TOP 5 boisk z klimatem. Tu aż chce się grać!

Tuż przed świętami Wielkiej Nocy pogoda w Polsce zrobiła się iście letnia. Prognozy na najbliższe dni także przewidują ocieplenie, więc powoli będą się zapełniały okoliczne orliki, pełnowymiarowe boiska czy stadiony. Wybraliśmy pięć wyjątkowych w skali całego świata, mających swój unikalny klimat. Jedno z nich jest zresztą w Polsce.

Pociąg do futbolu

Pierwszy wyróżniony przez nas obiekt – choć w tym przypadku to odrobinę za duże słowo – znajduje się niecałe 150 kilometrów od granicy z Polską. Miejscowość Čierny Balog na Słowacji, skąd w dwie godziny da się dojechać do Zakopanego, słynie z niecodziennego boiska, na którym swoje mecze rozgrywa drużyna TJ Tatran Čierny Balog. Ma ono jedną drewnianą trybunę, którą od boiska oddzielają… tory kolejowe. Kibice poza zmaganiami lokalnej drużyny często mogą zobaczyć też sunącą kolejkę wąskotorową. Zdarza się, że gdy zawodnicy Tatrana rozgrywają mecz ligowy, kilka metrów od nich majestatycznie suną wagony pociągu. Boisko powstało w latach 80′ ubiegłego wieku, w czasie, w którym ten odcinek torowiska był wyłączony z użytku. 10 lat później wznowiono kursowanie pociągów i do dziś kolejki regularnie transportują drewno między Čiernym Balogiem a Hronecem.

Futbol z widokiem

Przenosimy się do Szwajcarii, a konkretnie od wioski Gspon, położonej w Alpach na wysokości niemal 2000 metrów nad poziomem morza. Miejscowość składa się z około 70 drewnianych domków, w których mieszkają lokalni fani sportów zimowych, a także piłki nożnej. Miejscowy klub piłkarski – FC Gspon funkcjonuje od niemal 50 lat. Stadion na którym rozgrywa swoje mecze, jest przez miejscowych uznawany za najwyżej położony w Europie, a przez przyjezdnych za jeden z najpiękniejszych obiektów na świecie. Arena zmagań FC Gspon została nazwana imieniem Ottmara Hitzfelda, legendy reprezentacji Szwajcarii i Bayernu Monachium.

  

Kluczowym elementem tego obiektu są jednak charakterystyczne łapacze rozciągające się po jednej stronie stadionu. Klub oszacował, że podczas swojej historii zostało zgubionych ponad 1000 piłek, które przeleciały nad ogrodzeniem stadionu, a następnie potoczyły się w dół. Dlatego też zespoły, które chcą rozgrywać tu swoje mecze, muszą mieć odpowiednio dużo sprzętu i być gotowe na to, że kilka futbolówek może do nich nie wrócić. Niezależnie od przeszkód, miejscowa pasja do piłki nożnej nie gaśnie, a stadion im. Ottmara Hitzfelda porywa kibiców nie tylko grą piłkarzy.

Mecze na wodzie

Ze szwajcarskich Alp błyskawicznie przenosimy się do Singapuru. Tam na jednym z wybrzeży możemy zobaczyć niecodzienny obiekt, mieszczący aż 30 tys. widzów. Trybuny zbudowano tylko po jednej stronie boiska, a to dlatego, że płyta boiska została zamontowana na pływającej platformie. Ta wyjątkowa konstrukcja może utrzymać ok. 10 tys. ton i najczęściej jest używana przy koncertach lub wydarzeniach artystycznych. Stadion nigdy nie gościł reprezentacji Singapuru i rzadko jest wykorzystywany przez piłkarzy. Jest jednak na tyle charakterystyczny, że zdołał zapisać się grubą czcionką na mapie piłkarskiego świata.

  

To dopiero Meksyk

Wpadamy do Meksyku, aby przekonać się, że na najwyższym poziomie rozgrywkowym także zdarzają się wyjątkowe obiekty piłkarskie, położone w niecodziennej scenerii. W w stanie Nuevo Leon znajduje się „Stalowy Gigant”. Taki przydomek nosi bowiem Estadio BBVA – stadion mieszczący ponad 50 tys. osób, którego architektura ma nawiązywać do kształtu pobliskich gór. Na tym nawiązaniu jednak się nie kończy. Kibice dzięki obniżonej kopule obiektu mogą podczas spotkań podziwiać zarówno zmagania zawodników, jak i majestatyczne szczyty Sierra Madre. Stadion szybko zyskał światową popularność i jest odwiedzany przez turystów i fanów futbolu z całego świata.

  

Polska perełka pod zamkiem krzyżackim

Na koniec wracamy do Europy i to do samego jej środka, czyli do naszej ojczyzny. W Toruniu podczas spaceru uliczkami starówki możemy natrafić na kilka szczególnych atrakcji. Tuż obok starego młyna krzyżackiego znajduje się niedawno odnowione boisko piłkarskie. Obiekt dosłownie graniczy z murami starego zamku Zakonu i jest uważany za jeden z symboli miasta. Całość prezentuje się bardzo niecodziennie, ale najważniejsze jest to, że to ogólnodostępny obiekt, na który po prostu można wpaść i pokopać z kolegami.


Fot. Materiały prasowe

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »