Super Bowl: Europa nie rozumie, w USA to fenomen

Kansas City Chiefs po raz drugi z rzędu i czwarty w historii zdobyli mistrzostwo ligi futbolu amerykańskiego NFL. Pokonali w niedzielnym finale Super Bowl na stadionie w Paradise na przedmieściach Las Vegas drużynę San Francisco 49ers 25:22 po dogrywce. Europejczycy nie rozumieją fenomenu tego widowiska, a przecież bije rekordy popularności, przebija finansowo inne wydarzenia sportowe i jest ważnym elementem popkultury.

Chiefs obronili tytuł – to się rzadko zdarza

Ekipa z Kansas City została pierwszą od 19 lat, która obroniła tytuł. Decydujące przyłożenie w 15. minucie dogrywki zdobył Mecole Hardman. Patrick Mahomes, rozgrywający Chiefs, został uhonorowany nagrodą MVP finałów po raz trzeci.

Mahomes, mimo wciąż młodego wieku, już uważany jest za jednego z najlepszych graczy w historii. Chiefs wybrali go z 10. numerem w drafcie 2017, a w sezonie 2018 był już ich podstawowym zawodnikiem. Szybko zaczął ustanawiać rekordy. Jest m.in. najmłodszym zawodnikiem, który w jednym meczu popisał się sześcioma podaniami zakończonymi przyłożeniami.

Chiefs triumfowali po raz szósty w historii, a 49ers doznało swojej trzeciej porażki w finale, a grali aż w ośmiu.

Na czym polega fenomen Super Bowl?

Zjawiska towarzyszącemu Super Bowl nie zrozumie ten, kto nie rozumie amerykańskiej popkultury. W USA wydarzenia sportowe to przede wszystkim widowiska rozrywkowe. Sport, choć nie jest na drugim planie, często traci na znaczeniu wobec śpiewających gwiazd, emitowanych reklam czy ustanawiania trendów na TikToku.

Najpierw jednak garść statystyk. Na stadionie pod Las Vegas zgromadziło się ok. 65 tysięcy kibiców. Bilety na mecz pomiędzy Chiefs i 49ers były rekordowo wysokie – średnio kosztowały 8 600 dolarów. W sobotę za najtańsze miejsca trzeba było zapłacić, w zależności od firmy, 5 726 lub 6 083 dolarów. Na meczach piłkarskiej Ligi Mistrzów bilety po okazyjnej cenie sięgają „zaledwie” 800 dolarów.

Super Bowl to najpopularniejsze wydarzenie w USA pod względem oglądalności w telewizji. Szacuje się, że na 330 mln osób żyjących w Stanach, aż 1/3 ogląda transmisję. Super Bowl przyciąga również ze względu na reklamy. Firmy wydają ogromne sumy na pokazanie się przed rekordową widownią. W 2024 roku 30-sekundowy blok reklamowy kosztował ok. 7 mln dolarów USD.

Marketingowcy prześcigają się również w prezentowanej formie reklamy. Przy okazji Super Bowl często produkuje się spoty wyłącznie pod to wydarzenie. Archiwalne materiały sprzed lat nadal oglądają się doskonale, choćby na YouTubie. Przykładowo: 10 najlepszych reklam z 2018 roku zebrały prawie 5 mln wyświetleń na platformie.

Nadawca, transmitujący finał, może zarobić krocie. Podczas wydarzenia wyemitowanych co roku jest około 80-100 reklam, co może trwać nawet 50 minut. Tylko w zeszłym roku stacja CBS uzyskała przychód z tego tytułu w wysokości 550-700 mln dolarów USD.

Halftime show – na to czeka cała Ameryka

Tradycją Super Bowl jest także Halftime Show, czyli koncert w przerwie meczu. To ogromne widowisko muzyczne z udziałem największych gwiazd amerykańskiej muzyki. W 2022 roku na środku boiska wystąpiły wiecznie żywe legendy rapu: Dr. Dre, Snoop Dogg, Eminem czy 50 Cent. Dziś film z tego wydarzenia ma już ponad ćwierć miliarda wyświetleń na YT. W zeszłym roku na scenie pojawiła się Rihanna.

W tym roku wystąpił Usher. Artyście udało się zmieścić 30 lat swojej pracy w branży muzycznej w niecały kwadrans. Zaprezentował swoje największe hity oraz układ taneczny. Nie zabrakło gwiazd, które z nim współpracowały. Alicia Keys, Ludacris, will.i.am i Lil Jon dopełnili występ muzyka.

Czy takie show w finale Ligi Mistrzów przyjęłoby się na stałe? W 2022 roku piosenkarka Camila Cabello została wygwizdana przed meczem Liverpoolu z Realem Madryt. Krótko przed finałem w 2018 roku wystąpiła Dua Lipa. Nie przyciągnęła uwagi kibiców.

FOT: NFL / YouTube

Udostępnij

Translate »