Sztuczny śnieg, bojkoty i Omicron – cóż to będą za igrzyska!

Kiedy 7 lat temu rola organizatora zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku leżała na stole, nikt się zbytnio nie kwapił. Z wyjątkiem Ałmatego i ostatecznie zwycięskiego Pekinu, każde miasto na świecie powiedziało „nie”. I tak oto bezśnieżne miasto oddalone o 200 km od jakiegokolwiek stoku narciarskiego, w kraju trawionym przez skandale społeczne i polityczne, przyjęło ogień olimpijski. Niecały miesiąc przed inauguracją igrzysk, sprawdzamy czy Pekin, mimo bojkotu zarówno światowej dyplomacji, jak i siły jeszcze większej – klimatu, jest przygotowany do roli gospodarza.

Chiński rząd obiecuje, że igrzyska, zaplanowane na okres 4-20 lutego, oraz następujące po nich gry paraolimpijskie, odbędą się w „bezpiecznej, sprawnej i okazałej” atmosferze. W międzyczasie, oczy całego świata są zwrócone w stronę Pekinu, który mając na dopięcie przygotowań jeszcze 3 tygodnie, organizuje imprezę, jakiej jeszcze pod pięcioma kołami nie było.

Zimowe igrzyska w bezśnieżnym mieście

Igrzyska w Soczi, gdzie temperatura nigdy nie spada poniżej zera, pokazały, że dla komitetu olimpijskiego śnieg jest nieszczególnie istotnym elementem zimowej rywalizacji. W Pekinie pada rzadko, w ostatnich latach nawet bardzo rzadko. A kiedy śnieg już spada, nie zawsze jest biały – w 2017 roku meteorolodzy trąbili do miejscowych, by wychodzili z domu wyłącznie z parasolem nad głową. „Toksyczny śnieg” w chińskiej atmosferze był realnym zagrożeniem dla spacerujących.

W tym roku prognozy zapowiadają niemal bezprecedensowe opady na Pekinem. Nawet takie zjawisko oszacowano jednak jako niewystarczające, by pokryć zapotrzebowanie sportowców. Rywalizacja opierać się będzie niemal w całości na sztucznie wyprodukowanym śniegu – samo Yanqing przysypano już 1,2 milionem metrów sześciennych białego puchu. Wu Gaosheng, stojący na czele narodowego centrum narciarstwa alpinistycznego, przekonuje, że 24 godziny na dobę trwa praca nad zaśnieżaniem trzech miast olimpijskich.

 

To wszystko stoi w kontrze do obietnic chińskich oficjeli, którzy przed kamerami mówili o „zielonych” (ekologicznych) igrzyskach. Choć sami przekonują, że cały proceder odbywa się w zgodzie z zasadami zrównoważonego rozwoju, a nowo powstałe obiekty, które będą stale zaśnieżane, rozpoczną w Chinach kulturę sportów zimowych, eksperci są innego zdania.

W rzeczywistości, oznacza to duże braki w dostawie wody dla mieszkańców Pekinu, które mogą trwać jeszcze długo po zgaśnięciu płomienia olimpijskiego. – Równie dobrze można by organizować te igrzyska na Marsie albo na księżycu – grzmi Carmen de Jong z uniwersytetu w Strasburgu.

Czy bojkot ma jakiekolwiek znaczenie?

Władze m.in. Kanady, Stanów Zjednoczonych, Australii czy Wielkiej Brytanii ogłosiły dyplomatyczny bojkot igrzysk. Oznacza to oczywiście, że choć wspomniane kraje wyślą do Chin swoje reprezentacje sportowe, nie będą im towarzyszyć delegacje polityczne. Poniekąd, jest to policzek dla Pekinu, który w 2008 roku witał m.in. George’a Busha.

