rozwoju, a nawet rzuty karne swojemu rodakowi, dotychczas najlepszemu piłkarzowi Czerwonych Diabłów – Bruno Fernandesowi. O ile stał się najlepszym strzelcem zespołu z 18 bramkami w Premier League, notując pod tym względem taki sam wynik jak Bruno sezon wcześniej, tak liczba asyst zatrzymała się na trzech (dla porównania Bruno 12 rok wstecz). Klub zakończył sezon na szóstej pozycji.

Nowe ot(w)arcie

Kłopoty zdrowotne wielu zawodników, zmiana dyrektora, zmiana menedżera czy aresztowanie Greenwooda pozwalała usprawiedliwiać w pewnym stopniu (po raz kolejny) fatalny sezon. Wobec tego pojawiły się nowe, piękne perspektywy (ponownie), a więc przyjście Erika ten Haga i kilku nowych zawodników. Mimo pozytywnego przekazu i dobrego PR-u wobec nowego otwarcia, popełniony został jeden, poważny błąd – nierozstrzygnięta została kwestia Ronaldo. Ten niekoniecznie miał zamiar zostawać na kolejny sezon w Manchesterze i ze względów osobistych przedłużył wakacje nie uczestnicząc w decydujących momentach okresu przygotowawczego. Wobec tego ten Hag nadal nie może pozwolić sobie na pewność w sprawie systemu gry, skoro kluczowy zawodnik dociera na samą końcówkę, tuż przed pierwszym meczem. Meczem, na który podopieczni Holendra wychodzą w całkiem niesprawdzonym wariancie, bez klasycznej dziewiątki. Żadnego przedsezonowego spotkania nowy manager klubu z Old Trafford nie rozpoczął w takim ustawieniu. Tu akurat pech dotknął czerwoną część Manchesteru, bowiem kontuzji nabawił się Martial, a to właśnie on rozpoczął na dziewiątce 5/6 sparingów.

 
Niewidzialne zmiany

Pech ten mógł zostać przez ten Haga złagodzony. Gdyby pozbył się Cristiano Ronaldo, a w jego miejsce sprowadził sprawnie nowego napastnika, wówczas mimo braku zgrania sam system mógłby zostać zachowany i szanse na uniknięcie pierwszych porażek byłby zwiększone. W drugiej kolejce od początku pojawił się w składzie CR7, który nie miał okazji na boisku w sparingach zderzyć się z nową koncepcją budowy drużyny, taktyką. W opinii nowego bossa United Ronaldo był zawodnikiem, który ma wciąż za dużo jakości żeby się go pozbywać. Niestety nie przewidział, że sytuacja z jego urlopem będzie się tak długo ciągnęła, a po powrocie Portugalczyk będzie odludkiem w drużynie. Coraz głośniejsze są pogłoski o tym, że samotnie je obiad na stołówce, nie integruje się z drużyną. Ronaldo dostał sporo swobody w wielu aspektach, co również wpływa na resztę drużyny. W niej brakuje dyscypliny, Ten Hag bowiem nie chciał zbyt agresywnie wchodzić do szatni, przez co kultura treningu i organizacja szwankuje w porównaniu do standardów wielkich organizacji. Wydaje się, że zmieniło się z nowym trenerem wszystko, a tak naprawdę nie zmieniło się nic – Maguire nadal pozostaje kapitanem, Ronaldo wciąż tkwi w klubie, z kolei Shaw, Rashford, Bruno i Sancho poza formą.

Gdzie Ten Hag spędzi Święta?

Niestety i sam Holender zaczyna miotać się w swoich rozwiązaniach taktycznych i pomyśle na drużynę, co przy tak fatalnym początku może być wielkim problemem, a straty mogą okazać się nie do nadrobienia. Mimo dalszego braku wzmocnień na newralgiczne pozycje, z pewnością ta kadra powinna mierzyć co najmniej w czołową szóstkę. Przed Manchesterem United dość ciężki czas na odbicie się od dna, po meczu z Liverpoolem szykują się dwa wyjazdy, by po nich podjąć u siebie mocny Arsenal. Jeśli nie uda się zmienić obecnej sytuacji, to sądząc po dotychczasowej polityce włodarzy ManU, nowy, lepszy projekt z innym trenerem mogą chcieć zacząć już po mundialu w Katarze.

Fot. Wiki Commons

Autor Sławomir Grajper

Udostępnij

Translate »