 

Tendencje anty-chińskie były naturalną odpowiedzią na sytuację Ujgurów i innych mniejszości w prowincji Sinciang. Bojkot przybrał prawdziwie pokaźną skalę w obliczu zaginięcia tenisistki Peng Shuai, która oskarżyła przedstawiciela rządu o molestowanie. Cały świat sportu zerwał się na równe nogi, niejako wymuszając na chińskim rządzie odsłonięcia Shuai. Kilka najprawdopodobniej sfałszowanych wypowiedzi tenisistki, które trafiły do internetu, wystarczyły by zamknąć sprawę.

– Tak naprawdę nikogo to nie obchodzi – powiedział chiński minister Wang Yi, obnażając smutną prawdę o związanych rękach bojkotujących, dodając, że Amerykanie nawet nie byli do Pekinu zaproszeni. Już bojkot Soczi w wykonaniu Baracka Obamy z 2014 roku pokazał, że mimo szlachetnych pobudek i spójności z poglądami ogółu, protest nie wykracza poza symbolikę, o której po igrzyskach nikt nie będzie pamiętał.

Komitet Olimpijski obiecał, że pomimo warunków geopolitycznych, atleci będą mieli w Chinach pełną swobodę wyrazu. Taki sam „przywilej”, według organizatorów igrzysk, czeka przedstawicieli mediów. Co to oznacza w praktyce? Tego nie wie nikt, choć każdy się domyśla. Chiński rząd jest mocno wyczulony na jakikolwiek wyraz krytyki ich udziału w wybuchu pandemii czy naruszeń praw człowieka. Głosy ze wschodniej Azji, najprawdopodobniej z troski o własne bezpieczeństwo, będą bardzo zachowawcze.

Igrzyska w szczycie pandemii

Tokio 2020 odbyło się w 2021; przyczyną – pandemia. W dobie szalejącego wariantu Omicron, Pekin nie chce słyszeć o powtórzeniu rozwiązania Japończyków. Władze kraju są zdeterminowane, by zorganizować igrzyska wbrew wirusowi, aby propagandowo naprężyć muskuły przed całym światem, jednocześnie konfrontując kryzys z Wuhan.

Chiny są jednym z niewielu krajów na świecie wciąż walczących z wirusem strategią „zero-covid”, tj. poprzez restrykcyjne lockdowny, kwarantanny, kontrole graniczne i śledzenie kontaktów. Dzięki temu, odnotowano jedynie garść przypadków Omicrona.

Igrzyska odbędą się więc w zamkniętej bańce, o jeszcze bardziej zaostrzonym rygorze niż w Tokio. Oddzielając sportowców od chińskiego społeczeństwa, na cały czas trwania igrzysk przewidziano politykę bezwzględnego noszenia masek, codziennego testowania i przymusu szczepień lub kwarantanny – kto nie zastosuje się do zasad, zostanie odesłany do domu.

 

Otwieramy rok przykrego absurdu

Momentami trudno uwierzyć, że rok 2022 przyniesie dwie skandaliczne w swojej istocie imprezy sportowe – otwierając się w Pekinie, zamknie się piłkarskim mundialem w Katarze. W obu przypadkach winę można zawęzić do federacji – kiedy Międzynarodowy Komitet Olimpijski szukał chętnego gospodarza na 2022 rok, postawił absurdalne warunki. Właśnie wtedy zrezygnowała Norwegia, od której wymagano zagwarantowania królewskiego standardu przyjęcia pracowników komitetu. Pekin się jedynie uśmiechnął.

Problem polega na tym, że skalę absurdu zbliżających się igrzysk mierzymy europejską miarą zdrowego rozsądku. W międzyczasie, chińskie władze z perfidnym uśmiechem na ustach wmawiają, że wszystkie przygotowania idą tak, jak powinny. A bojkoty dyplomatyczne, wybiórcze ignorowanie pandemii czy kneble w ustach to jedynie zachodnie wymysły, dla których w pisanej przez zwycięzców historii zabraknie miejsca.

autor rafał hydzik

Udostępnij

Translate »